Andrzej Machalica, przychodząc do oazy, nie spodziewał się, że Ruch Światło–Życie tak bardzo przemieni jego życie. – Tam zrozumiałem, że tylko dążenie do świętości i postawienie Chrystusa na pierwszym miejscu gwarantuje, że można przetrzymać wszystkie trudności – mówi.
Oaza działająca przy parafii Najświętszego Salwatora w Krakowie, która świętuje jubileusz 50-lecia istnienia, odcisnęła się także niczym pieczęć w sercach wielu innych osób. – Spotkałam tutaj Boga, którego zaczęłam traktować osobowo, a nie jak kogoś, komu daję tylko 10 minut modlitwy dziennie. On stał się moim przyjacielem, kimś najbliższym, komu chciałam się poświęcić. I tak się stało, bo Kościołowi i parafii oddałam swoje życie – wyznaje Bogumiła Szewczyk, wieloletnia animatorka, a A. Machalica dodaje, że oprócz spotkania żywego Boga w salwatorskiej oazie spotkał też... swoją przyszłą żonę Beatę. – Ruch ukształtował mnie również moralnie, a nawet wpłynął na wybór zawodu – zdradza.
Zachłysnęłam się Bogiem
Gdy w czerwcu 1971 r. podczas ogłoszeń parafialnych odczytana została informacja o tym, że do parafii przychodzi nowy ksiądz – Krzysztof Tadeusz Sojka [później zasłużony kapelan cmentarza Rakowickiego w Krakowie, zmarł w 2018 r. – przyp. red.], nikt nie spodziewał się, że – przy wsparciu proboszcza ks. Jerzego Bryły – zapoczątkuje on coś nowego i bardzo ważnego. Ksiądz Sojka, który wraz ze śp. ks. Franciszkiem Chowańcem był wtedy jednym z założycieli Ruchu Światło–Życie w archidiecezji krakowskiej, szybko rozpoczął „łapankę” i do oazy zapraszał osoby, które częściej bywały w kościele, należały do służby liturgicznej albo bardziej udzielały się na lekcjach religii. – W ten sposób zwerbował i mnie, choć początkowo wcale nie miałam na to ochoty. Przyszłam jednak na spotkanie i... w oazie zostałam na 21 lat. Przyciągnął mnie i zatrzymał śpiew, tak bardzo inny od tego, który znało się z kościoła. A że byłam nieśmiała, wolałam próby muzyczne od spotkań formacyjnych, na których trzeba było rozmawiać. Z czasem poczułam się też tutaj potrzebna – opowiada B. Szewczyk.
Kolejnym odkryciem były wakacyjne rekolekcje, do udziału w których ks. Sojka wszystkich usilnie namawiał. – Zobaczyłam wtedy, że Ewangelią da się żyć przez całą dobę oraz że młodzież może tworzyć radosną wspólnotę. Nie miało więc znaczenia, że podczas rekolekcji mieszkało się na poddaszach domów albo w pomieszczeniach kościelnych i że brakowało bieżącej wody. Mieliśmy siebie i to było piękne – przekonuje pani Bogumiła. O to bycie razem ks. Sojka dbał przez cały rok – dał się poznać jako kapłan, który ma czas dla młodych, potrafi ich słuchać, grać z nimi w piłkę na Błoniach albo zabierać na rowerowe wycieczki. – Wymagał od nas i od siebie, dlatego uczestnictwo w spotkaniach formacyjnych (które były nazywane ewangeliczną rewizją życia) i Liturgicznej Służbie Ołtarza traktowaliśmy jako obowiązek, może nawet ważniejszy od obowiązku szkolnego – uśmiecha się A. Machalica. Nie ma też wątpliwości, że oaza umocniła jego światopogląd (wyniesiony z domu o prawicowych korzeniach), a dzięki ks. Sojce jeszcze dobitniej nauczył się odróżniać dobro od zła. – Świadectwem dla swojego otoczenia staram się być również przez to, że od ponad 30 lat nie piję alkoholu. Dzięki oazie wybrałem też zawód, który jest służbą innym ludziom – wspomina A. Machalica, lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, pracujący także na SOR w Oświęcimiu.
Salwatorską oazę, którą często odwiedzał kard. Karol Wojtyła (bywał np. na spektaklach wystawianych przez młodzież), po ks. Sojce przejęli m.in. ks. Włodzimierz Łukowicz, ks. Józef Święcicki, ks. Andrzej Szczotka i wielu innych kapłanów, którzy starali się dać tej wspólnocie kawałek swojego serca i prowadzić jej uczestników do Boga. W ciągu 50 lat były jednak i dwa momenty, kiedy oaza przestawała działać. – Drugi kryzys udało się pokonać w 2018 r. i obecnie do Ruchu znów należy kilkadziesiąt osób – m.in. harcerze, uczniowie ze szkoły sióstr pijarek oraz animatorzy, którzy do Krakowa przyjechali na studia – mówi ks. Jacek Bernarcik, prowadzący oazę do lipca. Teraz pałeczkę przekazał ks. Marcinowi Naporze. – 25 września, podczas obchodów jubileuszu, będziemy dziękować Bogu za wszystkie minione lata, wspominać je i prosić o błogosławieństwo na przyszłość – zapowiada ks. Marcin.