Nowy numer 38/2023 Archiwum

Te fanfary usłyszałem na chodniku

„Dzięki księdza muzyce zrozumiałem, o co chodziło w niektórych miejscach Ewangelii, z którymi miałem zawsze problem. Dzięki tym dźwiękom, dzięki temu śpiewaniu ksiądz mi to wyjaśnił” – te słowa jednego ze studentów najbardziej cieszą ks. Wojciecha Kałamarza CM.

To kompozytor, muzykolog, wykładowca, duszpasterz w misjonarskiej parafii NMP z Lourdes w Krakowie, redaktor naczelny najnowszej edycji słynnego „Śpiewnika kościelnego” ks. Jana Siedleckiego, który od 1876 r. służy Kościołowi w Polsce i wciąż jest uzupełniany.

Prawie stracił słuch

Sposobnością do przypomnienia postaci ks. Kałamarza jest rychłe wydanie dwóch płyt („Cantate Domino” i „Soli Deo gloria”) z jego cieszącymi się wysoką renomą i popularnością kompozycjami religijnymi (jedna z nich rozbrzmiewała w Krakowie podczas Światowych Dni Młodzieży).

Stanie się to z okazji 100-lecia parafii NMP z Lourdes. Na płycie znalazły się m.in. nagrania dokonane przez znany amerykański chór złożony z zawodowców, którzy zachwycili się utworami wokalnymi ks. Wojciecha. Niewiele jednak brakowało, żeby droga muzyczna urodzonego w 1974 r. przyszłego kapłana i kompozytora została zamknięta i by podzielił on los dotkniętego głuchotą Beethovena. – Gdy byłem małym dzieckiem, odkryto, że nie słyszę, tylko czytam z ust. Miałem może trzy latka. Przez kolejnych siedem lat miałem ogromne problemy ze słyszeniem, poddawany byłem eksperymentalnym terapiom laryngologicznym, m.in. takim, po których ponoć dzisiaj nikt z operowanych tą metodą w latach 70. ub. w. nie słyszy – wspomina kompozytor. Na szczęście słuch powrócił. Wojtek uczył się w rodzinnej Dębicy gry na klarnecie. Cechowała go perfekcja i wszystko, co potem robił, było honorowane najwyższymi ocenami i nagrodami. Państwowe Liceum Muzyczne w Rzeszowie skończył z wyróżnieniem w 1993 roku. W tym samym roku wstąpił do Zgromadzenia Misji św. Wincentego a Paulo.

– Do Wincentego doprowadziły mnie dwie szarytki – s. Anna Tłusta, matka mojego powołania, oraz s. Jadwiga Kałamarz, moja ciocia. Gdyby nie one, pewnie nie wiedziałbym, że istnieje Zgromadzenie Księży Misjonarzy. Artystyczną formą wywdzięczenia się było dedykowanie im moich kompozycji „Te Deum laudamus” oraz „In caelo” – opowiada. Święcenia kapłańskie przyjął w roku 2000. Od 1996 do 2003 r. studiował w krakowskiej Akademii Muzycznej dyrygenturę chóralną pod kierunkiem Adama Korzeniowskiego oraz muzykę kościelną. W zakresie kompozycji kształcił się pod kierunkiem Anny Zawadzkiej-Gołosz, zaś kompozycję elektroniczną poznawał u Magdaleny Długosz. Te nauki nie poszły w las. Już w 2001 i 2003 r. zdobył pierwsze nagrody w konkursie kompozytorskim w ramach Festiwalu Adama Didura w Sanoku za „Stabat Mater” i „Motet pasyjny”.

Pisz dla ludzi!

„Kocham ciszę w muzyce, ale i cenię potęgę jej doniosłości. Z jednej strony wolę konkret, z drugiej zaś nieuchwytny kształt dźwiękowy czy nie z tej ziemi postać brzmieniową. Ale to, co w muzyce dla mnie jest najważniejsze, to prawda, szczerość i autentyczność dzieła, cenię harmonię, własne poczucie czasu, moje spektrum melodyczne, wyczucie barwy” – wykładał w 2014 r. swoje credo kompozytorskie w wywiadzie dla czasopisma PWM „Kwarta”. – Swoje utwory wokalne piszę, wtedy gdy mam gotowy tekst. Wtedy w głowie pojawia się melodia. Bo tekst ma przecież swoją dramaturgię, rytmikę, emocjonalność – mówi kompozytor. – Paradoksalnie, utwór pojawia mi się w całości w głowie, ale z wielkim trudem przelewam to na zapis nutowy. Niekiedy wszystko jednak idzie szybko. Kiedyś, idąc ul. Grodzką w kierunku naszego klasztoru na Stradomiu, odebrałem telefon z prośbą o skomponowanie fanfar na zasłonięcie obrazu w Tuchowie. Znając kontekst, znając zamawiającego, znając obsadę, niemal od razu, stojąc jeszcze na płycie chodnikowej w okolicach Arsenału Królewskiego, tę muzykę usłyszałem w głowie. Wystarczyło tylko przejść kilkaset metrów do klasztoru, by ją zapisać – zaznacza ks. Kałamarz. Płyty „Cantate Domino” i „Soli Deo gloria” zawierają kilkadziesiąt nagrań utworów muzyki chóralnej.

Ich wydawcą jest kierowana przez Jakuba Garbacza renomowana firma Ars Sonora z Łodzi, specjalizująca się w nagrywaniu i wydawaniu płyt z muzyką klasyczną. Płyty, które ukażą się około połowy kwietnia, będzie można kupić m.in. w zakrystii kościoła NMP z Lourdes przy ul. Misjonarskiej 37 lub przez stronę internetową Ars Sonoris. – To podsumowanie moich dotychczasowych dokonań kompozytorskich. Może zmobilizuje mnie to do dalszego komponowania, które ostatnio zarzuciłem – mówi kompozytor. Na płycie umieszczono nie tylko nowe i archiwalne nagrania kompozycji ks. Kałamarza, lecz także jego autorskich opracowań starszych, znanych pieśni kościelnych. – To drugie było pomysłem studentów ze scholi Duszpasterstwa Akademickiego „Na Miasteczku”, którzy nie chcieli śpiewać w trakcie liturgii piosenek z gitarą, lecz m.in. opracowane chóralnie pieśni kościelne a cappella. Główna linia melodyczna pieśni została zachowana w głosie sopranowym, więc wierni mogą się do tego śpiewu włączyć – mówi ks. Kałamarz. Na płycie „Soli Deo gloria” znalazły się m.in. nagrania dokonane przez renomowany chór zawodowych muzyków z Salt Lake City w USA – Rocky Mountain Chamber Choir. – Mówiono mi często: „Pisz prościej, pisz łatwiej, pisz dla ludzi, tego ci nikt nie wykona, bo to za trudne”. Nie wszystkie kompozycje mogły znaleźć więc wykonawców, którzy byliby w stanie je wykonać zadowalająco. Gdy dowiedziałem się o możliwości nagrania tego przez chór amerykański, wysłałem im materiał nutowy. Bardzo jestem zadowolony z tych nagrań, mimo że i dla nich nie były łatwe ze względu na to, iż nigdy do tej pory czegoś takiego nie nagrywali. Wykonania są czyste. Bardzo się w nie zaangażowali. Dzięki nim m.in. odbyło się prawykonanie i pierwsze nagranie mojej „Bogurodzicy” do słów słynnej polskiej pieśni – podkreśla.

