Nowy numer 39/2023 Archiwum

Sukces tylko częściowy

Dzięki ślusarzowi z wiertarką niedawno udało się wreszcie wejść do Domu im. Józefa Piłsudskiego na krakowskich Oleandrach i przejąć niszczejące pamiątki z działającego tam nielegalnie tzw. Muzeum Czynu Niepodległościowego. Nie kończy to jednak gorszącej tragikomedii związanej z tym miejscem.

Na polecenie wojewody przejęto ok. 100 eksponatów, m.in. sztandary, grafiki, odznaczenia. Wszystkie były w złym stanie, zawilgocone ze względu na bardzo długie przechowywanie w nieogrzewanych pomieszczeniach. Działania na Oleandrach były skutkiem wydanej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego decyzji o zakazie dalszej działalności Muzeum Czynu Niepodległościowego i przekazanie eksponatów w depozyt do Muzeum Narodowego w Krakowie. Na jej realizację trzeba było czekać prawie trzy lata. – Głównym celem działań jest jak najszybciej, w cywilizowany sposób, w cywilizowanych przestrzeniach udostępnić je zwiedzającym – mówił 18 kwietnia w Krakowie prof. Piotr Gliński.

Dom na Oleandrach zbudowano w latach 30. ub. wieku w miejscu, z którego 6 sierpnia 1914 r. wyruszyła I Kompania Kadrowa Strzelców J. Piłsudskiego. Od 1991 r. budynek jest użytkowany przez Związek Legionistów Polskich, którym kieruje Krystian Waksmundzki. Urządzono w nim niewielką ekspozycję pamiątek, zwaną szumnie Muzeum Czynu Niepodległościowego. W listopadzie 2018 r. podpisano list intencyjny w sprawie woli przekazania w darze dla Muzeum Narodowego w Krakowie jego zbiorów. List sygnowali K. Waksmundzki oraz prof. Andrzej Betlej, ówczesny dyrektor MNK. Był to rezultat negocjacji z ministrem Glińskim. List podpisano, mimo że o współsygnującym go K. Waksmundzkim negatywnie wypowiedzieli się w 2017 r. muzealnicy krakowscy. „Wieloletni opiekun tego muzeum nigdy nie był członkiem Stałej Konferencji Dyrektorów Muzeów Krakowskich. Z uwagi na prawomocne skazanie go za przywłaszczenie buławy i szabli marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, a następnie nieoddanie obu przedmiotów, mimo warunku, pod jakim został zwolniony przedterminowo z zakładu karnego, nie wchodziło nigdy w rachubę dopuszczenie go do tego grona, które w swoich działaniach kieruje się Kodeksem Etyki Muzealników i nie współpracuje z osobami prawomocnie skazanymi. Nieuczciwe postępowanie pana Waksmundzkiego wobec powierzonych mu cennych obiektów podważa zaufanie, do jakiego środowisko muzealników przywiązuje wielką wagę. (...) Dalsze utrzymywanie aktualnego stanu rzeczy prowadzi do stopniowego niszczenia budynku, będącego cennym zabytkiem” – napisali w liście do prezydenta Krakowa oraz przewodniczącego Rady Miasta Krakowa członkowie Stałej Konferencji Dyrektorów Muzeów Krakowskich.

Krystian Waksmundzki ustaleń zawartych w liście intencyjnym nie dotrzymał, czego skutkiem była m.in. wykonana teraz decyzja ministerstwa o przejęciu zbiorów i przekazaniu ich w depozyt. Ministerstwo cały czas obstaje przy decyzji, by zbiory z Oleandrów stały się podstawą utworzenia tam oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie. Nie wiadomo jednak, czy tak się stanie.

▲ moim zdaniem

O ile wiertarka ślusarza załatwiła jeden problem – przejęcie zbiorów muzealnych przez władze państwowe – to nie mogła załatwić drugiej sprawy, czyli przejęcia domu na Oleandrach przez właściciela, którym jest gmina Kraków. Bo są to dwie różne sprawy. Minister kultury mógł decydować o zbiorach, lecz nie mógł wyręczyć władz miejskich w wyegzekwowaniu swojej własności. To nie udaje się zaś od wielu lat. Niszczejący budynek wprawdzie należy do miasta, ale zajmuje go od wielu lat bez tytułu prawnego Związek Legionistów Polskich. Trwa batalia prawna. W marcu 2014 r. krakowski sąd stwierdził, że budynek jest własnością gminy Kraków i powinien być jej wydany. ZLP złożył z kolei wniosek o zasiedzenie budynku. Został on w marcu 2018 r. oddalony przez sąd. Nie wpłynęło to jednak skutecznie na wydanie budynku, bo wciąż stosowane są rozmaite sztuczki prawne. Władzom miejskim udało się jedynie odnowić elewację zewnętrzną. Trudno przewidywać, kiedy na Oleandry przyjdzie inny ślusarz, by otworzyć tym razem Dom im. Piłsudskiego dla właścicieli. Wszystkie plany co do przeznaczenia budynku pozostają więc w zawieszeniu. Władze miasta miały przy tym plany wobec tego, co ma się dziać w odzyskanym budynku, kolidujące z późniejszym pomysłem Ministerstwa Kultury, by utworzyć tam oddział Muzeum Narodowego. Była mowa o umieszczeniu na Oleandrach m.in. bogatych zbiorów Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, którego miasto jest współfundatorem, oraz siedzib organizacji kombatanckich. Nie wykluczano również eksponowania tam zbiorów muzealnych pod auspicjami Muzeum Krakowa. Niedobrze byłoby, gdyby władze miasta zostały w ostateczności zmuszone do wyrażenia zgody na napisany w Warszawie plan, który przeczy ich pierwotnym zamiarom. Bogdan Gancarz

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast