Jak odróżnić dziecięcy smutek od depresji? Jak pomagać dziecku, które cierpi? – Lepszy dorosły nadgorliwy niż obojętny – podkreśla pedagog Magdalena Perzyńska.
Co drugi uczeń nie jest z siebie dumny. Co trzeci nie akceptuje tego, kim jest i jak wygląda. Niemal co trzeci uczeń nie ma chęci do życia, a 40 proc. badanych przyznało, że ktoś w ich obecności mówił o samobójstwie lub sami mieli myśli samobójcze. Co 10. deklaruje, że taką próbę podjął. To tylko fragment badania „Młode głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym”. Ich wyniki potwierdza doświadczenie terapeutów telefonu zaufania, prowadzonego przez Fundację „Dajemy Dzieciom Siłę”. W ubiegłym roku codziennie ponad 20 młodych osób dzwoniło i pisało w sprawie myśli, zamiarów i prób samobójczych, 30 osób dziennie mówiło o lękach i niepokoju, które nie pozwalają im normalnie funkcjonować, a 9 osób – o samookaleczeniach, które są dla nich jedynym sposobem na poradzenie sobie z emocjonalnym bólem. To alarmujące dane, w dodatku z roku na rok skokowo rosnące. Jak pomóc dzieciom i młodzieży borykającym się ze smutkiem, stanami przygnębienia i wreszcie – epizodami depresji?
Jak podkreśla M. Perzyńska, pedagog, socjoterapeutka i psychoterapeutka systemowa, od lat związana z licznymi instytucjami wspierającymi kompetencje rodzicielskie oraz rozwój dziecka w różnych etapach życia, najważniejsze jest, by odróżnić stan smutku od depresji. Pierwszemu towarzyszy przygnębienie, w drugim przypadku – nie zawsze tak jest, bo osoba w depresji potrafi doskonale kamuflować swój stan. Smutek jest emocją przemijającą, a złe samopoczucie w związku z depresją trwa tygodniami czy miesiącami, charakteryzuje się poczuciem pustki i zobojętnieniem.
Podczas webinaru, zorganizowanego przez krakowską Fundację „Famiga”, M. Perzyńska zwracała uwagę na to, by uczyć dzieci akceptacji i nazywania emocji, komunikować, że nie są one niczym złym i że trzeba się z nimi zmierzyć, a nie ich unikać czy próbować tłumić. Smutek jest potrzebny, bo uczy radzenia sobie z trudnościami, pomaga w rozwoju i poznawaniu wiedzy o sobie samym. Akceptacja to, zdaniem prelegentki, pierwszy krok w ochronie młodych ludzi przed stanami, z którymi sami nie potrafią sobie poradzić. W profilaktyce ważne jest ponadto kształtowanie w dziecku pozytywnej samooceny, szacunku dla innych i samego siebie, poczucia bezpieczeństwa i zaufania do świata, a także nawiązywanie trwałych, głębokich relacji, które są płaszczem ochronnym dla młodego człowieka.
O ile jednak nauczyciel czy rodzic może rozpoznać smutek u dziecka i nauczyć je, jak sobie z nim radzić, o tyle depresja jest stanem, który wymaga interwencji specjalistów. – Aby rozpoznać depresję u dziecka, trzeba popatrzeć w inną stronę niż zwykły smutek czy przygnębienie. Alarmujące są na przykład u dziecka niechęć do dotychczas ulubionych zabaw i zajęć, agresja, łatwe wpadanie w gniew, poczucie winy, negatywne myśli o sobie, objawy somatyczne, jak bóle brzucha, głowy, kłopoty z jedzeniem – wymieniała terapeutka.
Co ma zrobić dorosły, który widzi u dziecka niepokojące zachowanie czy przedłużającą się apatię? Najważniejsze jest, by zauważyć, gdy z dzieckiem dzieje się coś nietypowego. Trzeba to nazwać, a przede wszystkim – nie bagatelizować. Dorosły, który dostrzega, że dziecko cierpi, powinien rozmawiać z nim i jego rodzicami, skierować do specjalisty i upewnić się, że dziecko tam dotarło. W świetle ostatnich dziecięcych tragedii, do których doprowadziła nie tylko przemoc domowa, ale w równym stopniu obojętność środowiska dorosłych i ich bierność, wydaje się, że wielu nawet doświadczonych pedagogów ma problem ze stosowaniem tych wskazań.
Magdalena Perzyńska zaprezentowała „profilaktyczną szóstkę”, czyli zasadę PRISMA: pytanie, rozmowa, informacja, gdzie szukać pomocy, specjalistyczna pomoc, możliwe wsparcie, akceptacja. – Dobra i bezpieczna relacja jest najlepszą profilaktyką depresji. Lepszy dorosły nadgorliwy niż obojętny – uwrażliwiała terapeutka. Jak podkreślała, trzeba nazywać rzeczy po imieniu i reagować zawsze, gdy dzieje się coś niepokojącego. – Propagujcie wiedzę u dzieci, mówcie im, że prośba o pomoc jest dobra. Wyraźnie je zapewniajcie, że jesteście przy nich – apelowała. Ukrywanie problemu, ignorowanie objawów, brak reakcji i monitorowania działań podejmowanych, by pomóc młodemu człowiekowi, jest najgorszą strategią. Prowadzi, czego boleśnie uczy doświadczenie, do tragedii, których można było uniknąć.