Od czwartku 30 marca na Zamku Królewskim na Wawelu można oglądać wystawę "Ekspresja. Lwowska rzeźba rokokowa", gdzie zaprezentowano niezwykłe polichromowane i złocone rzeźby, które wyszły spod ręki sławnego Jana Jerzego Pinsla i jego współpracowników - braci Polejowskich.
Pinsel (zm. ok. 1761-1762) pochodził z Niemiec, Austrii lub Moraw. Mieszkał w Buczaczu i działał na zlecenie starosty Mikołaja Potockiego. Jego rzeźby drewniane uznawane są za arcydzieła, szczególne osiągnięcie sztuki europejskiej okresu rokoka. Dzieła, które będą pokazywane w Krakowie do 22 października, były niegdyś częścią ołtarza głównego kościoła pw. Wszystkich Świętych w Hodowicy pod Lwowem, zaprojektowanego i wybudowanego w latach 1751-1758 przez architekta Bernarda Meretyna. - Mamy do czynienia z arcydziełami sztuki światowej, nie tylko polskiej, nie tylko wielonarodowej Rzeczypospolitej. Nie tylko wytrzymują porównanie, ale niekiedy i przewyższają arcydzieła sztuki włoskiej, francuskiej czy południowoniemieckiej. Otwieramy tę wystawę w szczególnym okresie. Ukraina przeżywa najazd rosyjski i rzeźby te, które stanowią perłę w koronie Lwowskiej Galerii Sztuki, dzięki decyzji dyrektora Tarasa Woźniaka mogły przyjechać do Krakowa, nie tylko radując oczy polskich zwiedzających, lecz także ratując się przez potencjalnymi zniszczeniami wojennymi - mówi prof. Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu. - Jest wiele słów, które mogą opisać ten niezwykle ekspresyjny fenomen. Fenomen nie tylko mistrzostwa formy samych rzeźb, ale także sposobu, w jaki były ułożone w swoim oryginalnym otoczeniu w kościele w Hodowicy: teatr, spektakl, mistyka, ekstaza. To są dzieła, które oszałamiają - dodał prof. Betlej.
Kuratorki wystawy Joanna Pałka i Agata Dworzak postarały się o odtworzenie oryginalnego układu rzeźb z ołtarza głównego hodowickiej świątyni, tworzącego trójkąt. Dominujący w tej kompozycji jest Chrystus dłuta Macieja Polejowskiego, mający po bokach dwa anioły dłuta Piotra Polejowskiego. Poniżej znajdują się figury Matki Bożej Bolesnej i św. Jana, po bokach zaś grupa "Samsona rozdzierającego paszczę lwu" i "Ofiara Abrahama" (wszystkie dłuta samego Pinsla). - Postacie są bardzo dynamiczne, ich szaty są ukazane w poruszeniu, jakby jakimś ponadnaturalnym wiatrem, także rzeźbione fryzury są ukazane w poruszeniu. Często te postacie są ascetyczne, kościste. Niezwykłe wrażenie robią dwie trójwymiarowe łzy spływające po twarzy Matki Bożej - mówi J. Pałka.
Po II wojnie światowej Polacy zamieszkujący Hodowicę zostali przesiedleni wiosną 1946 r. do Wrocławia. Ksiądz Jarosław Chomicki, ostatni proboszcz parafii, zabrał ze sobą krucyfiks procesyjny, który jest teraz prezentowany na wystawie krakowskiej obok wizerunku Chrystusa Ukrzyżowanego, przypisywanego M. Polejowskiemu, jedynej w kolekcji wawelskiej, nigdy niepokazywanej rzeźby zaliczanej do lwowskiej szkoły rokokowej.
W latach 60. ubiegłego wieku rzeźby z opuszczonego i niszczejącego kościoła w Hodowicy zostały zabezpieczone przez pracowników ówczesnej Lwowskiej Galerii Obrazów. Od lat 90. są eksponowane w jednym z oddziałów Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. Borysa Woznickiego - Muzeum Johanna Georga Pinsla, znajdującym się w dawnym kościele klarysek we Lwowie.
- Wystawa rzeźb Johanna Georga Pinsla, ten misteryjny spektakl, idealnie wpisuje się w refleksyjną atmosferę nadchodzących świąt Wielkiejnocy. Jestem przekonany, że dla wielu zwiedzających ekspozycja będzie wyjątkowym i niezapomnianym przeżyciem, nie tylko estetycznym, ale i duchowym - zaznaczył prof. Betlej.
Ekspozycji towarzyszy bogato ilustrowany, kilkusetstronicowy katalog naukowy.
Kuratorki wystawy starały się odtworzyć oryginalny układ rzeźb z ołtarza głównego kościoła w Hodowicy. Grzegorz Kozakiewicz