Po trzech latach przerwy otwarto ponownie dla zwiedzających największą atrakcję kopalni soli w Wieliczce - trasę górniczą.
Wielicka salina to miejsce jedyne w swoim rodzaju: najstarsza czynna nieustannie kopalnia soli, najstarszy istniejący na świecie zakład pracy, firma, która od swojego powstania sponsorowała rozwój nauki, bo król dochody z wielickiej soli przeznaczał miedzy innymi na Uniwersytet Krakowski.
Trasa górnicza, którą dzisiaj zaprezentowano dziennikarzom, to w ofercie turystycznej wielickiej kopalni punkt szczególny. O ile tzw. trasa turystyczna to właściwie typowe muzeum, po którym bez mała można by chodzić w filcowych kapciach, o tyle trasa górnicza stanowi niemałe wyzwanie. Już na wstępie trzeba się przebrać w odzież roboczą i tak zaczyna się przemiana turysty w górnika. Na dole jest dość ciepło, a wysiłek może być spory. Zakładamy górniczy kombinezon nie tylko dla klimatu, lecz także dlatego, że na trasie parkietów i marmurów raczej nie będzie, za to miejsca, w których będziemy się poruszać na czworakach - i owszem. Na głowę górniczy hełm, czerwony - znak, że ten, kto go nosi to "śleper", kopalniany żółtodziób.
Jedno z często zadawanych pytań na stronie internetowej kopalni brzmi: "Czy w kopalni jest ciemno?". W kopalni różnie, ale na trasie górniczej jest ciemno. Takiej ciemności jak tam, przeciętny mieszczuch nie widział nigdy w życiu. Dlatego każdy śleper dostaje górniczą lampkę, żeby widział dokąd idzie i się nie potykał. Do tego pochłaniacz awaryjny, niezbędny w razie wyrzutu gazów, bo wprawdzie taki wyrzut nie zdarzył się od dawna, ale zawsze jest możliwy i przeszkolenie w używaniu pochłaniacza jest przed zjazdem obowiązkowe. Jeszcze podpis na liście i można wsiąść do windy.
Wąskie chodniki są obudowane drewnem, co wyższe osoby większość wycieczki odbędą z pochyloną głową, bo chodniki nie sa też zbyt wysokie. Przewodnik wycieczki, czyli po górniczemu "przodowy" (lub "przodowa", bo kobiety pełnią tę funkcję tak samo) przydziela uczestnikom różne zadania.
Przodowa pokaże na przykład, jak mierzyć poziom metanu, ale błędy krytykuje bez litości. Bo śleper mierzy zawartość metanu w powietrzu tak wolno, że cała wycieczka mogłaby się w międzyczasie udusić albo przebiega chodnikiem zadowolony, że droga wolna, ale nie zauważa, że drewniana obudowa pęka, bo górotwór zaciska chodnik, a to może się skończyć tragicznie. W kopalni każdy błąd może kosztować życie.
Ślepry muszą piłą przeciąć belkę, rozbijają stęporem wielkie kawały soli na mniejsze, uczą się posługiwania mapą, mogą się nawet pomodlić w jednej z kilku kaplic na trasie. A na koniec do windy wywożącej na powierzchnię wsiadają już nie ślepry, lecz górnicy. Czy, powiedzmy, początkujący górnicy...
Dzieci poniżej dziesiątego roku życia nie mogą uczestniczyć w wycieczkach trasą górniczą, jak również osoby z klaustrofobią.
I jeszcze porada natury praktyczno-kulinarnej: zakładając na górze górniczy kombinezon warto schować do kieszeni foliowy worek, w który jest on zapakowany. W cenie biletu jest kilogram surowej soli, którą można z trasy zabrać do domu. A sól to wyjątkowa pod każdym względem, a przy tym pamiątka! Punktów, gdzie można pobrać sól jest na trasie kilka, ale worek trzeba mieć własny.
Szczegóły dotyczące zwiedzania kopalni wielickiej trasą górniczą są dostępne na kopalnianej stronie internetowej: www.kopalnia.pl.