O tym, co mogą zaczerpnąć Polacy z filmu „Żywy” w reżyserii Jorge Parei Trigo, mówi Andrzej Sobczyk z krakowskiego Rafael Film, który jest dystrybutorem dzieła w Polsce.
Łukasz Kaczyński: Dlaczego zdecydowaliście się właśnie teraz na pokazanie filmu o mocy Najświętszego Sakramentu?
Andrzej Sobczyk: Film kilka tygodni temu miał swoją premierę w Hiszpanii i został bardzo dobrze przyjęty przez widzów. Sukces ten został powielony w kolejnych krajach, a do jego obejrzenia zaprasza Ojciec Święty. My datę premiery postanowiliśmy połączyć z uroczystością Bożego Ciała. Dlatego też w kinach będzie on dostępny w weekend 17–19 czerwca. Mamy nadzieję, że takie połączenie pozwoli każdemu, kto wyjdzie z sali kinowej, skupić się na żywej obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
Film o Eucharystii – to się może udać? Wielu od razu oceni, że to pewnie nudy...
Tematyka będzie szczególnie interesująca dla osób, które adorują Chrystusa w Eucharystii, bo będą mogły zobaczyć, jak Bóg działa z wielką mocą w życiu tych, którzy poświęcają czas i uwagę na modlitwę adoracji. To przepiękne i znakomite świadectwa. Oczywiście, pewnie będą też tacy, którzy powiedzą, że to film o niczym – o siedzeniu w kościele i patrzeniu na kawałek chleba. „Żywy” prowokuje jednak do zadania sobie pytania, czy rzeczywiście wierzę, że w kawałku chleba jest przede mną Jezus Chrystus. Ten film nie ma pokazywać tylko dewocyjnej praktyki polegającej na klęczeniu przed monstrancją, ale uświadamiać widzowi, że jest w niej Bóg, który potrafi przemienić życie człowieka, nawet w najtrudniejszym jego punkcie.
Stąd bardzo mocno poruszające przykłady...
Tak. Z jednej strony publiczność obejrzy dokument prezentujący pięć historii różnych ludzi, w tym gangstera, rodziny będącej „w miarę blisko” Kościoła czy osoby, która miała dosłownie wszystko, o czym moglibyśmy zamarzyć. I choć są tacy różni, połączyła ich miłość do Najświętszego Sakramentu. To wielkie misterium – jak Bóg zadziałał w ich życiu i przyprowadził do siebie. I dał pokój i szczęście w nieraz bardzo dramatycznych historiach, z którymi dane im było się zmierzyć. Dla mnie najbardziej przekonującym przykładem jest młody gangster, który niszczy wszystko po kolei – zdrowie, siebie, relacje, a do tego nie chce być związany z religią i wiarą w żaden sposób. Kiedy trafia do sióstr w Kalkucie, widzi, że biorą one z Eucharystii siłę do najtrudniejszych nawet działań. To zmienia jego optykę, bo zadaje on sobie pytania o źródło ich olbrzymiej wewnętrznej mocy i pokoju. Taki przykład niewątpliwie skłania do refleksji. Czy naprawdę wierzymy? Czy widzimy w kawałku chleba żywego Boga, który ma wielką moc? Czy niestety adoracja nie stała się po prostu bezosobową „katolicką rutyną”...
Nietypowa będzie również organizacja pokazów – nie będzie to zwykła dystrybucja filmowa, ale pokazy zorganizowane specjalnie w wybranych kinach przy okazji Bożego Ciała. Dlaczego?
Boże Ciało to dobra okazja, by pokazać Najświętszy Sakrament z perspektywy historii osób, które doświadczyły żywego Boga. Chcielibyśmy, by widzowie zostali zainspirowani do życia mocą wiary połączoną z namacalną relacją z Bogiem. Bo nie chodzi o to, by tylko klepać regułki czy też wyklęczeć określony czas, ale przyjść i połączyć się duchowo z Jezusem oraz odczuć doświadczenie miłości. Bo Jego obecność w chlebie może zmienić całe życie.
Dlaczego każdy nieprzekonany powinien pójść na ten film?
Może po to, by zobaczyć, że obojętnie, jak są zagmatwane jego życiowe ścieżki, to Jezus Eucharystyczny ma naprawdę realną moc, by mu pomóc. Mamy nadzieję, że ten dokument, pełen emocji i urzekający głębią przykazu i przykładami, będzie dla widza dobrym początkiem odnowienia żywej relacji z Bogiem obecnym w Najświętszym Sakramencie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się