Taki tytuł nosi spektakl, który Balet "Cracovia Danza" przygotował we współpracy z Konsulatem Generalnym Francji w Krakowie.
Przedstawienie ma uczcić 400. rocznicę urodzin dramaturga. Premiera sztuki odbędzie się 7 czerwca w teatrze Variété.
- Tak, jak Molier zaprasza nas do tańca, tak i my zapraszamy do odkrywania Moliera na nowo - zachęca konsul generalny Anne Schmid-Riou. - Był to niesamowicie nowatorski komik, którego twórczość pozostawiła ślad w całym świecie frankofońskim. Zresztą, czyż nasz język francuski nie jest nazywany językiem Moliera? - pytała.
Robert Piaskowski, doradca prezydenta Krakowa ds. kultury, docenił z kolei fakt, że balet nie tylko wziął na warsztat repertuar takiego wybitnego człowieka, ale również podkreśla związki kulturowe Krakowa z Francją. Wspomniał również o tłumaczeniach, m.in. Tadeusza Boya-Żeleńskiego, dzięki którym dzieła Moliera zaistniały na polskich scenach i zyskały dużą popularność.
- Jestem bardzo dumna, że wszyscy zaproszeni artyści zgodzili się wziąć udział w tej sztuce - przyznaje dyrektor baletu Romana Agnel, a zarazem reżyser spektaklu. - To jest prawdziwe molierowskie widowisko. Wszystko się tutaj łączy: komedia, taniec, muzyka, pantomima. Tak, jak u Moliera - w jego sztukach po raz pierwszy tancerze, muzycy, komedianci występują razem na scenie. Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do takiego teatru, ale wtedy było to coś absolutnie nowatorskiego. Tak więc teatr tańca powstał nie w XX w., ale w czasach Moliera - zauważa.
W przedstawieniu bierze też udział krakowska Trupa Komedianty. Jedna z aktorek tej formacji - Agnieszka Cianciara-Fröhlich - opowiedziała o wizji spektaklu. - Molier jest mistrzem słowa, a to słowo jest jak ostry nóż. Zanim się zorientujemy, już następuje cięcie i leci krew - opisuje. - Jego twórczość wyszła z komedii dell’arte, dlatego postanowiliśmy do tego powrócić. Uznaliśmy, że ta konwencja pasuje do jego tekstów - podsumowuje.
Przedstawienie ma uczcić 400. rocznicę urodzin dramaturga. Wojciech BodzętaChoreograf Dariusz Brojek nie kryje natomiast, że miał przed sobą niezwykle trudne zadanie. - To dla mnie prawdziwa próba połączenia tańca barokowego z teraźniejszością, przeniesienia dawnego stylu na współczesny grunt. Staram się myśleć teatrem molierowskim, ale czerpać przy tym z mojego własnego doświadczenia. I bawić się tym - zaznacza.
Zdaniem kostiumografa Jana Polewki, rzeczywistość, w której żyjemy, to nie czasy molierowskie, ale szekspirowskie. - Dziś chętniej sięga się właśnie po Szekspira - z całą ostrością i brutalnością jego teatru. Ja jednak nie tracę nadziei i wierzę, że Molier to wszystko przetrwa. Różne rzeczy mogą się dziać, ale jednak niezmienne pozostaje pierwotne ludzkie pragnienie, żeby tańczyć, śpiewać, żeby tworzyć teatr - przekonuje twórca.