Szlachetna Paczka wydała raport pt. „Polacy o pomocy uchodźcom”. O tym, co motywuje rodaków do pomagania oraz jakie dalsze kroki względem Ukraińców zostaną podjęte, opowiada Joanna Sadzik, prezes krakowskiego Stowarzyszenia „Wiosna”.
Łukasz Kaczyński: Polacy znów nie zawiedli w sytuacji wojny w Ukrainie. To nasza cecha narodowa?
Joanna Sadzik: Rzeczywiście, w obliczu kolejnych kryzysów potrafimy się niezwykle jednoczyć ponad podziałami. Obrazy wojny, która jest tak blisko, i nieszczęście naszych sąsiadów sprawiły, że w pomoc uchodźcom zaangażowało się aż 56 proc. Polaków. To wyjątkowa mobilizacja społeczna o ogromnym zasięgu.
Co ich zmotywowało według waszego raportu?
Przede wszystkim współczucie. Kolejne reportaże, zdjęcia z Buczy, Irpienia czy Mariupola sprawiają, że ściska nas w środku. Statystycznie częściej współczucie wskazują kobiety, którym być może łatwiej jest utożsamić się z innymi kobietami, dominującymi przecież wśród uchodźców.
Pomoc Polaków to nie tylko zwyczajowa darowizna, ale konkretne praktyczne działania. Nauczyliśmy się mądrze pomagać?
Ta praktyczna pomoc osób wcześniej zaangażowanych w różne formy wolontariatu, w tym w Szlachetną Paczkę, pojawiła się na granicy i na dworcach niemal od pierwszych godzin wojny. To, co mnie zaskoczyło, to wolontariat spontaniczny. Ludzie widzieli, że coś jest do zrobienia, i po prostu tworzyli instynktownie grupy. Myślę, że to efekt edukacji, ale też tego, że ten kryzys nie jest jedynym, który przeżywamy. Od pierwszych dni pandemii COVID-19 skrzykiwaliśmy się, szyjąc maseczki, organizując pomoc w zakupach dla seniorów czy pomagając ludziom wykluczonym cyfrowo. To była dobra szkoła solidarności społecznej, która teraz procentuje mądrą pomocą.
A co zrobiła Szlachetna Paczka przez ostatnie dwa miesiące?
Nasi wolontariusze działają w całej Polsce – karmimy ludzi na granicy, prowadzimy punkty noclegowe, organizujemy zbiórki lokalne czy pomagamy w załatwianiu formalności w urzędach oraz wysyłamy transporty darów do miejscowości w Ukrainie. Cały czas funkcjonuje też Szlachetna Paczka Ukraina, która okazała się teraz potrzebna bardziej niż kiedykolwiek. Z inicjatywy Szlachetnej Paczki i Akademii Przyszłości powstało również Centrum Informacji „Połączeni dla Ukrainy” pod numerem telefonu: (12) 333 71 08. Współtworzymy także całodobowy Punkt Pomocy w Krakowie – „Żyj w Krakowie” przy ul. Radziwiłłowskiej 3. Szlachetna Paczka jest ponadto partnerem strony www.uasos.org, która łączy Polaków oferujących swoje domy i mieszkania z osobami uciekającymi przed wojną w Ukrainie.
To jednak nie koniec...
Tak, przygotowujemy właśnie projekt Solidarna Paczka. Będzie to nowa odsłona akcji, która jest już znana. Wolontariusze Szlachetnej Paczki będą docierać do osób, które znalazły już schronienie w Polsce. Do uciekających przed wojną rodzin ukraińskich, dzieci, osób starszych i z niepełnosprawnościami. To dla nich zostanie przygotowana dodatkowa edycja Szlachetnej Paczki. Rodzinę w Solidarnej Paczce można będzie wybrać w czerwcu. Mamy nadzieję, że – jak zawsze – będziemy mogli liczyć na darczyńców i ich wielkie serca.
Z jakimi problemami uchodźców spotykacie się najczęściej?
Gdy ktoś przyjeżdża do obcego kraju z jedną walizką, problemy są podstawowe – nocleg, kąpiel czy jedzenie. Potem zaczyna myśleć, co dalej, bo spanie w zbiorowej sali, choć bezpieczne i ciepłe, nie jest jednak dobre ani dla dorosłych, ani dla dzieci. Wtedy najważniejszy staje się własny kąt. A potem pojawia troska o pracę czy przedszkole. Często dopiero po kilku tygodniach przychodzi refleksja, co się straciło. To bardzo trudny czas i często bez specjalisty człowiek nie ma szans sobie poradzić.
Pojawiają się głosy, że już niebawem napływ 2,9 mln osób do Polski z Ukrainy może być ekonomicznie i medycznie trudny do udźwignięcia. Jak się tego nie bać?
Przybycie uchodźców z Ukrainy to duże wyzwanie. Pierwsza pomoc była społeczna, ale teraz konieczne jest wsparcie systemowe. Ukraińcy, którzy zostają w Polsce, potrzebują pracy, szkół, przedszkoli, mieszkań czy dostępu do lekarza. Za to odpowiedzialne jest państwo. Same inicjatywy oddolne i organizacje pozarządowe tego nie zrobią. Lęk pojawia się w nas przed czymś, co nieznane. Więc to, czego potrzebujemy aktualnie, to solidarność, edukacja i pielęgnowanie w sobie tej dumy z bycia po prostu dobrym człowiekiem, który reaguje właściwie, gdy bliźniemu dzieje się krzywda.
krakow@gosc.pl
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się