Do krakowskich Łagiewnik w pierwszą niedzielę wielkanocną pielgrzymowało kilkadziesiąt tysięcy osób.
Centralnej Mszy św. przy ołtarzu polowym przewodniczył metropolita krakowski. Jak mówił w homilii, miłości miłosiernej człowiek doświadcza zawsze w sytuacji dla siebie krytycznej, gdy wie, że z powodu swojej słabości i grzeszności na miłość nie zasługuje. Miłość jest zaś wtedy najwspanialszym darem, jaki można otrzymać, bo ona przezwycięża wszelkie lęki i niepewności. Takie właśnie było doświadczenie apostołów, gdy przyszedł do nich Zmartwychwstały, mówiąc: "Pokój wam!". Jedynie św. Tomasz, który nie był wówczas obecny, dopiero tydzień później mógł wyznać swoją wiarę, a to wyznanie arcybiskup nazwał "eucharystycznym". Jak przekonywał, tak jak apostoł zobaczył Jezusa powstałego z martwych i wyznał w Nim Syna Bożego, tak i my, widząc chleb i wino, wierzymy w Ciało i Krew Chrystusa. Tę wiarę i miłość do Zmartwychwstałego ma pogłębić trwający od Wielkiego Czwartku w naszej diecezji Kongres Eucharystyczny.
Pogłębiając miłość do Boga, który stał się człowiekiem, by za nas oddać życie, musimy pogłębiać miłość do drugiego człowieka, bo "jak mamy kochać Boga, jeśli nie kochamy człowieka?". Z tego powodu metropolita wskazał przykłady świętych (m.in. św. Faustyna czy św. Jan Paweł II), w których mamy się zapatrzyć, bo byli świadkami miłości Boga, a dziś uczą, jak kochać każdego człowieka.
Niezwykłym wzorem takiej postawy są święci naszych czasów, czyli rodzina Ulmów, od niedawna błogosławiona. Jej relikwie zostały ustawione na łagiewnickim ołtarzu polowym, bo odbywają właśnie pielgrzymkę po całej Polsce, a od wczoraj do 13 kwietnia będą przebywać w archidiecezji krakowskiej. - W czasach pogardy dla człowieka i jego godności (tak jest nazywany czas II wojny światowej) pokazali, co znaczy kochać drugiego człowieka, dlatego że on żyje. Święty dar życia od Boga trzeba uszanować i za wszelką cenę go bronić, nawet w odniesieniu do ludzi dalekich, na przykład w kontekście wiary i narodowości, ale pomimo to będących dziećmi Bożymi. Ulmowie zrobili to w sposób najbardziej godny - mówił arcybiskup, dodając, że Wiktoria i Józef wiedzieli, czym ryzykują. - Wiedzieli również, że życie każdego człowieka jest święte i trzeba go bronić. Bo miarą człowieczeństwa jest to, czy jestem stróżem życia mego brata. Bo jeżeli nie chcę być stróżem życia mego brata, to staję się równy Kainowi. Ulmowie to męczennicy, czyli świadkowie świętości życia, którzy mówią, jak trzeba przykazania Boże przyjmować całym sercem i je wypełniać - podkreślił metropolita.
Przypomniał także wystosowaną 50 lat temu przez kard. Karola Wojtyłę "Odezwę do wiernych archidiecezji krakowskiej w obronie życia nienarodzonych" i zwrócił uwagę na aktualność tamtych słów w kontekście nowych propozycji ustawodawczych w Polsce, które godzą w świętość życia. Wpisaniem się w apel kard. Wojtyły stał się Akt zawierzenia życia nienarodzonych dzieci Bożemu Miłosierdziu, który arcybiskup wygłosił pod koniec Mszy św. Temu aktowi towarzyszy zbieranie podpisów wiernych - zwłaszcza tam, gdzie będą peregrynowały relikwie rodziny Ulmów. Podpisy zostaną złożone 13 maja, w rocznicę zamachu na św. Jana Pawła II, w sanktuarium narodowym Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem na Krzeptówkach. - Niech to będzie nasz akt osobistego włączenia się w to wielkie narodowe, tak konieczne dzisiaj, wołanie o prawo do życia dla każdego polskiego dziecka - prosił arcybiskup.
Posłuchaj całej homilii abp. Marka Jędraszewskiego: