To już 84. Krakowska Lekcja Śpiewania odbyła się 3 maja na Małym Rynku. Jak zwykle przyszło bardzo wiele osób, a całością zarządzał Waldemar Domański.
Kiedy w 2002 r. W. Domański wymyślił Lekcje Śpiewania, przyświecało mu słuszne skądinąd hasło: "Patriotyzm nie musi być cierpieniem!". Od tego czasu na Rynku rozdano ponad pół miliona śpiewników, a coraz więcej ludzi, także młodych, śpiewa słowa tradycyjnych polskich piosenek bez zaglądania do tekstu. Najbardziej niespodziewana jest sama formuła imprezy. Jest to jedyny koncert na świecie, w którym głównym wykonawcą jest publiczność. Oczywiście, śpiewa stojący na scenie zespół Lochu Camelot, gra jego szefowa Ewa Kornecka, a W. Domański, dyrektor Biblioteki Polskiej Piosenki, głównie słucha, jak śpiewają ludzie na widowni (a śpiewają, jako się rzekło, z roku na rok coraz składniej) i prowadzi konferansjerkę w swoim własnym, charakterystycznym stylu.
Tym razem zaczęto od słynnej XVIII-wiecznej piosenki do słów ks. Franciszka Bohomolca "Po szklaneczce do piosneczki, po piosneczce do szklaneczki!". A dalej już poszło, jak co roku. Śpiewano więc także o "majowej jutrzence".
Ponieważ zawsze zapraszani są jacyś goście, tak samo było i w tym roku. A więc harcerki i harcerze (nieliczni), a więc obcokrajowcy ze Szkoły Kultury i Języka Polskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, całkiem udatnie po polsku śpiewający.
Pogoda, na szczęście, dopisała i świętowano radośnie z pieśnią.