Gdy za oknem zimy brak, warto wybrać się tam, gdzie śniegu i mrozu jest pod dostatkiem. Na przykład na słowacki Hrebienok albo na zakopiańską Gubałówkę.
Już po raz 10. artyści rzeźbiarze wykonali bowiem na Hrebienoku (1285 m n.p.m.) w Tatrach Wysokich tzw. lodową katedrę. Tym razem jest ona inspirowana bazyliką Grobu Pańskiego w Jerozolimie.
Jak przekonują jej twórcy, to dzieło nie jest tylko symbolem drogi pełnej cierpienia, którą przeszedł Jezus na drodze krzyżowej, ale też co roku stanowi symbol pokoju, ukazany poprzez kaplice różnych wyznań świata.
Tatrzańska Świątynia Lodowa jak zawsze została wykonana z wielkim rozmachem. Kopuła chroniąca budowlę ma aż 25 m średnicy, a najwyższy punkt konstrukcji osiąga wysokość 10,5 m. Do jej przygotowania 22 rzeźbiarzy z Czech, Słowacji i Niemiec (głównym budowniczym był po raz kolejny Adam Bakoš) wykorzystało 1880 brył lodu, które łącznie ważyły 225 ton.
Nie tylko te liczby robią na odwiedzających wielkie wrażenie. Nowością tegorocznej edycji jest to, że można wejść między lodowe ściany świątyni i przejść obok tzw. edykułu, który ukrywa grób Jezusa. Co więcej, w tatrzańskiej bazylice Grobu Pańskiego nie zabrakło symbolicznej drogi krzyżowej (Via Dolorosa), która przedstawia ulice Starego Miasta Jerozolimy. Ma ona 13 stacji, a 14 stacją jest sam grób. Każdego roku obok świątyni można również zobaczyć wykonane z lodu tatrzańskie zwierzęta. Z kolei dzięki dbałości o detale, grze świateł i muzyce, która wprowadza turystów w klimat sacrum, wejście do lodowej katedry jest niezapomnianym wrażeniem, na długo zostającym w pamięci. Dodatkową atrakcją są zaś piękne krajobrazy Tatr Wysokich, które można podziwiać na Hrebienoku.
Tatrzańska Świątynia Lodowa otwarta jest codziennie (wstęp bezpłatny) od godz. 9 do 16.15, aż do 16 kwietnia 2023 roku. Na Hrebienok (Smokowieckie Siodełko) można dotrzeć pieszo ze Starego Smokowca (po zostawieniu samochodu na parkingu przy dolnej stacji kolejki) lub wyjechać kolejką naziemną ze stacji Stary Smokowiec. Bilety można kupić w kasie lub online na: gopass.travel.
Wracając ze Słowacji, zamiast jechać najkrótszą trasą do granicy Podspády–Jurgów, można wybrać drogę prowadzącą do przejścia Tatranská Javorina–Łysa Polana, by następnie pojechać do Zakopanego, a stamtąd już prosto na Gubałówkę. Jej szczyt już po raz 6. rozświetla Kraina Światła, która jest piękną propozycją Polskich Kolei Linowych na rodzinne spędzenie zimowego wieczoru. Kraina i tym razem przyciąga tłumy mieszkańców Podhala i turystów, którzy chcą na kilka chwil przenieść się w bajkowy góralsko-zimowy świat. Nic dziwnego, bo ponad milion ekologicznych lampek ledowych wprowadza tu gości w radosny nastrój.
Na odwiedzających czekają świetlne rzeźby, inspirowane tatrzańską przyrodą i podhalańskim folklorem: kozice, świstaki, lisy, jelenia rodzina, biały miś z Krupówek, gazda i gaździna w odświętnych strojach oraz lśniące sanie, które – zaprzęgnięte w rumaki – chcą nas zabrać do jakiejś tajemniczej krainy. Wśród tych wszystkich atrakcji nie mogło zabraknąć fotopunktów, gdzie każdy może sobie zrobić pamiątkowe zdjęcia, oraz pięknej choinki. Natomiast budynki przy górnej stacji kolejki zdobią połyskujące płatki śniegu i różne świąteczne dekoracje.
Kraina Światła jest czynna każdego dnia (co najmniej do 15 marca 2023 r.) od godz. 16 w godzinach pracy kolei (można to sprawdzić na www.pkl.pl). Na szczyt Gubałówki, oprócz wyjazdu koleją, można również wyjechać samochodem (od drugiej strony góry) i po zostawieniu auta na parkingu przejść ok. 1000 metrów. Polskie Koleje Linowe podobny Park Światła przygotowały też na szczycie Góry Parkowej w Krynicy-Zdroju.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się