Aleksander Łodzia-Kobyliński "Makino", słynny bard z krakowskiego Półwsia Zwierzynieckiego, świętował w Nowohuckim Centrum Kultury jubileusz 85-lecia, 65-lecia działalności artystycznej i 45-lecia założonej przez siebie kapeli "Andrusy".
Jest piosenkarzem, kompozytorem i autorem tekstów. Stał się propagatorem i odnowicielem krakowskiego folkloru zwierzynieckiego. Na 69 kolejnych gitarach m.in. "Pięknej Alfredzie" i "Dużej Baśce", wykonywał często popisowy numer z udatnym naśladowaniem brzmienia wawelskiego "Zygmunta". Nie zabrakło go i na gali w NCK.
Jego legendę literacką zbudował swymi wierszami zwierzynieckimi Jerzy Harasymowicz. "Jak pociąg który wypadł z toru/ Makino zjawia się wśród kiziorów/ Na świecie mieszka kątem/ Ma apartament na Monte/ Makino to jest lepszy gość/ I zwierzyniecki trzyma fason" - pisał poeta w słynnym "Kinderskim tangu". "Makino" śpiewa od lat piosenki do jego wierszy sławiących Półwsie Zwierzynieckie i Zwierzyniec. Jak przystało na tamtejszego honornego andrusa, w trakcie gali miał na głowie kaszkiet w kratkę. Ubrał jednak tym razem elegancką marynarkę a nie zwyczajną, połataną andrusowską.
- Każde miasto ma swoich wybitnych obywateli, służących jego społeczności, rozsławiających jego imię na świecie. Ale mało jest takich indywidualności, które by tak zapisywały się w pamięci społeczeństwa jak Aleksander Łodzia-Kobyliński "Makino". Swoimi występami ocalał ginący krakowski folklor miejski. Wraz z założoną przez siebie kapelą "Andrusy" dał 6 tys. koncertów na trzech kontynentach - mówił wieczorem 1 czerwca prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski. Zapowiedział, że w czerwcu "Makino" otrzyma najwyższe odznaczenie krakowskie, medal Cracoviae Merenti.
O życiu i dokonaniach jubilata mówili m. in. wieloletni redaktor "Przekroju" Mieczysław Czuma, który z jubilatem chodził do jednej klasy szkolnej, red. Leszek Mazan, w 1975 r. ojciec chrzestny "Andrusów", i red. Katarzyna Siwiec, autorka biografii Kobylińskiego pt. "Andrusów król". Takim określeniem, zaczerpniętym z wodewilu Konstantego Krumłowskiego "Królowa przedmieścia", nazywa się go powszechnie. - On jest tak krakowski jak Brama Floriańska, tak krakowski jak Barbakan i tak zwierzyniecki jak Kopiec Kościuszki - mówiła red. Siwiec.
Jubilatowi śpiewali m. in. Andrzej i Jacek Zielińscy z zespołem Skaldowie, Paulina Bisztyga, Lidia Jazgar, Robert Kasprzycki, Jan Wojdak oraz Monika Biderman i Piotr Karzełek. - Andrzej i Jacek to chłopoki z Półwsia. Miszkoli my na jednej ulicy - Stachowicza - zaznaczył gwarą zwierzyniecką "Makino".
Przypomniano jego zaangażowanie społeczne. Co roku kwestuje na odnowę starych nagrobków na cmentarzu Rakowickim. Przez 40 lat kwestowania uzbierał 3 mln zł. Współpracuje też z opiekującym się młodzieżą stowarzyszeniem Siemacha, bierze udział w licznych koncertach dla dzieci.