Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Człowiek od sytuacji ekstremalnych

Zmarły 6 lutego w Krakowie prof. Zdzisław Jan Ryn był postacią wszechstronną. Wszystko, czego się imał, traktował z wielkim zaangażowaniem

Znający go dobrze jego uczeń prof. Tomasz Rogula określił go tak: „Wychowawca i mentor wielu pokoleń lekarzy i naukowców. Wspaniały człowiek o nieskazitelnym charakterze, niezwykłej kulturze i erudycji, wzór do naśladowania dla pokoleń. Kochający mąż, ojciec, dziadek i pradziadek. Przyjaciel wszystkich”. Zmarły nie był jednak tylko uczonym i lekarzem.

Pasja częścią zawodu

Urodził się 21 października 1938 r. w Szczyrku. W 1963 r. ukończył studia w krakowskiej Akademii Medycznej (obecnie Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego). Zrobił specjalizację w dziedzinie psychiatrii. Był uczniem wybitnego uczonego – psychiatry i humanisty prof. Antoniego Kępińskiego. Później sam poświęcił się nauce i wykładał na macierzystej uczelni.

– Był człowiekiem wszechstronnym, człowiekiem renesansu. Nie tylko lekarz znający dobrze zakamarki psychiki ludzkiej, lecz także przez wiele lat czynny alpinista i badacz zachowań wspinaczy w górach. Nie tracił żadnej okazji, by poszerzać swoją wiedzę i dzielić się nią z innymi. Badał psychopatologie w niemieckich i sowieckich obozach koncentracyjnych, antropologię Indian w Ameryce Południowej, wreszcie stosunek Jana Pawła II do cierpienia. Odznaczył się także jako dyplomata – przypomina Dariusz Domański, krakowski znawca teatru, znający również bardzo dobrze środowisko alpinistyczne.

Pasją prof. Ryna od wczesnej młodości było wspinanie się. Nie był taternikiem, lecz raczej alpinistą, bo wspinał się w górach poza naszym krajem, i to tych najbardziej wymagających – na Kaukazie, w Hindukuszu, w południowoamerykańskich Andach; schodził także w głąb południowoamerykańskich jaskiń i skakał z paralotni ze szczytu wulkanów. Ta pasja znajdowała odzwierciedlenie w jego zawodzie lekarza psychiatry. Swoje prace – doktorską i habilitacyjną – poświęcił badaniom stresu wśród alpinistów w warunkach wysokogórskich oraz zaburzeniom nerwowym w warunkach wysokogórskich. Za kanwę tych prac posłużyły obserwacje własne, zarówno innych, jak i siebie. W 1966 r. w trakcie wyprawy na kaukaski Elbrus miał bowiem omamy słuchowe. Dźwięk czekana wbijanego w lód jawił mu się jako piękna melodia, ni to muzyka, ni to śpiew ptaków.

„Zacząłem jeździć na wyprawy w wyższe góry – na Kaukaz, a następnie uczestniczyłem w szóstej polskiej wyprawie w Hindukusz. Pełniłem wówczas funkcję lekarza tych wypraw. Nie miałem wtedy pojęcia, że góry staną się także częścią mojego zawodu. Badaniom zachowania organizmu człowieka w warunkach wysokogórskich poświęciłem wiele czasu, a ich wyniki ogłosiłem w ponad 200 publikacjach. Także moje rozprawy doktorska i habilitacyjna dotyczyły funkcjonowania ludzkiego mózgu w warunkach dużych wysokości. Materiały do nich zbierałem, obserwując uczestników wypraw, a także samego siebie. Ważnym etapem był roczny pobyt w La Paz w Boliwii, gdzie mogłem obserwować stałych mieszkańców Andów i ich niezwykłą adaptację do życia na dużych wysokościach” – wspominał w jednym z wywiadów prasowych. Postawił tezę, że większość alpinistów ginie z powodów zdrowotnych, a nie błędów technicznych czy lawin. Na wysokościach występuje bowiem nie tylko niedotlenienie, ale i niedokrwienie organizmu.

Śladami mistrza

Miał jednak poczucie frustracji, że jego badania i publikacje nie były dostatecznym ostrzeżeniem dla wspinaczy, z których wielu straciło życie. Zginęli m.in. jego przyjaciele i towarzysze wypraw – radiowiec Zbigniew Stepek (w 1973 r. w Himalajach Zachodnich) i filmowiec Stanisław Latałło (na Lhotse w Himalajach w 1974 r.). „Osią moich zainteresowań jest człowiek w sytuacji trudnej, ekstremalnej” – deklarował. Odnosiło się to nie tylko do wspinaczek po wysokich górach, lecz także do doświadczeń obozów koncentracyjnych. W badaniach tych prof. Ryn szedł śladem swojego mistrza prof. Kępińskiego, który sam, będąc niegdyś więźniem frankistowskiego obozu koncentracyjnego w Miranda del Ebro, po latach zajmował się badaniem psychiki więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych.

Znawstwo Ameryki Południowej spowodowało m.in., że został tam skierowany przez władze RP do pracy dyplomatycznej. W latach 1991–1996 był ambasadorem w Chile, zaś w latach 2007–2008 – w Argentynie, od 1997 do 2000 r. konsul honorowy Chile w Krakowie. Efektem jego pobytu w Chile była książka poświęcona działającemu tam niegdyś przyjacielowi Adama Mickiewicza i uczonemu Ignacemu Domeyce. Był autorem i wydawcą 32 książek i 430 artykułów naukowych. Książką podsumowującą jego badania w dziedzinie medycyny górskiej i antropologii była publikacja „Góry. Medycyna, antropologia” (2018). Wywiady z profesorem opublikowano w 2014 r. w kilkusetstronicowej książce „Zdzisław Jan Ryn. Lekarz, podróżnik, dyplomata”.

Pogrzeb prof. Ryna odbył się 14 lutego na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy