W nowohuckiej zajezdni tramwajowej na terenie Stacji Obsługi Tramwajów otwarto 31 stycznia nowoczesną halę warsztatową.
Będzie można w nie przeprowadzać pełną obsługę techniczną wszystkich najnowocześniejszych typów tramwajów, włącznie z wielkimi Lajkonikami i Krakowiakami.
Kiedy 70 lat temu, 7 listopada 1952 roku (oczywiście w rocznicę Rewolucji Październikowej) z Nowej Huty do Krakowa pojechał pierwszy tramwaj (linii nr 5), było to dla udręczonych dojazdami do pracy na pakach ciężarówek pracowników kombinatu ważne wydarzenie. Otwarcie nowej hali nie polepszy w tak widoczny sposób komfortu jazdy pasażerów, ale wpłynie na sprawność komunikacji zbiorowej w naszym mieście.
- Zwiększenie przestrzeni i liczby miejsc postojowych dla nowych tramwajów jest niezbędne, biorąc pod uwagę m.in. powstanie nowej linii tramwajowej do Mistrzejowic czy Górki Narodowej. Do obsługi tych nowych tras będą potrzebne kolejne tramwaje. Planujemy, aby do 2026 roku wszystkie tramwaje w Krakowie były wyposażone w niską podłogę i klimatyzację - powiedział prezydent Jacek Majchrowski podczas otwarcia.
Hala to nie tylko budynek, ale przede wszystkim wyposażenie warsztatów. Mało kto wie na przykład, że do wykonania niektórych czynności remontowych tramwaj trzeba podnieść. Najlżejszy krakowski tramwaj waży 23 tony, najnowszy Lajkonik bez mała 60. Na ten mały potrzeba sześciu specjalnych podnośników, na Lajkonika odpowiednio więcej. Na polu ani w szopie takiego sprzętu trzymać się nie da.
Hala ma z tego powodu 150 metrów długości, prawie 20 szerokości i 12,5 metra wysokości. Na dachu umieszczone są panele fotowoltaiczne, co daje wymierne oszczędności w rachunkach za energię elektryczną, które przecież stale rosną.
Takie obiekty nie powstają z dnia na dzień; nową halę Budimex budował od 2015 roku, a prace objęły większość terenu zajezdni. Jednocześnie tramwaje normalnie stąd wyjeżdżały, były myte, sprzątane, w miarę potrzeb remontowane.
Ważnym nowym urządzeniem w zajezdni jest tokarka podtorowa. Jak się bowiem okazuje koła tramwajów, choć stalowe, ścierają się z czasem i trzeba je szlifować. Nowoczesna tokarka umożliwia to bez zdejmowania kół. W ten sposób naprawiony tramwaj nie tłucze się z hałasem po ulicach i nie rozbija torowisk. Mniej hałasu, mniej remontów w mieście.
Koszt budowy to 39 mln złotych, cała modernizacja nowohuckiej zajezdni pochłonęła jak dotąd 134 miliony w ciągu 7 lat.