Do 17 września potrwa aukcja charytatywna Polskiej Misji Medycznej, na którą swoje prace przekazali polscy fotografowie. Całkowity dochód zostanie przeznaczony na zakup środków medycznych dla szpitali w kraju, który stanął na krawędzi kryzysu humanitarnego.
Wśród wybranych 52 zdjęć, które obrazują przekrój zmian, jakie w ciągu ostatnich dekad zaszły w Afganistanie, znalazły się ikoniczne obrazy autorstwa Krzysztofa Millera, które zdobiły niezliczone artykuły i książki o tym państwie. W gronie artystów wspierających akcję są też m.in. Maciej Moskwa, Marcin Suder, Wojciech Grzędziński (laureat World Press Photo 2011) czy Andrzej Meller. Licytować można także albumy: „Nadal boję się krzyku”, „Afganistan jest w nas” i „Polski Afganistan”, jak również 10 egzemplarzy „Modlitwy o deszcz” Wojciecha Jagielskiego (z autografem autora), ofiarowanych przez wydawnictwo Znak.
Reportaż ten jest zapisem 11 podróży do Afganistanu i niezliczonych spotkań, jakie W. Jagielski odbył z mieszkańcami kraju. – Dzięki wsparciu fotografów i dziennikarzy możemy nie tylko pomóc dotkniętym tragedią Afgańczykom, ale także przybliżyć ten kraj polskim odbiorcom. Znamy go głównie z mediów, ukazujących to państwo z perspektywy jego roli na arenie międzynarodowej. Fotografie to natomiast małe narracje, codzienne historie ludzi, toczące się z dala od polityki, w cieniu dominujących nad krajobrazem łańcuchów górskich, których piękno również możemy podziwiać na zdjęciach – opowiada Dorota Zadroga z krakowskiej Polskiej Misji Medycznej. Ta organizacja zdecydowała się bowiem powrócić z pomocą do kraju, który wspierała podczas wcześniejszych misji w latach 2001–2007, i zapewnić ciągłość działalności klinik poprzez dostarczenie im leków, w tym antybiotyków oraz środków opatrunkowych. W oblężonym Kabulu ich zapasy kończą się w dramatycznym tempie, a Afganistan opuszczają kolejne międzynarodowe organizacje pomocy humanitarnej. PMM, dzięki doświadczeniu lokalnych współpracowników, odpowiedzialnych za weryfikację sytuacji, chce dotrzeć do miejsc, w których niezbędna jest natychmiastowa pomoc.
– Pieniądze będą wydawane nie tylko na najpilniejsze potrzeby szpitali, ale być może także na zabezpieczenie personelu medycznego przed przenoszeniem koronawirusa, jeśli migracja ludzi doprowadzi tam do wzrostu zachorowań. W tym momencie nie planujemy wysyłania nikogo z Polski – będziemy współpracować wyłącznie z wypróbowanymi partnerami działającymi na miejscu – wyjaśnia D. Zadroga. Niewykluczone również, że ta operacja zostanie poszerzona o dostarczanie pomocy do obozów dla uchodźców i osób wewnętrznie przesiedlonych, które prawdopodobnie będą powstawać w pobliżu granic.
– Na pewno będziemy pomagać uchodźcom trafiającym do Delhi i Kalkuty, gdzie mamy dobre relacje z ambasadą i możemy liczyć na wsparcie, ale też przyglądamy się sytuacji osób zmierzających w stronę granicy z Pakistanem – dodaje D. Zadroga. To jeszcze nie wszystko. PMM chce też pomagać Afgańskim kobietom, których prawa – po przejęciu władzy przez talibów – są zagrożone. W wielu prowincjach już zabroniono im wracać do biur i wychodzić z domów bez opieki mężczyzny. Pojawiają się również głosy, że przygotowywane są listy kobiet i dziewczynek, które zostaną zmuszone do poślubienia talibskich bojowników. Bez zapewnienia im wsparcia będą skazane na życie w zamknięciu, przepełnione przemocą i samotnością. – Nie wychodzę z domu, to zbyt niebezpieczne. Na razie mogę liczyć na pomoc sąsiadów, którzy przynoszą mi jedzenie, ale nie wiem, jak długo utrzyma się ta sytuacja i co się ze mną stanie – przyznaje Fatima, mieszkająca w Heracie pracownica jednej z organizacji międzynarodowych. Kobiety w Afganistanie stają się więc cichymi ofiarami toczącego się konfliktu. – Nie zobaczymy ich na nagraniach docierających do nas za pośrednictwem mediów.
Twarze i dłonie musiały schować pod niebieskimi burkami, wracając do czasów, gdy funkcjonowały anonimowo, bez własnego imienia w dokumentach. Teraz jest ostatni moment, aby im pomóc – nie ma wątpliwości Małgorzata Olasińska-Chart z PMM i dodaje, że jedna wykształcona kobieta w Afganistanie zmienia życie setek kolejnych. – Dziewczynki mogą się uczyć jedynie na zajęciach prowadzonych przez nauczycielkę, kobiety nie mogą odbyć wizyty lekarskiej w gabinecie prowadzonym przez mężczyznę. Jeżeli zabraknie pracownic przekazujących swoje umiejętności kolejnym pokoleniom, kobiety znikną, a my będziemy świadkami całkowitego wykluczenia ich z życia społecznego – zaznacza M. Olasińska-Chart. Opowiada też, że nie tak dawno lekarz działający z ramienia PMM musiał przez krótkofalówkę instruować akuszerkę przyjmującą poród, ponieważ nie mógł wejść do sali, w której przebywała pacjentka. A w ostatnich dniach w szpitalach pozwolono pozostać jedynie lekarkom. Pielęgniarki i dodatkowe pracownice opieki zdrowotnej musiały opuścić miejsce pracy.