Po dwuletniej covidowej przerwie ulicami Starego Miasta przeszła ponownie Akademicka Droga Krzyżowa. Wzięło w niej udział ok. 2 tys. osób.
Nabożeństwu, które odbyło się po raz 19., przewodniczył wieczorem 30 marca abp Marek Jędraszewski. ADK jest organizowana przez krakowskie duszpasterstwa akademickie. Rozpoczyna się tradycyjnie przy kolegiacie uniwersyteckiej św. Anny. Tak było i tym razem.
Szczególną intencją nabożeństwa, w trakcie którego rozważa się drogę krzyżową Jezusa Chrystusa, była w tym roku modlitwa o pokój na Ukrainie. Rozważania na temat "Co się kryje we mnie?", oparte na fragmencie Ewangelii św. Jana, napisali dk. Marcin i Monika Gajdowie.
Metropolita krakowski podziękował uczestnikom Drogi Krzyżowej za świadectwo wiary, że "zechcieli pokazać na zewnątrz, że są uczniami Chrystusa, są gotowi dźwigać Jego krzyż". Arcybiskup zauważył, że istotne i fundamentalne jest to, na ile ludzie wierzący są w stanie akceptować wewnętrznie krzyże "wpisane w człowieczy los".
Przywołał świadectwo uchodźczyni z Ukrainy, która znalazła schronienie w Domu Arcybiskupów Krakowskich. 90-letnia kobieta pamięta czasy II wojny światowej - zarówno niemieckich, jak i sowieckich oprawców. Mimo prześladowań ci ludzie trwali przy wierze. W tajemnicy przyjmowali sakramenty od karmelity, który przyjeżdżał z Polski. - Najbardziej przejmujące jest to, co ta kobieta mówiła z wielkim spokojem i przejmującą wiarą: każdy ma swój krzyż. Skrojony przez Pana Boga na jego miarę. Ten krzyż trzeba przyjąć. Ten krzyż daje wolność. Daje wewnętrzny pokój - relacjonował arcybiskup, dodając, że w latach 90. ubiegłego wieku owa Ukrainka odwiedzała Kraków, gdy przyjeżdżał do niego Jan Paweł II w czasie papieskich pielgrzymek. "Po zaakceptowaniu krzyża, naraz znalazłam się w Domu Arcybiskupów Krakowskich, gdzie żył Karol Wojtyła. Jak Panu Bogu nie dziękować za ten krzyż?" - powiedziała kobieta metropolicie krakowskiemu.