Mieszkańcy Glisnego i okolic (dekanat Mszana Dolna) świętowali w niedzielę 26 czerwca odpust ku czci Serca Jezusowego, które od 1977 r. patronuje miejscowej wspólnocie i kościołowi. Pamiętali także o swym duszpasterzu, który 35 lat temu otrzymał święcenia kapłańskie.
Wyjaśniono, dlaczego miejscowa świątynia ma takie a nie inne wezwanie. - To, że nasz kościół jest pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa ma zapewne swe źródło w tym, że jego budowniczy, ks. Józef Karpierz, był sercaninem. Należał do zgromadzenia, które powstało, by głosić, że Bóg jest miłością, że ma serce pełne dobroci i miłosierdzia dla całego świata i poszczególnego człowieka – powiedział w kazaniu gospodarz miejsca ks. rektor Andrzej Sawulski SCJ. który duszpasterzuje pod Luboniem Wielkim od 21 lat, a 35 lat temu został kapłanem w tymże zgromadzeniu sercanów. Święceń udzielił mu wówczas pochodzący z pobliskiego Lubnia bp Kazimierz Górny, obecnie emerytowany ordynariusz rzeszowski.
O jubileuszu swego pasterza pamiętali wierni, którzy oprócz kwiatów podarowali ks. Sawulskiemu pamiątkową statuetkę kryształową z wygrawerowanymi życzeniami: "W tym szczególnym dniu, Drogiemu Jubilatowi zdrowia i sił oraz wielu łask płynących z Serca Jezusowego, na dalsze lata kapłaństwa, służby bliźniemu i posługi pośród nas".
Reprezentująca Radę Duszpasterską Barbara Karpierz razem z innymi radnymi - Marią Gąsior i Marią Płoskonką, podziękowała w imieniu wszystkich mieszkańców za udzielone w minionych latach sakramenty święte, prowadzone nabożeństwa, a także za troskę o świątynię oraz "za każde, choćby krótkie pozdrowienie, za uśmiech, rozmowę, za spotkania w drodze, w szkole, na plebanii i te radosne ze śpiewem i grochówką przy biesiadnym stole podczas dorocznych uroczystości partyzanckich". - Musi dziś wybrzmieć jeszcze jedno, szczególne podziękowanie. Kiedy w lutym tego roku wybuchła straszliwa wojna u naszych sąsiadów na Ukrainie, nie kalkulowałeś, nie oglądałeś się na innych, ale mając głęboko w sercu słowa Jezusa: »Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie«, otworzyłeś szeroko drzwi swojego domu i przyjąłeś pod swój dach matki z małymi dziećmi, dając im bezpieczne schronienie i chleb, a potem pomagałeś w załatwieniu niezbędnych formalności. Była to dla nas prawdziwa lekcja miłosierdzia w praktyce - podkreśliła przedstawicielka mieszkańców.
Życzenia dla jubilata popłynęły także od ministrantów, scholi i miejscowych strażaków, które złożył naczelnik i zarazem sołtys wioski Mieczysław Kaczor razem z Krzysztofem Satrem. Dwa dni wcześniej złożyli je dzieci i nauczyciele szkoły podczas Mszy św. na zakończenie roku nauki.
Jubilat podziękował wszystkim, a na koniec odpustu zawierzył całą wspólnotę Sercu Jezusa, poprowadził procesję z Najświętszym Sakramentem wokół kościoła i udzielił zgromadzonym błogosławieństwa.