Ta wielobarwna, rozmodlona procesja była częścią wielkiego odpustu ku czci Zaśnięcia i Wniebowzięcia Matki Bożej, który trwa cały tydzień. Procesję poprzedziły nieszpory, a zakończyła ją Msza św. Uroczystościom przewodniczyli abp Marek Jędraszewski i bp Robert Chrząszcz.
Gościem specjalnym odpustu w polskiej Jerozolimie miał być kard. Pierbattista Pizzaballa OFM, patriarchy Jerozolimy, i to właśnie on miał być głównym celebransem piątkowych wydarzeń. Niestety, napięta sytuacja w Ziemi Świętej uniemożliwiła mu przylot. W związku z tym kardynał napisał list do kalwaryjskich pielgrzymów, w którym tłumaczy zaistniałe okoliczności, i który został odczytany podczas nieszporów (cały list można przeczytać TUTAJ).
"Bardzo żałuję, że nie mogę być z wami w tych dniach, jak to było zaplanowane od wielu miesięcy. (...) Wiecie, co się wydarzyło, więc nie będę wchodził w szczegóły. W ostatnich dniach znalazłem się w trudnej sytuacji, w której musiałem podjąć decyzję, czy wyjechać, czy odłożyć lub anulować przyjęte zobowiązania. Klimat niepewności był i pozostaje wielki, niepokój wśród ludności bardzo wysoki. Z tego powodu postanowiłem, że w tak niepewnej sytuacji, w ogólnym klimacie nieufności, konieczne jest, abym pozostał z moją wspólnotą kościelną, modlił się razem z nią i dodawał otuchy" - wyjaśnił. "Nie wiemy, co się wydarzy i czy rzeczywiście możemy mieć nadzieję, że ten etap wojny wkrótce się zakończy. Ale, oczywiście, będziemy musieli jeszcze przez długi czas radzić sobie z katastrofalnymi konsekwencjami tej wojny. Przez całe dziesięciolecia życia w Ziemi Świętej nigdy nie widziałem tyle cierpienia, ale też takiej nienawiści, animozji, pragnienia zemsty, odrzucenia drugiego człowieka. Głębokie i bolesne rany, które wywołała ta wojna, będą potrzebowały długiego czasu, aby się zagoić" - zaznaczył kard. Pizzaballa, prosząc kalwaryjskich pątników o modlitwę o pokój w Ziemi Świętej.
W odpowiedzi na ten apel uczestnicy uroczystości odmówili niezliczoną liczbę "Zdrowaś, Maryjo", prosząc Matkę Bożą o wstawiennictwo za tymi, którzy cierpią z powodu wojny. - Modlimy się o pokój, ale też te Różańce odmawiane w drodze, na dróżkach, podczas procesji, dodają nam wszystkim sił, bo przecież upał jest dziś niemiłosierny i trudno go wytrzymywać. Ufamy jednak, że Maryja przyjmuje ten trud, te wszystkie krople potu i zamienia je w krople modlitwy, z której zrodzi się jakieś dobro - mówili zgodnie pielgrzymi. I rzeczywiście, obserwując to morze rozmodlonych ludzi (według szacunków policji, w piątek do kalwaryjskiego sanktuarium przyjechało ok. 40 tys. osób), można było zauważyć, że większość z nich różaniec ma opleciony wokół dłoni, palców albo przewieszony na szyi, a usta bezgłośnie odmawiają kolejne "zdrowaśki".
Podczas nieszporów o. Romuald Henryk Kośla OFM mówił zaś w homilii, że "wszyscy, którzy oddalają się od światła słowa i ponad Boską mądrość przedkładają słowa ludzkie, szukając jedynie swojej woli, stają się ślepi, przestają słuchać słów prawdy i miłości oraz głuchną na ocalające upomnienia". - Każdy może stać się zaczynem zdrowia lub choroby Kościoła i ojczyzny, dlatego chcemy na tych maryjnych dróżkach uzmysłowić sobie kolejny raz, jak ważna jest modlitwa, ta codzienna, wytrwała, za siebie, własne rodziny, Kościół, ojczyznę, bo bez modlitwy nie znajdziemy w sobie tyle sił, by oprzeć się sprawom, które do Boga nie należą - wskazał o. Kośla.
Po nieszporach od kaplicy Domu Matki Bożej do kościoła Grobu Matki Bożej w Brodach wyruszyła procesja Pogrzebu Najświętszej Maryi Panny, w której co roku ważne miejsce zajmują tzw. asysty, czyli grupy pochodzące z różnych parafii (nie tylko z okolicznych miejscowości i różnych zakątków archidiecezji krakowskiej, ale też m.in. ze Śląska i Żywiecczyzny), wspólnot, stowarzyszeń. W tym roku asyst było aż 96 i wiele orkiestr - w każdej uczestnicy byli odświętnie ubrani, ale nie na czarno, tylko najpiękniej jak się da, bo choć to procesja pogrzebowa, to przecież jest ona jednocześnie świętowaniem wzięcia Maryi do nieba. Większość dzieci z asyst szła więc w strojach komunijnych albo regionalnych. Młode dziewczyny założyły piękne suknie, najczęściej białe, przypominające suknie ślubne, a towarzyszyli im młodzi, równie elegancko ubrani mężczyźni. Z kolei średnie i starsze pokolenie najczęściej wybierało strój regionalny lub taki, który jest znakiem rozpoznawczym danej wspólnoty. Asysty niosły też zapalone świece oraz różne prezenty dla Matki Bożej - wieńce kwiatów, korony, wieńce uplecione ze zbóż albo też piękne poduszki, które można położyć Matce Bożej Zaśniętej pod głowę. Orkiestry cały czas grały też bardzo uroczystą muzykę. W centralnym miejscu procesji przez asystę cieszyńską (ubraną w stroje będące rekonstrukcją historycznego ubioru palestyńskiego) niesiona była figura Matki Bożej Zaśniętej, przy której szli abp Jędraszewski, bp Chrząszcz oraz ojcowie bernardyni opiekujący się kalwaryjskim sanktuarium.
Przy kościele Grobu Matki Bożej Mszy św. przewodniczył abp Jędraszewski, który w homilii mówił m.in., że "jedynie Maryja w swoim sercu zachowała całą wiarę Kościoła, całą wiarę w to, co Chrystus trzykrotnie zapowiadał - że w Jerozolimie zostanie zdradzony, że będzie męczony, wydany na śmierć krzyżową, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie". - Jedynie Maryja wierzyła w to słowo Chrystusa i Ona jedynie zawarła w swoim sercu nadzieję, że On zatriumfuje nad śmiercią, grzechem i szatanem. Niepokalana stała się Matką Kościoła pod krzyżem Golgoty, nosząc w sercu nadzieję Kościoła na triumf Chrystusa i będąc uczestnikiem cudu przemiany serc apostołów pod wpływem Ducha Świętego - zauważył metropolita krakowski.
Warto zauważyć, że wśród tych 40 tys. pielgrzymów nie ma osób, które nie przyszłyby w to miejsce z potrzeby serca. Jagoda (21 lat), która w odpuście uczestniczy od dzieciństwa, zapewnia, że do Maryi każdego roku przyprowadzają ją i wiara, i tradycja, które są ważną częścią jej życia. Podobne słowa mówi Gabrysia, która w asyście szła już czwarty raz, pięknie prezentując się w sukni ślubnej swojej mamy. - A my chodzimy od lat, bo Maryja jest dla nas jak Mama, więc nie może nas tutaj zabraknąć, zwłaszcza że mieszkamy w sąsiedniej parafii. Modlimy się na różańcu, chodzimy do kościoła na Różaniec, a tradycję uczestnictwa w odpuście kalwaryjskim zaszczepiamy w naszych dzieciach - opowiadają z kolei Marta i Dariusz, a słowa rodziców potwierdzają ich córki Julka i Paulina. Julka po raz pierwszy w asyście poszła, mając 3 lata, a dziś ma 11 lat. Paulina ma zaś 16 lat i zapewnia, że tradycja tworzenia asysty ma już mocne miejsce w jej sercu, a ona wiary się nie wstydzi i cieszy się, że w takim właśnie wierzącym domu dorasta.
Benita (33 lata) zadebiutowała natomiast w tym roku jako szlachcianka w asyście zebrzydowskiej. Nie ma w tym przypadku. - Pochodzę z Lanckorony i kilka lat temu się nawróciłam, a Maryja przyprowadziła mnie do swojego grobu, czyli do kościoła Grobu Matki Bożej. Później poproszono mnie, abym podczas procesji idącej od Grobku Maryi niosła Jej figurę. Uznałam to za wielki zaszczyt, zwłaszcza że moje wcześniejsze życie było bardzo złe, a nawrócenie było wielką łaską. I tak trafiłam na odpust - wspomina. Rok temu podczas procesji stanęła podczas asysty tworzącej szlachtę zebrzydowską. Zapytała, gdzie są szlachcianki, a mężczyźni odpowiedzieli, że nie ma chętnych. - Byłam bardzo zaskoczona, że nikt nie chce iść, przecież to taka piękna tradycja! Wymieniliśmy się numerami i w tym roku ktoś miał do mnie zadzwonić. I dzwonił, ale ja cały dzień byłam wtedy bardzo zajęta i nie odebrałam tego telefonu. Myślałam więc: "Panie Jezu, jak to, przecież jestem tak zżyta z Grobkiem... ale Ty wiesz, co robisz". No i zadzwonił telefon, a pani po drugiej stronie słuchawki powiedziała, że jedna kobieta, która miała iść, zmarła, a ona sama jest ciężko chora i nie jest w stanie iść. Zapytałam, czy to znaczy, że nie będzie żadnej szlachcianki. Odpowiedziała, że będę ja. No i tak mnie powołano do tego zadania, jestem! - wzrusza się Benita.
Uroczystości odpustowe zakończą się w niedzielę 18 sierpnia. Po porannej Mszy św. z kościoła Grobu Matki Bożej wyruszy Procesja Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a Sumie pontyfikalnej przy ołtarzu polowym będzie przewodniczył abp Jędraszewski. Tego dnia będzie też miało miejsce wyjątkowe wydarzenie, gdy na pl. Rajskim, na schodach przed bazyliką, kustosz pobłogosławi wszystkich figurą Matki Bożej, która później zostanie odniesiona do zakrystii przez asystę cieszyńską.