Przed publicznością wystąpił m.in. Grzegorz Płonka, nazywany Beethovenem z Murzasichla, który zagrał blisko półgodzinny recital.
Festiwal trwał od 22 września i do udziału w nim zostały zaproszone 24 instytucje kultury z całej Małopolski. We współpracy z nimi przygotowano najróżniejsze ciekawe propozycje, które nawet trudno zliczyć, i które łączyło jedno - wszystkie miały być dostępne dla osób z niepełnosprawnościami oraz dla tych osób, które napotykają na trudności w uczestnictwie w tradycyjnych formach kultury. Z kolei podczas koncertu finałowego, który wybrzmiał we środę wieczorem, 2 października, to właśnie osoby z niepełnosprawnościami, które każdego dnia muszą w swoim życiu pokonywać mnóstwo trudności, były bohaterami wieczoru i to do nich należała scena Filharmonii Krakowskiej.
Najpierw zaprezentowali się uczniowie i absolwenci Szkoły Muzycznej I st. im. Hieronima Henryka Baranowskiego działającej w Zespole Szkół i Placówek "Centrum dla Niewidomych i Słabowidzących" w Krakowie (znanej najczęściej jako szkoła na Tynieckiej). Można było zarówno zachwycić się wspaniałymi wykonaniami utworów fortepianowych, jak i organowych, zaskoczyły też dwa zespoły: instrumentalny Tyniecka Drums pod kierownictwem Janusza Świerkosza oraz wokalny Allegria pod kierownictwem Beaty Klimek. Ten drugi zaśpiewał m.in. w fenomenalny sposób utwór "Hallelujah" Leonarda Cohena.
Przez cały czas na dużym ekranie były też wyświetlane zdjęcia autorstwa Grzegorza Płonki, który mimo, że od dzieciństwa zmaga się z poważną wadą wzroku, to ma niesamowity dar dostrzegania piękna krajobrazu, a nawet jego detali, które wielu z nas umykają. Grzegorz zaś potrafi je uchwycić w kadrze aparatu fotograficznego, a potem pokazuje światu prawdziwe perełki, można nawet powiedzieć - fotograficzne dzieła sztuki. Wiosną jego pierwsza wystawa została zorganizowana w Warszawie, a teraz, dla uczestników koncertu finałowego festiwalu, Grzegorz wybrał najpiękniejsze zdjęcia, które w niezwykły sposób komponowały się z muzyką płynącą ze sceny.
Grzegorz wystąpił też z recitalem fortepianowym, którym dosłownie zaczarował słuchaczy. Pewnie większość z osób obecnych w Filharmonii Krakowskiej znało jego trudną historię, gdy jako mało chłopiec został błędnie zdiagnozowany - lekarze orzekli, że jest dzieckiem autystycznym, z głęboką niepełnosprawnością intelektualną. Dopiero wiele lat później okazało się, że Grzegorz nie ma autyzmu, tylko głęboki niedosłuch, który powodował problemy m.in. w rozwoju intelektualnym. Gdy Grzegorzowi został wszczepiony implant ślimakowy, nagle zaczął on odkrywać świat i rozwijać drzemiący w nim talent muzyczny. Samodzielnie nauczył się Sonaty „Księżycowej” Beethovena i to była jego przepustka do pierwszych występów przed publicznością. Ten właśnie utwór Grzegorz wykonał na I Międzynarodowym Festiwalu „Ślimakowe Rytmy” (w 2015r.) i został jego laureatem. Droga, którą Grzegorz przeszedł od tamtego czasu, jest ogromna, a jeszcze większa jest jego determinacja, by pokonywać trudności, jakie się przed nim piętrzą i ciągle iść do przodu. Na szczęście w tym wszystkim wspierają go ojciec - Łukasz Płonka oraz „mama Małgorzata” (Joanna Płonka, mama Grzegorza, zmarła w wypadku samochodowym, gdy był on małym dzieckiem), która od lat daje Grzegorzowi całe swoje serce.
Historia Grzegorza stała się praktycznie gotowym scenariuszem filmu "Sonata" w reżyserii Bartosza Blaschke, który ponad 2 lata temu wszedł na ekrany kin i od tego momentu wiele zaczęło się zmieniać w życiu 36-letniego już mężczyzny. Od niedawna usamodzielnił się do tego stopnia, że Dzięki Fundacji „Echo” mieszka i pracuje w Warszawie, a także coraz więcej koncertuje i rozwija się muzycznie. Efekty tego wszystkiego widać i słychać - Grzegorz będąc na scenie poprzez muzykę opowiada o swoich emocjach i przeżyciach, a jego gra staje się coraz bardziej dojrzała. Obserwując jego występ w Filharmonii Krakowskiej można nawet było mieć wrażenie, że on tylko lekko dotyka klawiatury fortepianu, a muzyka sama wypływa spod jego palców. Później, gdy oklaskom nie ma końca, Grzegorz promienieje i dobrze wie, że muzyka jest nierozerwalną częścią jego życia. Dobrze więc, że talent Grzegorza dostrzega coraz więcej osób oraz instytucji i warto, by Grzegorz Płonka był zapraszany na kolejne występy - by mógł występować na najważniejszych scenach w Polsce i poza jej granicami.
Warto dodać, że podczas występu w Filharmonii Krakowskiej zagrał on nie tylko utwory klasyków, ale także jeden swój, bo Grzegorz potrafi także komponować muzykę.