Krakowscy radni przegłosowali uchwałę, na mocy której miasto będzie refundowało mieszkańcom zabiegi in vitro. Zdaniem urzędników ta decyzja staje się cegiełką gminy w programie leczenia niepłodności. Nie jest to prawdą.
Na realizację Gminnego Programu Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego dla mieszkańców Krakowa na lata 2021–2022 miasto chce przeznaczyć aż 5 mln 850 tys. zł. Dofinansowanie ma wynosić do 5 tys. zł w ramach dawstwa partnerskiego lub do 2,5 tys. zł do procedury adopcji zarodka. Według szacunków z takiej pomocy będzie mogło skorzystać nawet 600 par, a efektem programu mają być narodziny ok. 150 dzieci. Sęk w tym, że wbrew temu, co mówią zwolennicy pomysłu, in vitro – w przeciwieństwie do naprotechnologii – niepłodności nie leczy (dowodzi tego współczesna medycyna), a sam program ma w swoich założeniach sformułowania wątpliwe moralnie. – Etyka przegrywa więc z techniką, a medycyna – zamiast rozwijać się w kierunku coraz bardziej skutecznego leczenia niepłodności – idzie na skróty, w kierunku technicznego zastępowania płodności – komentuje ks. prof. dr hab. Tadeusz Biesaga, pracownik naukowy Katedry Karola Wojtyły na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.