Deaksjologizacja, źle pojęta wolność, zapomnienie, antyreligijność - to cztery "noże", które współcześnie wbijane są w plecy Polaków. Mówił o tym bp Janusz Mastalski w czasie Mszy św. w katedrze na Wawelu.
W homilii, odwołując się do ubiegłorocznego kazania abp. Marka Jędraszewskiego, określił on agresję Związku Radzieckiego na Polskę mianem "noża wbitego w plecy". - Te noże w plecy wbijane są również w obecnych czasach - mówił bp Mastalski.
Pierwszym nożem jest chaos moralny, deaksjologizacja, ucieczka przed wartościami - w edukacji, w rodzinach, w życiu społecznym. - Święty Paweł doskonale wiedział, że tylko człowiek żyjący zasadami może być mocnym filarem wspólnoty i narodu - przekonywał biskup, odwołując się do fragmentu 1. Listu do Tymoteusza. - Nie można sobie pozwolić na dominację antywartości, wyśmiewanie wartości tradycyjnych, takich jak pokora, rodzina, wierność. Nie można pozwolić sobie na preferowanie posiadania nad byciem - wyliczał.
Drugim nożem jest źle pojęta wolność - "kontrolowana anarchia". - Święty Paweł wiedział, że tylko wolność obwarowana wiarą może prowadzić człowieka do Boga. Wiedziało to pokolenie tych, którzy bronili niepodległości. A my w tej chwili musimy bronić niepodległości myśli, wartości - zauważył hierarcha, podkreślając, że dziś trzeba uważać na wolność, która występuje pod postacią rozchwianego liberalizmu moralnego i społecznego, lansowaną w mediach (zwłaszcza społecznościowych). - Trzeba uważać na wolność ukrywającą się pod hasłami równości i tolerancji, bo może się okazać, że to nie jest postęp, ale że to jest nóż wbity w plecy tym, którzy są wierni - zwracał uwagę bp Mastalski.
Trzeci jest nóż odejścia, zapomnienia, oderwania. - Święty Paweł wiedział, że wierność tradycji i spuściźnie pozwala na bycie człowiekiem dobrym. Ktoś, kto się nie utożsamia z Polską, z patriotyzmem, byciem Polakiem, będzie chciał zapomnieć również o dzisiejszej rocznicy, bo to jest niewygodne - zauważył bp Mastalski.
Najbardziej subtelny nóż, powoli wbijany przez współczesne czasy, to z kolei nóż świeckości, antyreligijności. Biskup apelował więc do obecnych w katedrze o modlitwę, aby chrześcijanie byli mocni w wierze i gotowi do dawania świadectwa. - Nie trzeba wybuchu wojny, żeby dawać świadectwo. Wystarczy stać na straży wartości, kiedy jest się atakowanym przez przeciwników, chociażby słownie. Nie można pozwolić na wypchnięcie nas z Kościoła, pisanego przez duże i małe "k" - tłumaczył.