Kontynuując tradycje rodzinne, chciał być aptekarzem. Został zaś ostatecznie polonistą, bibliotekarzem i działaczem KIK-u.
Ojciec Leopold pochodził ze Lwowa i prowadził w Krakowie drogerię. Adam, urodzony w 1941 roku, zdał w 1960 r. egzaminy na Wydział Farmacji Akademii Medycznej, ale studiów nie rozpoczął. Na przeszkodzie stanęło zaangażowanie w młodzieżową organizację antysocjalistyczną. Przyjaźnił się ze Stanisławem Grzesiakiem i Andrzejem Szatkowskim. – Wszyscy pochodziliśmy z rodzin inteligenckich. Rozmawialiśmy, dyskutowaliśmy, słuchaliśmy Wolnej Europy. Obserwowaliśmy ponowne ataki władz komunistycznych na Kościół, usuwanie religii ze szkół. Siedzieliśmy na ławce obok budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR przy ul. św. Tomasza, wówczas nazwanej imieniem Ludwika Solskiego, i zastanawialiśmy się, co można w tej sytuacji zrobić. W kwietniu 1961 roku postanowiliśmy, przed zbliżającymi się wyborami do sejmu PRL, uświadomić ludzi, że wybory będą sfałszowane. Z pierwszego piętra Domu Towarowego u zbiegu ulic Wiślnej i św. Anny rozrzuciliśmy kilkaset ulotek z hasłami: „Wybory będą sfałszowane”, „Chcemy wolności słowa”, „Precz z komunizmem”. Ja je rzucałem, a koledzy obserwowali, jak ludzie, którzy przyszli na zakupy, podnosili je z ziemi i czytali – wspomina A. Markowski. – Zrywaliśmy też ogłoszenia wyborcze i pisaliśmy hasła na murach kamienic. Bardzo bolała nas również wymowa wyświetlanego wówczas filmu Kawalerowicza „Matka Joanna od Aniołów”. Uważaliśmy go za element antykościelnej kampanii władz komunistycznych. Dlatego pisaliśmy na zapowiadających go plakatach napisy – „Film antyreligijny” – dodaje. Bezpieka wpadła na ich trop i w połowie lipca 1961 roku zostali aresztowani. – Po półrocznym pobycie w areszcie przy ul. Montelupich dostałem, jako przywódca grupy, karę półtora roku więzienia w zawieszeniu, a koledzy po pół roku. – wspomina A. Markowski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.