Za osieroconych i pogrążonych w ciemności

Basia Pawluk pokonuje rowerem drogę do Santiago de Compostela, by na końcu świata odnaleźć drogę powrotu do siebie. Jedzie, by uzbierać pieniądze na konkretny cel.

Basia Pawluk była na stypendium językowym w Budapeszcie, gdy spadł na nią najgorszy cios - śmierć ukochanego ojca. Udało jej się wtedy przyjechać do Polski, zdążyła pożegnać się z tatą, zorganizowała mu pogrzeb i wróciła na Węgry. Próbowała odnaleźć utraconą równowagę w rytmie codziennych zajęć, ale za granicą czuła się sama, niezrozumiana. W dodatku właśnie rozpoczęła się pandemia, a wraz z nią zakazy spotkań, studia online, zamknięte granice. Była uwięziona w obcym kraju, samotna i zrozpaczona. W ciągu ostatnich kilku lat trzy razy postanowiła zakończyć życie.

- Nie chciało mi się żyć. Pamiętam, chodziłam kiedyś po parku. W wyszukiwarce YouTube wpisałam hasło "żałoba" i w ten sposób trafiłam na rozmowę z terapeutką Fundacji "Nagle Sami". Po raz pierwszy poczułam, że ktoś może mnie zrozumieć, że nie usłyszę od tej osoby haseł typu: "wszystko będzie dobrze", "ogarnij się" - wspomina.

Napisała do fundacji i poprosiła o konsultację. Od trzech lat w zmaganiach z żałobą i depresją towarzyszy jej psychoterapeutka Monika. Nie jest to łatwa droga. Basia kilka razy trafiła do kliniki psychiatrycznej, zaliczała kryzysy. Wie jednak, że nie jest sama. Dzięki wsparciu odzyskała nadzieję.

Fundację "Nagle Sami" dla osób po stracie założyła Olga Puncewicz po śmierci swojego męża himalaisty. Historię swojej miłości opisała w książce "Od początku do końca". W 2011 r. powstała fundacja. Tutaj można znaleźć pomoc terapeutów, grupy wsparcia, źródła wiedzy. Fundacja prowadzi webinary, szkolenia dla firm i szkół, pomaga zrozumieć procesy zachodzące w człowieku, gdy musi uporać się z żałobą, uczy, na czym polega w takich sytuacjach interwencja kryzysowa.

Ważnym aspektem działalności Fundacji "Nagle Sami" jest telefon wsparcia.

Basia wraz z przyjaciółką Gosią jadą właśnie rowerem z Krakowa do Santiago de Compostela i na Finisterre, Przylądek Śmierci, uważany niegdyś za koniec świata. - Chciałabym, żeby to była moja droga powrotu do siebie - dodaje.

Do Santiago jedzie także w intencji osób, które są w żałobie, pogrążone w ciemności, wszystkich cierpiących z powodu depresji oraz zmagających się z problemami psychicznymi. Na portalu zrzutka.pl uruchomiła zbiórkę pod hasłem: "Rowerem z Krakowa do Santiago dla Fundacji Nagle Sami". Zbiera pieniądze na działalność telefonu wsparcia, który funkcjonuje dzięki wolontaryjnej pracy psychologów i terapeutów. To już trzeci projekt Basi. W 2020 r. zakończyła zbiórkę z kwotą 9400 zł, a w ubiegłym roku, w drodze ze Świnoujścia do Częstochowy, udało jej się zebrać 12 tys. zł.

Do Santiago de Compostela rowerzystki trafią w połowie lipca. Zbiórkę w internecie można wesprzeć do 25 sierpnia, czyli do dnia urodzin Basi. Gorąco do tego zachęcamy!


Więcej w papierowym wydaniu "Gościa Krakowskiego" nr 26 na 2 lipca.

« 1 »