Nowy numer 39/2023 Archiwum

Będzie kwitł przez cały rok

Krakowianie mogli niedawno, po wielu miesiącach oczekiwania, wejść wreszcie do Parku im. Wojciecha Bednarskiego w Podgórzu, otwartego po wielomiesięcznym remoncie. Powstały w wyrobisku dawnego kamieniołomu wapienia jest dziełem nauczyciela z Podgórza, które w czasie jego powstania w 1896 r. było osobnym miastem.

Park, umieszczony na malowniczym wzniesieniu, wśród odsłoniętych skał, zajmujący wraz z tzw. Zalesieniem powierzchnię ponad 13 ha, był od dawna ulubionym miejscem rekreacji krakowian. Służył nie tylko zwykłym spacerom, lecz także aktywnemu wypoczynkowiw pięknych okolicznościach przyrody. Porastało go do tej pory 100 gatunków drzew i krzewów, m.in. sosny, buki, dęby, graby, jesiony, lipy, brzozy, klony, kasztanowce, orzech czarny i tulipanowiec amerykański. Tulipanowca „bezprzymiotnikowego” posadzono zaś teraz, dla upamiętnienia zakończenia remontu parku. Dosadzono także inne nowe rośliny.

– Chcemy, by ten park kwitnął cały rok. Zostało tu posadzonych ponad 50 sztuk drzew, ale nie zabrakło zieleni niższej, jest 7 tys. krzewów, 90 tys. bylin oraz 28 tys. roślin cebulowych. To długo kwitnące barwinki, paprocie, urokliwe parzydła leśne, bodziszki o dostojnych kwiatach, pachnące konwalie, różnokolorowe krokusy, lilaki oraz niezwykle odporna na warunki pogodowe wyjątkowa śnieguliczka – mówił w trakcie otwarcia wyremontowanego parku Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie.

Odżył po remoncie

– Po wojnie o park z czasem dbano coraz mniej. Z mego dzieciństwa w latach 70. i początku lat 80. ubiegłego wieku wspominam go jako zaniedbany, zakrzaczony samosiejkami, z uszkodzonymi ławkami – mówi Wojciech Tadeusz Bednarski, praprawnuk Wojciecha Bednarskiego (1841–1914), założyciela tego „ogrodu wykutego w skale”, jak go określono na początku XX wieku. – Ten remont był bardzo potrzebny i sądzę, że prapradziadek byłby zadowolony z jego rezultatów. Pierwotne plany remontu wywołały jednak gorące i słuszne, moim zdaniem, protesty. Chciano zaburzyć naturalne elementy parku, który powstał przecież na wyrobisku. U dołu skalnych ścian, pozostałych po dawnym kamieniołomie, nigdy nie było żadnych barierek (choć na górze, co zrozumiałe, już tak), zawsze był swobodny dostęp. Przez cały czas działania parku nigdy nie było tu żadnego wypadku. Zamierzano przy okazji remontu ograniczyć barierkami dostęp do skał. Pod wpływem protestu odstąpiono od tego pomysłu. Chciano także urządzić dużą, betonową scenę. I dobrze, że nie powstała. Warto było więc protestować, bo osiągnięty kompromis jest zadowalający – dodaje W.T. Bednarski. Pozytywnie ocenia poprawienie stanu nawierzchni alejek i naprawienie schodów od strony pl. Niepodległości. – Podoba mi się także m.in. ustawienie nowych, bardzo wygodnych ławek drewnianych z oparciem oraz zamontowanie stylizowanych lamp. Park był kiedyś źle oświetlony, bardzo ciemny wieczorem. Ważne jest także urządzenie eleganckiej toalety w zrekonstruowanym tzw. Domku Ogrodnika. Do parku przychodzi codziennie kilka tysięcy osób, więc dobrze, że nie muszą biegać po krzakach – mówi W.T. Bednarski.

Wola i zamiłowanie

Założyciel parku był nauczycielem w Podgórzu, radnym miejskim i działaczem wielu organizacji społecznych. Pochodził z chłopskiej, wielodzietnej rodziny spod Gdowa. Sam dorobił się wszystkiego w życiu. Po ukończeniu seminarium nauczycielskiego przed 1865 r. znalazł się w Podgórzu. Był bardzo cenionym pedagogiem. Cieszył się miłością uczniów, którzy wspominali go po latach, a nawet odwiedzali. Jednym z nich był późniejszy wielki aktor Juliusz Osterwa. W czasie okupacji niemieckiej zamyślał, by kiedyś wystawić „Samuela Zborowskiego” Juliusza Słowackiego w scenerii parku założonego przez swojego nauczyciela. „Pamiętam go jak sadził drzewa, jak Sobieski na obrazie pod Wilanowen” – wspominał w dzienniku. – Pierwszy raz zobaczyłem park w latach 70 ub. wieku, jako małe dziecko. Mój ojciec Tadeusz, dziennikarz, pisarz, kronikarz rodziny, opowiadał mi przy kolejnych wizytach, że jego założycielem był nasz przodek. Podkreślał, że swoje oszczędności inwestował w park i w edukację swoich dzieci. Trzech synów wykształcił na doktorów. Poza tym nie przykładał wagi do spraw materialnych. Przez wiele lat mieszkał wpierw w mieszkaniu przy szkole, potem zaś mieszkanie wynajmował. Dopiero dorośli synowie zafundowali rodzicom secesyjną willę „Julia” w Podgórzu, blisko parku. Był wielkim lokalnym patriotą. Gdy doszły go wieści, że jego ukochane Podgórze ma być przyłączone do Krakowa, nie mógł się z tym pogodzić. Wybrał osobliwą formę protestu. Codziennie podczas spaceru wchodził na most łączący Podgórze z Krakowem i, dochodząc do jego połowy, demonstracyjnie zawracał – mówi praprawnuk założyciela parku.

Przed założeniem parku Podgórze było szare i brudne. W przeciwieństwie do Krakowa, gdzie przemysł rozwijał się słabo ze względu na ograniczenia wojskowe, w Podgórzu rozkwitał, ale z konsekwencjami nie tylko pozytywnymi, ale i negatywnymi ekologicznie. – Park założony przez prapradziadka był modelowym przykładem tak później popularnej rekultywacji terenów poprzemysłowych. Był pionierem w tej dziedzinie na terenie Polski. Zaczynał stopniowo, finansując początkowo roboty z własnej kieszeni – mówi W.T. Bednarski. – Najpierw zorganizował ogródek przy szkole. Pokazywał dzieciom i młodzieży, jak można hodować rośliny. Opiekował się także terenami zielonymi blisko Wisły, zwanymi dzisiaj Plantami Nowickiego. To wszystko było dlań poletkiem doświadczalnym. Przedsiębiorcy prowadzący kamieniołom na podgórskich Krzemionkach opuszczali stopniowo jego teren, w miarę wyczerpywania się kamiennego surowca wapiennego. Pierwsza cześć parku, najstarsza, jest ponad kamieniołomem. Ten bowiem jeszcze wówczas pracował. Potem, wraz z opuszczaniem terenów kamieniołomu, w niecce jego wyrobiska powstawały kolejne obszary parku. Najmłodszym jest teren tzw. Zalesienia, oddany do użytku dopiero ok. 1960 r. – dodaje potomek twórcy parku. Warto dodać, że Bednarski sam zaprojektował park i – jak widać – zrobił to nieźle. Nie chodziło tylko o wytyczenie alejek, ale także o układ zieleni. Był zresztą wielkim znawcą roślin. Dlatego profesjonalnie dysponował, które gatunki mogą się dobrze rozwijać w miejscach cienistych, a które w nasłonecznionych. Przy urządzaniu parku wspierali go uczniowie. Rezultaty jego 12-letnich prac oszołomiły zwiedzających oddany do użytku park. „Prześliczny zakątek, pełen świeżego powietrza, otoczony wspaniałą panoramą Krakowa, Wisły, Kopca Krakusa, Kościuszki, Bielan i dalekich wzgórz, odsłonił nam się tutaj w niedzielę i sprawił miłą niespodziankę. Jest nim otwarty wczoraj ogród miejski na Krzemionkach” – pisała 19 lipca 1896 r. „Nowa Reforma”. „Potrzeba było w istocie prawdziwej woli i prawdziwego zamiłowania, aby w połowie własnym kosztem na martwym rumowisku skalnym i głazach, gdzie pod każde drzewko, pod każdą niemal trawkę z osobna ziemię nawozić i ustawicznie podlewać należało, gdzie słota, wiatr i szkodnik psuł nieraz nazajutrz wczorajszą pracę, by w tych rozdołach dostępnych dla kóz, poprowadzić z gustem zaprojektowane chodniki, piękne szpalery drzew” – dodawał reporter „Nowej Reformy”. Doceniono zaangażowanie społeczne Bednarskiego. W 1896 r. otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Podgórza, w 1906 r. park otrzymał jego imię, podobnie jak w 1998 r. XXVIII Liceum Ogólnokształcące. W 1937 r. w parku stanęło popiersie jego założyciela dłuta Stanisława Popławskiego, odnowione przy okazji niedawnego remontu.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast