Zaledwie kilka razy w roku można wejść do klasztoru norbertanek na Salwatorze i zobaczyć od środka drugi największy po Wawelu kompleks zabytkowy w Krakowie.
Jeden z takich dni przypada 28 sierpnia, w liturgiczne wspomnienie patrona kościoła - św. Augustyna. Byliśmy tam!
Wycieczka jest krótka, ale interesująca. Kompleks klasztorno-kościelny, obserwowany z pętli tramwajowej na Salwatorze, wydaje się zaledwie spory, ale oglądany od środka jest ogromny. Samych dziedzińców, podwórców i wirydarzy jest osiem. Po drodze niejako dowiadujemy się szczegółów życia zakonnego od czasów średniowiecza. Było surowo! Jedyne miejsce w klasztorze, gdzie palił się ogień i było ciepło, to kuchnia. Reszta pomieszczeń nie była ogrzewana, bo twórcy reguły zakonnej uznawali ciepło za zbytek.
W ogóle historia klasztoru i zmian w jego funkcjonowaniu jest wiernym odbiciem zmian w Kościele. Najlepiej widać to na przykładzie rozmównic, miejsca, w którym zakonnice mogły spotykać ludzi spoza klasztornej wspólnoty. Goście oddzieleni byli kratą. Jeżeli nie byli członkami rodziny zakonnicy, to dodatkowo była jeszcze zapuszczana kotara. Najpierw zrezygnowano z kotary, a jakieś 300 lat później można się było spotkać oko w oko, ale przez stół. Podobne zmiany dotyczyły także innych aspektów monastycznego życia, aż końcu, w którymś momencie, dopuszczono nawet piece.
Wielowiekowa historia sióstr z Salwatora oczywiście nie ogranicza się do takich okoliczności. Kościół i klasztor, wielokrotnie burzone i palone, to zabytki odbijające całą historię ostatnich kilkuset lat na tym krańcu Krakowa. Warto zwiedzić to miejsce, choć dni, w które jest to możliwe, nie jest w kalendarzu wiele (szczegółów można się dowiedzieć na www.norbertanki.w.krakow.pl). Przejście po przepięknych dziedzińcach, obejrzenie pozostałości średniowiecznej kuchni czy dotknięcie balustrady schodów wewnątrz klauzury, wykonanej z drewna pochodzącego z balasek ołtarza, zlikwidowanych wraz z soborowymi reformami, zajrzenie do komórki konfesjonału szczelnie oddzielającej penitentkę od spowiednika jest przeżyciem jedynym w swoim rodzaju. Liczne dzieła sztuki zdobiące ściany wirydarzy będą dodatkowym bonusem.