Nowy numer 17/2024 Archiwum

Bp Muskus: Jesteśmy zwiastunami pokoju czy orędownikami konfliktów i napięć?

Betlejemskie Światło Pokoju dotarło do Krakowa. Od harcerzy odebrał je w katedrze na Wawelu bp Damian Muskus OFM.

Krakowski biskup pomocniczy odprawił na Wawelu Mszę św. z udziałem harcerzy. W homilii nawiązał do historii Bożego Narodzenia, przypominając, że Jezus przyszedł na świat, od samego początku doświadczając odrzucenia i tułaczki.

- Dziś moje myśli biegną do innego betlejemskiego dziecka. Do tego, które w grocie Narodzenia zapaliło światło, które dziś, dzięki wam, drodzy harcerze, trafiło do Krakowa. Myślę o tym dziecku chrześcijańskiej rodziny, które doświadcza dziś wojny i braku bezpieczeństwa. Ale myślę też o żyjących w Ziemi Świętej dzieciach rodzin żydowskich i muzułmańskich, o dzieciach żyjących w Ukrainie i we wszystkich zapalnych rejonach świata - mówił bp Muskus.

Jak podkreślał, Betlejemskie Światło Pokoju przypomina, że historia Jezusa na ziemi „nie należy do przeszłości, ale wciąż powtarza się w dziejach świata”. - Wciąż powtarza się dramat samotności, lęku, odrzucenia, dramat wojen i konfliktów, zagrożonego życia i niepokoju w sercach - dodał.

Zwrócił uwagę, że ta historia jest kontynuowana i nawiązuje do niej również hasło tegorocznego Betlejemskiego Światła Pokoju, które brzmi „Czyńmy pokój”. Przypomniał, że dawcą pokoju jest Bóg, ale to od człowieka zależy, czy ten dar dotrze wszędzie, gdzie powinien. - Czyńmy pokój, nie czekajmy na lepsze warunki, na decyzje polityczne, na korzystniejsze układy sił. To jest nasz wybór, czy będziemy zwiastunami pokoju, czy orędownikami konfliktów i napięć; czy będziemy mówić o pokoju i pokój czynić, czy też będziemy orędownikami pokoju w teorii, a w praktyce mistrzami w sianiu zamętu i dzieleniu ludzi na naszych i obcych, wartych i niewartych naszego szacunku - wskazywał duchowny.

Jak podkreślał, człowiekiem pokoju jest ten, kto najpierw go sam doświadcza i dba o to, by „pokój w jego sercu nie marniał”. - Nie jest możliwe być zwiastunem pokoju, jeśli panuje w nas zamęt. Można żyć w samym centrum zamętu, a jednocześnie być człowiekiem pokoju. I na odwrót - można cieszyć się zewnętrznym bezpieczeństwem i stabilizacją, a jednocześnie mieć serce wypełnione wrogością do ludzi. „Czyńmy pokój” to wezwanie do tego, by otworzyć się na dar pokoju od Jezusa - wyjaśniał. 

Bp Muskus mówił ponadto, że „prostowanie ścieżek”, do którego nawoływał prorok Jan Chrzciciel, odbywa się w konkretnych sytuacjach: „w relacjach z ludźmi, w odwadze reagowania na zło, w dawaniu pocieszenia, w drobnych gestach dobroci, w trosce i wrażliwości, w słowie, które daje nadzieję”. 

- Nasze ścieżki prostują się dla Pana, gdy odnajdujemy Go w człowieku: w udręczonych mieszkańcach Palestyny i Izraela, Syrii i Ukrainy, ale także w naszych sąsiadach, członkach rodziny, ludziach mijanych na ulicy czy spotykanych na internetowych forach - dodał.

Stwierdził, że nie ma znaczenia, czy są to ludzie, którzy wierzą w Boga, czy też nie, czy nas akceptują, czy odrzucają. - Znaczenie ma tylko to, że dla każdego z nich rozbłysło światło w Betlejem, światło pokoju i nadziei - zaznaczył.

- Czyńmy pokój, by nasz świat stawał się miejscem nadziei, a nie lęku. Nawet jeśli okoliczności zewnętrzne tej nadziei nie sprzyjają, to w naszych rękach jest odpowiedzialność za to, by jej nie zgasić, nie zadeptać. Czyńmy pokój! - nawoływał bp Muskus na zakończenie.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy