Żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, prezes Okręgu Małopolskiego Związku Żołnierzy NSZ, zmarł 30 stycznia w Krakowie w 99 roku życia.
Urodził się 11 marca 1923 r. w Lubaczowie. Przed wojną mieszkał wraz z rodziną w Rzeszowie, gdzie był uczniem słynnego popijarskiego I Gimnazjum im. ks. Stanisława Konarskiego (założone w 1658 r.). Od wczesnej młodości był związany z ruchem narodowym. Przed wojną działał w Młodzieży Wszechpolskiej związanej ze Stronnictwem Narodowym. Był także członkiem Sodalicji Mariańskiej. Jego ojciec Tadeusz był oficerem Wojska Polskiego, pradziadek zaś powstańcem styczniowym.
W 1939 r. jako ochotnik wziął udział w walkach z Niemcami w obronie rodzinnego miasta w trakcie kampanii wrześniowej. Następnie, już w Lubaczowie, gdzie jego rodzina znalazła się po zniszczeniu przez bomby ich mieszkania w Rzeszowie, związał się z organizacją wojskową Związek Jaszczurczy, założoną przez działaczy przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego. W 1942 r. została ona przemianowana na Narodowe Siły Zbrojne, w szeregach których w placówce "Patria" w Lubaczowie znalazł się także K. Kopf. Nosił pseudonimy "Zawisza", "Głowacki" i "Pewny". Brał udział w walkach z Niemcami, Sowietami i Ukraińcami z Ukraińskiej Powstańczej Armii. Po wojnie był żołnierzem oddziału Pogotowia Akcji Specjalnej NSZ dowodzonego przez Władysława Puzio "Tokaja". W 1946 r. został aresztowany przez komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa. Był więziony i torturowany w więzieniu na zamku w Rzeszowie. Z czasem ukończył studia prawnicze i socjologiczne, uzyskał doktorat, był autorem licznych publikacji dotyczących Lubaczowa. Zamieszkał w Krakowie, gdzie mieszkał także jego brat Marian (1926-2019), artysta plastyk, absolwent Akademii Sztuk Pięknych.
W ostatnich latach kpt. Kopf był prezesem Okręgu Małopolskiego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Brał udział w licznych spotkaniach m.in. z młodzieżą. Jego zgon przyspieszył pożar, który 26 grudnia ub. roku wybuchł w krakowskim mieszkaniu, gdzie mieszkał wraz z żoną Ireną. Mieszkanie pełne m.in. pamiątek i dokumentów historycznych doszczętnie spłonęło. Żona kapitana wyciągnęła go z płomieni na klatkę schodową, doznając przy tym poparzeń dróg oddechowych. On sam zatruł się dymem. Pogorzelcy znaleźli tymczasowe schronienie u przyjaciół. Zorganizowano zbiórkę na rzecz odremontowania ich spalonego mieszkania.