Maleńka, pachnąca kawą i jagodami cukierenka była marzeniem Julii. Dziś zefirowe pianki są jej bronią – przeciwko wojnie, rozpaczy, tęsknocie do ukochanej ojczyzny.
Wieści o Panu Zefirze roznoszą się po Krakowie lotem błyskawicy. Do niewielkiego lokalu na Podgórzu od początku jego istnienia przychodzili mieszkający nad Wisłą Ukraińcy, by porozmawiać w ojczystym języku i zjeść owocową piankę, która kojarzy się z dzieciństwem i beztroskimi chwilami w rodzinnym kraju.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści