Helcia do niemieckiej niewoli dostała się w Poniedziałek Wielkanocny 25 marca 1940 roku. Z rąk hitlerowców zginęła, mając zaledwie 23 lata.
Urodziła się w styczniu 1918 r., gdy Polska od 123 lat była pod zaborami. 11 miesięcy później jej ojczyzna zmartwychwstała, dlatego Helena znała tylko taką, wolną Polskę i nie chciała, by historia się powtórzyła. Wolność, którą miała w sercu, sprawiła więc, że kiedy wybuchła II wojna światowa, nie zawahała się ani chwili. Postanowiła walczyć o tę wolność tak, jak umiała najlepiej: w górach i na nartach. W ten sposób mistrzyni Polski, narciarka podziwiana przez świat, przed którą otwierała się droga do sportowych sukcesów, dołączyła do grona kurierów tatrzańskich. Będąc już w więzieniu mocno wierzyła, że z niego wyjdzie, i że jeszcze będzie zdobywała medale dla Polski. Jeszcze mocniej wierzyła, że Polska znów zmartwychwstanie. Nie dane było jej tego doczekać, bo hitlerowcy wydali na nią wyrok śmierci. Miała zaledwie 23 lata. "Tylko dobry Bóg wie, dlaczego tak musiało się stać…" - myślała.
Idąc na rozstrzelanie śpiewała pieśń do Matki Bożej i oczami wyobraźni po raz ostatni wróciła do ukochanego Zakopanego - do rodzinnego domu, w którym wyczekiwali ją matula z ojcem, i na który spogląda z oddali Śpiący Rycerz, oraz na Kasprowy Wierch, z którego tak lubiła zjeżdżać. Umierała czując dumę, że wróg nie zdołał jej złamać nawet okrutnymi torturami - nic nie powiedziała i nikogo nie wydała. Nie wszystek jednak umarła. Helcia Marusarzówna wciąż żyje w pamięci wielu osób, którzy historię tej bohaterskiej dziewczyny chcą przekazywać kolejnym pokoleniom.
Będąc w więzieniu mocno wierzyła, że Polska znów zmartwychwstanie. Monika Łącka /Foto GośćSylwia Winnik, autorka fabularyzowanej biografii Heleny pod tytułem "Kurierka z Tatr", która niedawno ukazała się na rynku, przyznaje, że praca nad tą książką była dla niej trudnym przeżyciem. - Musiałam przerwać pisanie, a wydawca ukończony tekst dostał ode mnie pół roku po terminie, bo nie potrafiłam pogodzić się z losem Helci. Tak bardzo chciałam, by dziewczyna, która w 2020 r. popatrzyła na mnie ze zdjęcia, gdy po raz pierwszy odwiedziłam Muzeum Tatrzańskie, żyła. By jej losy potoczyły się inaczej. Pisząc tę powieść wiedziałam, że będę musiała ponownie ją uśmiercić - wspomina. - Ostatecznie czułam, że napisanie książki o Helci będzie prezentem dla kobiet żyjących w XXI w., bo ona jest dla nas niczym lekcja do odrobienia - miała w sobie tak wiele dobrych cech, których możemy się uczyć. Była też patriotką, w najpiękniejszym tego słowa znaczeniu. Wiedziała, że o wolność Polski będzie walczyć nawet za cenę życia - dodaje Sylwia Winnik.
Zaraz na początku wojny Helcia zdecydowała, że chce wstąpić w szeregi kurierów tatrzańskich, a tam przyjmowano tylko najlepszych z najlepszych. Działała w ramach AK-ZWZ "Zagroda" i przez kilka miesięcy pokonywała szlaki pomiędzy Krakowem, Zakopanem, Słowacją i Węgrami, gdzie w Budapeszcie, przy ul. Donati 12, znajdowała się baza wywiadowczo-przerzutowa. W marcu 1940 r. obiecywała sobie, że na jakiś czas zniknie, by Gestapo choć trochę o niej zapomniało. Tak się jednak nie stało. Nie chciała odmówić, gdy dostała propozycję swojej ostatniej - jak się miało okazać - kurierskiej misji.
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego zastała ją na szlaku, który pokonywała wraz z kilkoma przyjaciółmi - prowadzili dwóch emisariuszy i przenosili dużo cennych materiałów konspiracyjnych. W Poniedziałek Wielkanocny już świtało, gdy myśleli, że zbliżają się do celu. Niestety, coraz bliżej była też zasadzka zorganizowana przez słowackich strażników, którzy potem przekazali Helenę w ręce Niemców… Pomimo ciężkich tortur Gestapo niczego się od niej nie dowiedziało. Została rozstrzelana 12 września 1941 r. w Pogórskiej Woli. Tam też ją pogrzebano, w zbiorowej mogile, w miejscu egzekucji. Jej szczątki później ekshumowano i część prochów przewieziono do Zakopanego, gdzie Helcia Marusarzówna została uroczyście pochowana w 1958 r., na Pęksowym Brzyzku. Pośmiertnie przyznano jej Order Virtuti Militari oraz Krzyż Walecznych. W 2019 r. odznaczoną ją też Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. W wielu miastach (m.in. w Krakowie i Zakopanem) znajdują się ulice noszące imię Heleny, organizowane są też rajdy i inne wydarzenia sportowe, którym patronuje.
Dla naszych czytelników mamy trzy książki "Kurierka z Tatr", podarowane przez Wydawnictwo Muza oraz Sylwię Winnik. Aby się o nie postarać, należy do czwartku 3 kwietnia, do godz. 12, przysłać na adres krakow@gosc.pl poprawną odpowiedź na pytanie: jaka jest data dzienna urodzin Heleny Marusarzówny. Prosimy również o podanie w treści e-maila swojego imienia, nazwiska, numeru telefonu oraz oświadczeń dotyczących przetwarzania danych osobowych:
Oświadczam, że zapoznałem/łam się z Ogólnym Regulaminem Konkursów Instytutu Gość Media i akceptuję jego warunki. Jednocześnie wyrażam zgodę na kontakt Organizatora ze mną w celu potwierdzenia mojej zgody na podane powyżej dane kontaktowe. Pełny tekst Regulaminu dostępny na stronie internetowej www.igomedia.pl/Regulaminy.
Wyrażam zgodę na podanie do publicznej wiadomości mojego imienia i nazwiska w związku z udziałem w konkursie w informacji o jego wynikach na stronie internetowej krakow.gosc.pl. Wyrażam również zgodę na przetwarzanie przez Organizatora jako administratora danych osobowych w postaci imienia, nazwiska, adresu, numeru telefonu lub adresu e-mail, w celu przeprowadzenia i realizacji konkursu. Jednocześnie oświadczam, że jestem świadoma/y dobrowolności podania danych oraz że zostałam/em poinformowany o prawie dostępu do treści swoich danych oraz o prawie ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, prawie do przenoszenia danych, prawie wniesienia sprzeciwu oraz prawie do wniesienia skargi do organu nadzorczego, a także o prawie do cofnięcia zgody w dowolnym momencie bez wpływu na zgodność z prawem przetwarzania, którego dokonano na podstawie zgody przed jej cofnięciem, w sposób, o którym mowa w Regulaminie.
Tę książkę czyta się jednym tchem. Monika Łącka /Foto Gość