Rodzina Codziennej Eucharystii. Propozycja dla osób, które każdego dnia uczestniczą w Mszy św.

Wspólnotę założył ks. Dariusz Talik. Obecnie należy do niej ok. 40 osób.

Jak to się stało, że do tej pory ta wspólnota działała w ukryciu? - Tak się umówiłem z Panem Bogiem - uśmiecha się ks. Dariusz Talik, rektor kościoła św. Wojciecha na krakowskim Rynku Głównym. Był rok 2006, gdy czytając po raz kolejny tekst biblijnej rozmowy Boga z Abrahamem ks. Darek poczuł, jak niespodziewanie mocno te słowa go dotykają. Abraham walczył bowiem o sprawiedliwych, chciał znaleźć 10 takich osób, ale to się nie udało. - Pomyślałem więc, że może ja znajdę takich 10 sprawiedliwych, którzy będą trwali przed Bogiem - wspomina. Drugie światło, które pokazało, w jakim kierunku powinni pójść owi sprawiedliwi, było jeszcze bardziej konkretne. - Zrozumiałem, że nie chodzi tylko o to, by coś Bogu dać, ale o to, by przyjąć coś, co On chce nam dać. Tym czymś jest zaś Jego słowo zawarte w codziennej Ewangelii. I tutaj przyszło kolejne olśnienie: samo tylko rozważanie Ewangelii to za mało. Ona ma się wydarzać w naszym życiu! Jezus przychodzi w tym słowie, by się z nami spotkać, byśmy przy Nim byli, i byśmy przyjęli największy dar, jakim jest Eucharystia - tłumaczy ks. Talik. Efekt? Puzzle ułożyły się w jedną całość - sprawiedliwi mają trwać przed Bogiem uczestnicząc każdego dnia w Mszy Świętej.

W 2007 r. ks. Dariusz miał już listę 12 osób, które zobowiązały się, że do końca życia chcą być w takiej bliskości z Bogiem. Obecnie jest ich ok. 40 osób, a kolejne przychodziły przyciągane słowem, świadectwem czy jakąś sytuacją. - Nie reklamujemy się ani w mediach, ani w żaden inny sposób. Wierzyłem, że jeśli On zechce, to prędzej czy później ktoś się nami zainteresuje i znajdzie do nas drogę. No i ktoś, czyli "Gość Krakowski" nas znalazł, bo Pan wybrał Anię Kostrzewską i posłał ją, by była świadkiem Eucharystii podczas niedawnego Kongresu Eucharystycznego Archidiecezji Krakowskiej. Fakt, iż teraz pojawiamy się w mediach, uważam więc za namacalny owoc kongresu, bo on się już skończył, a my trwamy i zapraszamy do nas - mówi ks. Dariusz Talik.

Co ciekawe, Ania Kostrzewska do grona świadków Eucharystii trafiła w ostatniej chwili, bo osoba, która w pierwotnym planie organizatorów kongresu miała opowiadać o swoim doświadczeniu wiary w kościele Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła na Prądniku Białym (a nawet dostała krzyż misyjny i błogosławieństwo nuncjusza apostolskiego w Polsce), ze względów rodzinnych musiała się wycofać. Wtedy ktoś podpowiedział, że to właśnie Ania może uratować sytuację. I uratowała, choć była po 24-godzinnym dyżurze w szpitalu, ale Duch Święty zadbał, by jej słowa dotknęły serc wszystkich, którzy jej słuchali. - Ufam, że medycyna to również Boży plan na moje życie. Ja tylko staram się go wypełniać - nie ma wątpliwości Ania, będąca w trakcie specjalizacji na oddziale onkologii klinicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. - Kiedy przyszedł czas, by wybrać specjalizację, znajomi śmiali się, że komplikuję sobie życie, bo na listę wpisałam onkologię dorosłych i dzieci, hematologię, medycynę paliatywną, psychiatrię oraz internę. Umówiłam się jednak z Bogiem, że pierwsze, na co się dostanę, potraktuję jako zaproszenie od Niego - wyjaśnia A. Kostrzewska. Tym pierwszym okazała się onkologia kliniczna, a Ania od razu powiedziała: „Tak”, bo poczuła, że na takim oddziale będzie mogła nie tylko pomagać pacjentom, ale też prawdziwie im towarzyszyć w zmaganiach z chorobą, czyli po prostu realizować wszystko to, co stoi u podstaw lekarskiego powołania.

Rodzina Codziennej Eucharystii. Propozycja dla osób, które każdego dnia uczestniczą w Mszy św.   Wspólnota ujrzała światło dzienne dzięki temu, iż podczas Kongresu Eucharystycznego świadectwo powiedziała Ania Kostrzewska. Monika Łącka /Foto Gość

Co ciekawe, Ania nie zawsze była blisko Boga, a nawet nie zawsze chodziła na niedzielną Mszę św. Przełomem był jej pobyt w szpitalu - Ania była wówczas gimnazjalistką. Bóg odpowiedział na jej pełne buntu wołanie, że jeśli jest, to tylko On może jej to pokazać. Pokazał i przyszedł do Ani poprzez konkretnych ludzi. - Dziś, patrząc na moje życie, mam w sercu pewność, że Bóg poprowadził je tak, bym mogła Go znaleźć. A może raczej: pozwolił mi się spotkać? Wiara jest dla mnie źródłem siły, szczególnym filarem, na którym mogę się oprzeć, a fakt, iż trafiłam do Rodziny Codziennej Eucharystii to istne Boże błogosławieństwo - przekonuje Ania Kostrzewska, a na pytanie, kim dla niej jest Pan Bóg, odpowiada pewnie: Oblubieńcem duszy. - Nie oznacza to, że nigdy nie wyjdę za mąż. Po prostu - On jest moim nadrzędnym punktem odniesienia, i Kimś, kto pokazuje, jak budować relacje z innymi ludźmi. Kimś, przed kim chcę zawsze stawać w prawdzie i cały czas uczyć się przyjmować siebie taką, jaką jestem. Mam też w sercu pragnienie, by dzielić się wiarą tak, by inni mogli skorzystać z cudu spotkania z żywym Bogiem - zwierza się Ania. Codzienne uczestnictwo w Mszy św. sprawia zaś, że łatwiej jest jej dźwigać różne ciężary, także te dotyczące cierpienia pacjentów na onkologii.

- Miejsca w Rodzinie Codziennej Adoracji jest jeszcze wiele, więc w jej szeregi zapraszamy każdego, kto poczuje w sercu takie pragnienie. Warto jednak najpierw "przegadać" to pragnienie na adoracji z Jezusem, by podjąć odpowiedzialną decyzję. A potem już można mnie poszukać w kościele św. Wojciecha albo napisać do mnie na adres padre.dariusz@gmail.com - zachęca ks. Dariusz Talik.


O Rodzinie Codziennej Eucharystii piszemy też więcej w najnowszym "Gościu Krakowskim" (numer 28. z datą 14 lipca).

« 1 »