Z okazji 30. rocznicy wprowadzenia prawnej ochrony życia w Polsce w Krakowie odbyła się konferencja zorganizowana przez Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka.
Wśród prelegentów w bibliotece Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II byli: Tomasz Rowiński ("DoRzeczy"), ks. prof. Tadeusz Biesaga (UPJPII), Radosław Skubis (Hospicjum dla Dzieci "Alma Spei"), dr hab. Klaudia Cymanow-Sosin (UPJPII), Wojciech Zięba (prezes PSOŻC) i Magdalena Guziak-Nowak (PSOŻC).
Wojciech Zięba mówił m.in. o "słodko-gorzkim" sukcesie, czyli o dzieciach niepełnosprawnych zapomnianych przez kolejne ekipy rządzące. - W momencie, gdy 30 lat temu, 7 stycznia 1993 r., Sejm RP uchwalił "Ustawę o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży", w naszym kraju dokonał się przełom cywilizacyjny. Staliśmy się bowiem pierwszym państwem demokratycznym, które odrzuciło aborcję "na żądanie" (nazywaną "aborcją ze względów społecznych") i wprowadziło ustawodawstwo, które w zasadniczy sposób (z trzema wyjątkami) zaczęło chronić życie - zauważa W. Zięba. Przypomina tez, że choć wiele osób nazywało nową ustawę "kompromisem aborcyjnym", to nie był to kompromis, ale wynik ostrej walki, jaka trwała pomiędzy postkomunistami (zwolennikami "legalnej aborcji") a prawicą (walczącą o bezwarunkową ochronę życia).
Konferencja odbyła się w bibliotece UPJPII. Grzegorz KozakiewiczDrugi przełom nastąpił w Polsce w październiku 2020 r., gdy Trybunał Konstytucyjny zbadał zasadność ustawy z 1993 r. z obowiązującą konstytucją i zniósł przesłankę umożliwiającą dokonanie aborcji ze względu na "prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu". - Od 2020 r. ani na moment nie spoczęliśmy jednak na laurach. Są powody do radości, ale nasz optymizm nie jest bezkrytyczny, bo mamy świadomość, że dziś, po 30 latach od pierwszego sukcesu, jesteśmy dopiero w połowie drogi i jest jeszcze wiele do zrobienia - zaznacza W. Zięba.
Problem polega na tym, że w uzasadnieniu wyroku TK znalazło się zobowiązanie dla rządu, by ten "dokonał rewizji ustawodawstwa w stosunku do osób z niepełnosprawnościami i przygotował adekwatną pomoc państwa". Na tym się skończyło. - Bardzo nas to boli, bo efekt jest taki, że państwo polskie przerzuca koszty utrzymania chorego dziecka na jego rodziców, jednocześnie nie pozwalając im pracować. Przez wszystkie lata kolejne rządy nie doprowadziły tej sprawy do końca - tłumaczy prolajfer.
Według szacunków, utrzymanie chorego dziecka kosztuje dziś ok. 6 tys. zł miesięcznie. Jeśli ojciec lub mama zrezygnują z zatrudnienia i zgłoszą się po świadczenie pielęgnacyjne dla chorego dziecka, otrzymają 2454 zł. Gdy w rodzinie jest dwoje i więcej chorych dzieci, zasiłek nie zwiększa się ani o złotówkę. A gdy mama zostaje sama z chorym dzieckiem (lub dziećmi), to próba utrzymania się za taką kwotę wrzuca ją w ekstremalne ubóstwo. - Jeśli rodzice pracują, przysługuje im zaledwie 215,84 zł zasiłku pielęgnacyjnego, a przy niskich dochodach dodatkowe "500+" - wylicza W. Zięba. Celem Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka jest więc doprowadzenie do takiej zmiany prawa, która pozwoli rodzinom chorych dzieci na podjęcie legalnej pracy z zachowaniem możliwości pobierania świadczenia pielęgnacyjnego.
Magdalena Guziak-Nowak mówiła z kolei o tym, jak wielka jest liczba manipulacji, której dopuszczają się media w temacie aborcji. Przykładem na to jest chociażby historia Izabeli z Pszczyny. Kobieta zmarła we wrześniu 2021 r. po tym, jak trafiła do szpitala, będąc w 22. tygodniu ciąży. Mimo że dziecko zmarło, lekarze nie podjęli ratowania matki (śmierć nastąpiła wskutek wstrząsu septycznego po obumarciu płodu) i do dziś powielana jest opinia, że stało się tak ze względu na zmiany wprowadzone w prawie po wyroku TK z października 2020 roku.
- Informacja, że śmierć pani Izabeli spowodowało ustawodawstwo pro-life, zostało upozorowane, bo w momencie zagrożenia życia matki lekarze mają obowiązek ją ratować. Tego wyrok TK nie zmienił. Dla mediów nie miało jednak znaczenia dochodzenie prokuratorskie i wyniki kontroli NFZ, które wykazały szereg zaniedbań w szpitalu. Na szpital została nałożona kara w wysokości 650 tys. zł za popełnione błędy medyczne, trzem lekarzom postawiono zarzuty, a sekcja zwłok dziecka wykazała, że było ono zdrowe (podejrzewano je o wady wrodzone), natomiast przestało się rozwijać, w efekcie czego zmarło - tłumaczy M. Guziak-Nowak.
Konferencji patronował m.in. "Gość Niedzielny”.
Więcej na temat 30. rocznicy wprowadzenia prawnej ochrony życia napiszemy w "Gościu Krakowskim" nr 3 (na 15 stycznia).