Dzisiaj, z udziałem m.in. rodziny i prezydenta Andrzeja Dudy, odbyły się uroczystości pogrzebowe Leszka Długosza. Poeta, pieśniarz, kawaler Orderu Orła Białego zmarł 23 marca w 83. roku życia. Jego prochy złożono w grobie w nowej Alei Zasłużonych cmentarza Rakowickiego.
Pogrzeb poprzedziła Msza św. przy urnie z prochami zmarłego pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego w kościele pw. Świętego Krzyża. - Żegnamy człowieka niezwykłego, o którego prawdziwym duchu mówi jego poezja przede wszystkim, a także często poezja śpiewana - powiedział metropolita krakowski. Przywołał tom wierszy zmarłego "Ta chwila, ten blask lata cały". - Ten zbiór mówi wiele o miłości pana Leszka Długosza do życia; do tego, by tym życiem umieć się także upajać - dodał arcybiskup. Wspomniał, że wiersze poety są pełne zadumy, nostalgii i świadomości przemijania. Świadomości, która najgłębiej została wyrażona w jego wierszu "Końcowa kropka" z tego samego zbioru. Padają w nim m.in. takie słowa: "Końcowa kropka /Jej miejsce z reguły na końcu /Ale życie stawia ją tam /Gdzie mu wypadnie. /I nie ma wyjścia /Trzeba uznać to miejsce za właściwy koniec /Bez względu na reguły, początkowe projekty /I oczekiwania". - Odejście pana Leszka Długosza jest jakąś kropką, ale tylko kropką w jego wędrówce ziemskiej. Głęboko wierzymy, że dopiero teraz zaczyna się pełne i prawdziwe życie; że z Chrystusem Zmartwychwstałym będziemy mieć udział w uczcie cudownego życia bez końca. Tym życiem będziemy mogli się upajać i za nie Bogu dziękować i wielbić Go - powiedział abp Jędraszewski.
Kazanie wygłosił abp Wacław Depo, metropolita częstochowski. Przywołał "pewne zdarzenia, sprawy i ludzi" z życia zmarłego, cytując jego poezje i wypowiedzi. Przypomniał m.in. wstrząsającą "Modlitwę wieczorną", którą poeta przesłał mu 19 lutego esemesem w przewidywaniu zbliżającego się końca życia: "Boże miłosierny! Zagaś już tutaj na ziemi istnienie moje, z doliny ciemnej i cierpienia, którą teraz idę. Doprowadź mnie do wiekuistości Twojej świetlistej. Amen". - Wszyscy tego doświadczamy, że droga ludzka, czyli dar życia, ma swoje punkty graniczne: narodzin, powołania i bramę śmierci. Nasza droga mieści w sobie nie tylko przemijanie, ale także dąży do zatrzymania pewnych zdarzeń, spraw i ludzi. Ale jak uczył nas Jan Paweł II, w tej człowieczej drodze nawet "przemijanie ma sens, ma sens" - powiedział kaznodzieja. - Potwierdzamy, drogi Leszku, że dziś jesteś "istniejącym inaczej", bo już w całej prawdzie z Bogiem i wobec Boga. Dziękujemy dzisiaj Bogu, że nam ciebie dał - dodał. Wspomniał żonę poety Barbarę, "wiernego świadka życia i twórczości męża", oraz jego synów Michała i Wojciecha.
Po zakończeniu Mszy św. zabrał głos prezydent Duda. - Artystą był nie tylko wybitnym, ale z całą pewnością i pełnym - poeta, pieśniarz, bard, aktor, muzyk, twórca, radiowiec, literat. Człowiek wybitny. Sam o sobie mówił z uśmiechem, że jest "Europejczykiem z Zaklikowa". Z uśmiechem, ale nie śmiesznie. Bo on rzeczywiście jest "Europejczykiem z Zaklikowa", w najgłębszym tego słowa rozumieniu, bo w rozumieniu wartości - powiedział prezydent. - Jego życie było życiem człowieka wartości, artysty bez kompleksów, który z dumą wyszedł ze swojej rodzinnej miejscowości z głębokim przekonaniem, wiarą i pewnością, że te wartości to są te najważniejsze, na których ukształtowana jest pełnia naszej cywilizacji europejskiej, która jest w istocie oparta na wartościach, na korzeniach chrześcijańskich - powiedział. Wspomniał, że zmarły był "człowiekiem wielkiego serca i niezwykłej artystycznej duszy, który potrafił swoją twórczością powiedzieć rzeczy, jakich większość z nas nie jest w stanie wyrazić". - Panie Leszku! Pięknie zapisał się pan w naszej historii, bo z całą pewnością można powiedzieć, że pan ją tworzył. Także dlatego, że umiał pan nazywać rzeczy po imieniu i "tak" znaczyło "tak", a "nie" znaczyło "nie". W imieniu Rzeczypospolitej z całego serca panu za to dziękuję. Z całego serca dziękuję panu za tę służbę Bogu, Polsce i nam wszystkim - zaznaczył prezydent.
Zmarłego poetę pożegnał przy grobie w nowej Alei Zasłużonych jego przyjaciel od ponad 30 lat prof. Andrzej Nowak, historyk i wieloletni redaktor dwumiesięcznika "Arcana", z którym L. Długosz był blisko związany. - Dla nas ten okres 35 lat przyjaźni Leszka ze środowiskiem "Arki", potem "Arcanów", był szczególnie ważny przez spotkanie z nim, z jego dobrem w codziennych kontaktach, codziennym życiu i z jego wytrwałą, optymistyczną pracą nad tym, byśmy o swoich małych ojczyznach nie zapominali, byśmy nie wstydzili się naszych korzeni, z których tak często w ostatnich latach się wyśmiewano - mówił prof. Nowak. - Swoje ukochane miejsca pokazywał innym, wskazując, że stąd są nasze wspólne korzenie, korzenie polszczyzny, której tak wspaniale służył. Nie tylko talentem swojego słowa, swoich piosenek, swojej muzyki, ale także właśnie jako sługa tych, którzy byli przed nim, sługa tych, którzy będą po nim, których przypominał: Karpińskiego, Kochanowskiego, Wyspiańskiego, Norwida, Syrokomli, tych wielkich i małych mieszkańców naszej polskiej kultury - dodał przyjaciel zmarłego.
Czytaj także:
Przed urną z prochami artysty pochylił głowę prezydent Andrzej Duda. Bogdan Gancarz /Foto Gość