Kościół pw. Stygmatów św. Franciszka w Alwerni diecezjalnym sanktuarium Pana Jezusa Cierpiącego Ecce Homo

Nowe sanktuarium ustanowił abp Marek Jędraszewski, który przewodniczył pontyfikalnej Mszy św. kończącej trwający w Alwerni jubileusz 800. rocznicy stygmatyzacji św. Franciszka z Asyżu.

W homilii mówił on m.in. o byciu blisko cierpiącego Chrystusa - zarówno na sposób duchowy, jak i fizyczny, cielesny. Tej bliskości doświadczył św. Franciszek z Asyżu, którego Chrystus obdarzył swoją bliskością w postaci łaski stygmatów - Biedaczyna otrzymał je 17 września 1224 r. W związku z tym Franciszek był jednocześnie i przeniknięty radością i onieśmielony, dlatego starał się ukrywać przed braćmi znaki męki Chrystusowej, które nieoczekiwanie zajaśniały na jego rękach, nogach i boku. - Wielu ludzi opisujących Franciszka pisało: kto widział Franciszka, widział Chrystusa - mówił arcybiskup, dodając że bliska obecność z cierpiącym Chrystusem znalazła wyraz także w liturgii Kościoła, a konkretnie w uroczystości Podwyższenia Krzyża Świętego (14 września) oraz w święcie Matki Bożej Bolesnej (czyli święcie Siedmiu Boleści Mary - 15 września), które połączyło boleści Matki Najświętszej z cierpieniami Chrystusowymi.

Zdaniem metropolity przesłanie bycia blisko cierpiącego Chrystusa wyłania się także z historii klasztoru w Alwerni, gdzie od 1686 r. czczony jest niezwykły wizerunek Pana Jezusa cierpiącego Ecce Homo. - Odnosimy wrażenie, że smutek i ból przebijające z oblicza Chrystusowego mają charakter przede wszystkim duchowy. Czy to jest ból Chrystusa osobisty, związany z poczuciem osamotnienia i poniżenia, jakich wtedy doznawał? Czy to jest ból raczej Chrystusa, który widzi, co dzieje się z ludźmi, jeśli tak nisko upadają, jeśli z Niego szydzą, jeżeli Go wyśmiewają - Jego, Zbawiciela i Odkupiciela świata? - zastanawiał się arcybiskup. - Pochylona głowa, półotwarte oczy, wpatrują się w kogoś, kto jest jakby pod Nim. I odnosimy wrażenie, że to ból, cierpienie i smutek Chrystusa są nad każdym z nas, nad ludźmi grzesznymi i słabymi. A jednocześnie to ból Chrystusa nad całą ludzkością, która tak często odchodzi od Niego - samej miłości, wybierając świat przemocy, kłamstwa, złości i grzechu - zaznaczył arcybiskup.

Przypomniał on też dzieje łaskami słynącego wizerunku Jezusa, przed którym od wielu lat w kościele w Alwerni modlą się wierni (pisaliśmy o tym w numerze 11 /2024 "Gościa Krakowskiego"). Obraz początkowo znajdował się w kaplicy cesarskiej Konstantego XII, a po upadku Konstantynopola, w 1453 r., dostał się w ręce sułtana, który umieścił go w skarbcu. Amurat IV podarował następnie obraz cesarzowi habsbursko-niemieckiemu Ferdynandowi II, który umieścił go w kaplicy pałacowej. Po jego śmierci nadworny kapelan zabrał obraz do Węgier, a przed swoją śmiercią podarował go urzędnikowi cesarskiemu. Z kolei rodzina ta podarowała obraz ks. Janowi Michlajskiemu, który osiadł w parafii w Babicach. Poczuwając się do wdzięczności względem bernardynów z Alwerni, którzy pielęgnowali jego ojca w chorobie i pochowali w swoim grobowcu, podarował malowidło klasztorowi, do którego przeniesiono go w uroczystej procesji 2 sierpnia 1686 r.

- Przybywamy, by prosić miłosiernego Chrystusa, cierpiącego Chrystusa, przenikniętego niezwykłym smutkiem, ale ciągle miłosiernego, żeby nie zapomnieć o tym najpierw, że Polska to nasz wspólny dom, a dziedzictwo chrześcijańskie jest od wieków tej Polski fundamentem. Nie możemy o tym zapomnieć. Nie możemy tą pamięcią wzgardzić. Musimy ciągle tę pamięć w sobie odnawiać - stwierdził na zakończenie arcybiskup.

Proboszcz kościoła w Alwerni i kustosz nowego sanktuarium o. Lesław Zachura OFM przekazał zaś metropolicie krakowskiemu płaskorzeźbę przedstawiającą stygmatyzację św. Franciszka z Asyżu, w której znajduje się oryginalny kamień z góry La Verna.

« 1 »