Wystawę prac tej malarki można oglądać w galerii przy parafii św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny na os. Kalinowym w Krakowie.
Pomysł na powstanie galerii "Ars-Bonum" zrodził się jesienią 2022 r., gdy proboszcz parafii ks. Adam Podbiera zastanawiał się, co można zrobić dla twórców sztuki chrześcijańskiej, których prace często lądują w szufladzie. - Kościół zawsze był mecenasem sztuki, zwłaszcza tej prowadzącej ludzi do Boga. Obecnie ta działalność jakby nieco ustała. Chciałem, by uzdolnieni ludzie znów zaczęli istnieć w świecie - mówi ks. Podbiera. Idealny do tego celu okazał się dolny kościół, do tej pory nieużywany i nieco zaniedbany. Po gruntownym remoncie stał się przestrzenią, w której można nie tylko podziwiać sztukę, ale też wsłuchać się w sakralną muzykę, która doskonale nastraja do modlitwy.
Od października udało się już zrealizować trzy wystawy. Ekspozycja prac M. Bieńkowskiej-Kopczyńskiej, którą można oglądać od soboty 11 marca, jest czwartą z kolei i prezentowanych jest na niej 47 obrazów - wizerunków Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Znalazły się na niej także trzy przedstawienia Piety, obrazy z cyklu "Ecce Homo" i dwa obrazy twarzy Jezusa odbitej na chuście z Manoppello. - Warto tutaj przyjść i pozwolić Bogu, by dotknął naszego serca poprzez sztukę. To, że jest to możliwe, zrozumiałem wiele lat temu, gdy dostrzegłem, iż za każdym obrazem kryją się człowiek, czyli artysta, który stworzył to dzieło, i dzieje jego życia. Historia nawrócenia pani Marii udowadnia, jak pięknie Bóg potrafi działać w człowieku - zauważa ks. Podbiera.
Maria Bieńkowska-Kopczyńska przez 40 lat była bowiem ateistką, a wiarę utraciła... mając zaledwie 12 lat. - Czasem wystarczy jedno słowo albo obraz, który spowoduje, że nieprzygotowane na wiele sytuacji dziecko potrafi zaprzeczyć istnieniu Boga, świętości Trójcy Świętej, Kościoła czy konkretnego kapłana. Tak właśnie, w kilka sekund, stało się w moim przypadku - przyznaje artystka. Pan Bóg o niej jednak nie zapomniał i czekał na odpowiedni moment, by upomnieć się o swoją własność. Ten czas nadszedł, gdy pani Maria pojechała do Włoch i znalazła się na wzgórzu Monte Sant'Angelo. Wystarczyło kilka sekund, by wiarę odzyskała, jednak aby namalowała Chrystusa, musiała najpierw uporządkować swoje poranione wnętrze. Tak minęło 7 lat, aż w końcu poprosiła Jezusa, by pozwolił jej się namalować. Od tego momentu malowanie twarzy Chrystusa stało się potrzebą jej serca. Dziś wie również, że żaden z takich obrazów, które wyszły spod jej pędzla, nie był przypadkowy. - One zostały mi dane, to wielka łaska - zapewnia.
Galeria na razie czynna jest w każdą niedzielę po Mszach św. Niedługo powinna być również otwarta w środy po południu.
O historii nawrócenia pani Marii napiszemy więcej w numerze 12. "Gościa Krakowskiego" (na 26 marca).