- W tej opowieści mogą się też odnaleźć inne rodziny zmagające się z chorobą i niepełnosprawnością - przekonuje Grzegorz Płonka nazywany "Nikiforem fortepianu" i "Beethovenem Podhala". Jego losy stały się inspiracją do powstania filmu w reżyserii Bartosza Blaschkego, który na ekrany kin wejdzie 4 marca.
O Grzegorzu stało się głośno w 2015 r., gdy wygrał I Międzynarodowy Festiwal Muzyczny Dzieci, Młodzieży i Dorosłych z Zaburzeniami Słuchu "Ślimakowe Rytmy", zorganizowany przez Światowe Centrum Słuchu w Kajetanach. Ten sukces był dla niego niczym zdobycie Mount Everestu, a słowa, które usłyszał, że podczas koncertu finałowego zagrał lepiej, niż sam Beethoven, były - jak mówi - zwieńczeniem dotychczasowej walki o godność i o pozytywne nastawienie do życia.
Po serii artykułów i reportaży, jakie ukazały się po festiwalu, kuzynka Grzegorza rzuciła - pół żartem, pół serio - że "teraz tylko czekać, aż ktoś postanowi zrobić o Grześku film fabularny i że jeśli ktoś taki się znajdzie, to na pewno będzie to debiutant". Rodzice Grześka nie byli więc zdziwieni, gdy jakiś czas później odezwał się do nich Bartosz Blaschke, debiutant właśnie, który zobaczył nagranie z występu Grzegorza na festiwalu. Ta muzyka po prostu ścisnęła go za gardło.
Z rodzicami Grześka najpierw spotkał się w Warszawie, a potem przyjechał do Murzasichla, pod samiuśkie Tatry, i w domu państwa Płonków spędził cały tydzień. Gdy dostał od nich zielone światło na zrobienie filmu (a w pakiecie całą listę osób, z którymi spotykał się później przez pół roku), musiał zmierzyć się z trudnymi pytaniami: jak znaleźć aktorów, którzy udźwigną tak wymagające role i jak pokazać światu Grzegorza oraz jego bliskich nie raniąc go i nie robiąc mu nieświadomie krzywdy?
Grzesiek pierwszych 14 lat życia spędził bowiem niejako w izolacji, ponieważ lekarze błędnie orzekli, że jest dzieckiem z autyzmem. Urodził się jako wcześniak, dostał tylko dwa punkty w skali Apgar. Czas mijał, a on nie mówił, był nadwrażliwy na dotyk, wydawało się, że nie słyszy i żył w sobie tylko znanym świecie. Przełomem stał się dopiero rok 2002, gdy jedna z jego nauczycielek dostrzegła, że chłopiec jednak reaguje na dźwięki, a polecenia wykonuje, jeśli towarzyszą im gesty. Niebawem Grzegorz trafił do Światowego Centrum Słuchu, gdzie specjaliści (na czele z dyrektorem, prof. dr. hab. med. Henrykiem Skarżyńskim) nie mieli wątpliwości, że to nie autyzm, ale obustronny zmysłowo-nerwowy niedosłuch stopnia ciężkiego, połączony z licznymi wadami wrodzonymi, stał się przyczyną jego dramatu. Okazało się też, że nie jest głęboko niepełnosprawny intelektualnie, ale "na granicy normy". Od tego momentu wydarzenia nabrały tempa. Grzegorz najpierw dostał aparat słuchowy, a potem został mu wszczepiony implant ślimakowy. Z czasem, dzięki uporowi i pracowitości, zaczął spełniać marzenie: nauczył się grać "Sonatę księżycową", a potem kolejne utwory, i kolejne, które interpretował w sposób niezwykły, zamykając w muzyce całą gamę emocji, uczuć i pragnień.
Pracując nad filmem Bartosz Blaschke nie przypuszczał, że zanim "Sonata" trafi do kin, poruszy krytyków i zostanie obsypana nagrodami (na 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni otrzymała Nagrodę Publiczności oraz nagrodę za Najlepszy Debiut Aktorski, którą otrzymał Michał Sikorski). Dobierając aktorów dokonał zaś wyborów najlepszych z możliwych. Grzegorza zagrał Michał Sikorski, który wówczas był na II roku krakowskiej PWST. W jego ojca, Łukasza Płonkę, wcielił się Łukasz Simlat, a adopcyjną mamę Małgorzatę (mama Joanna, pianistka, zginęła w wypadku, gdy Grześ miał półtora roku) - Małgorzata Foremniak. Wszyscy oni tak mocno weszli w skórę swoich bohaterów, że film stał się wręcz kalką życia rodziny Płonków. Jest więc nadzieja, że "Sonata" poruszy także serca tych, którzy mogliby pomóc Grzegorzowi nadal się kształcić (w świetle obowiązujących przepisów, mając orzeczenie o niepełnosprawności i 33 lata nie może zdawać matury, a przecież bezcenne lata, gdy mógł się uczyć, stracił na skutek błędnej diagnozy lekarzy) i pracować. Tego właśnie najbardziej potrzebuje, by ktoś pomógł mu rozwinąć skrzydła.
Więcej o historii Grzegorza i tym, jak powstała "Sonata", można przeczytać w najnowszym "Gościu Krakowskim" (nr 5 /2022, na 6 lutego).
Małgorzata Foremniak w roli Małgorzaty Płonki. Jarosław Sosiński