Misjonarskie dziedzictwo

Ksiądz Kałamarz jest też autorem czterech „Pasji”, przedstawiających mękę i śmierć Chrystusa według ewangelistów. – Inicjatorem ich powstania znów była schola DA. Przy „Pasji” Łukaszowej, żeby im ułatwić trwający ok. 40 minut śpiew, dodałem partię organów. Podzieliłem to na sceny. Partię Jezusa wykonuje zazwyczaj o. dr Tomasz Jarosz, redemptorysta, dyplomowany śpiewak, bas baryton. Członkowie scholi bardzo się cieszyli, że byli w stanie udźwignąć tę ambitną formę wokalną. Ich znajomi, którzy mieli okazję słuchać tej „Pasji”, wspominali, że było to duże przeżycie. Dla mnie najlepszą recenzją były zaś słowa chłopaka z duszpasterstwa akademickiego u krakowskich dominikanów. Przyszedł do mnie i powiedział wprost: „Dzięki księdza muzyce zrozumiałem, o co chodziło w niektórych miejscach Ewangelii, z którymi miałem zawsze problem. Dzięki tym dźwiękom, dzięki temu śpiewaniu ksiądz mi to wyjaśnił” – cieszy się kompozytor. „Pasji” nie ma na najnowszych płytach, lecz można je odsłuchać na kanale ks. Kałamarza na YouTubie, gdzie jest kilkadziesiąt rozmaitych nagrań jego utworów. Dużym przeżyciem dla kompozytora było dwukrotne wykonanie w 2016 r. w obecności papieża Franciszka jego utworu „Jezu, ufam Tobie” do słów urszulanki s. Almy Kotowskiej w trakcie ŚDM. – Odzew był bardzo mocny. Miałem mnóstwo listów z całego świata, m.in. z prośbą o nuty – mówi ks. Kałamarz.

„Nadwornym” wykonawcą jego kompozycji był Chór Mariański przy parafii NMP z Lourdes, gdzie mieszka i pracuje od 2003 r. (z czteroletnią przerwą). Zespół pod dyrekcją Jana Rybarskiego wykonywał m.in. wielokrotnie „Modlitwę za ojczyznę” do słów ks. Piotra Skargi. Jedno z wykonań odbyło się 6 sierpnia 2015 r. w katedrze św. Jana w Warszawie, w trakcie Mszy św. inaugurującej prezydenturę Andrzeja Dudy. Kościół w Polsce wiele zawdzięcza ks. Wojciechowi, jeśli chodzi o śpiew. Zredagował 41., ostatnie jak do tej pory, wydanie słynnego „Śpiewnika Siedleckiego” (2015), liczące 1424 strony. – Ten śpiewnik jest dziedzictwem misjonarskim. Ułożył go ks. Jan Siedlecki (1829–1902). Kolejne pokolenia misjonarzy, mających ogromne zasługi dla kultury muzycznej Polski, obejmowały opieką to wydawnictwo, uzupełniając je i poprawiając, nadając mu kształt odpowiadający czasom im współczesnym. Ten śpiewnik się zmienia. Nie jest taki, jaki był w 1878 r. – zauważa ks. Kałamarz. Redaktor naczelny podchodził metodycznie do pracy. Do każdej pieśni, oprócz badań archiwalnych oraz ustaleń jego poprzedników, m.in. ks. Wendelina Świerczka, rozkładał na stole kilkadziesiąt śpiewników i porównywał. Były zarzuty, że w zredagowanym przezeń wydaniu nie ma wszystkich zwrotek pieśni. – Było to niemożliwe, bo niektóre miały po 60, a nawet 80 zwrotek. Trzeba było dokonać sensownego wyboru, niekiedy uwspółcześnić tekst – mówi redaktor naczelny „Śpiewnika Siedleckiego”, który do tej pozycji dodał 60 swoich pieśni. Konferencja Episkopatu Polski uznała 41. wydanie za ogólnopolski śpiewnik liturgiczny. Od 2003 r. ks. Kałamarz wykłada muzykę kościelną w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy na Stradomiu. W bieżącym roku akademickim wykłada także teologię muzyki w Katedrze Muzyki Religijnej Akademii Muzycznej. Był niegdyś również wykładowcą Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast