Z okazji mikołajek mamy dla naszych Czytelniczek książki "Boska ja" i "Cała ja" od wydawnictwa WAM i s. Małgorzaty Lekan OP.
Monika Łącka: Książki, które Siostra napisała, świetnie się sprzedają. Można nazwać je odtrutką na to, jaki obraz kobiety sączy się z internetu albo z billboardów, które nas otaczają? Kobiety są tym już zmęczone i szukają czegoś więcej?
S. Małgorzata Lekan OP: Te książki są owocem mojej osobistej drogi, jaką przeszłam, duchowego dorastania i dojrzewania, a także pracy, jaką wykonuję w różnych miejscach, w Polsce i poza jej granicami. One pokazują, że im bardziej kochamy siebie, im bardziej potrafimy docenić siebie jako osobę ludzką, jako kobietę, tym bardziej potrafimy wydobyć z siebie swoją unikatowość, tym bardziej stajemy się samosterowne. W efekcie potrafimy funkcjonować w świecie w sposób coraz bardziej konstruktywny, twórczy i znaczący. To moje najgłębsze przekonanie, że im większa zażyłość w nas będzie z sobą samą, jako świątynią Ducha Świętego, tym pewniej będziemy chodzić po świecie i rozumieć pewne dary, które są w nas złożone. Są to dary intelektualne, duchowe, relacyjne, seksualne i wiele innych. Co więcej, pozytywny wykład o tym, kim jestem jako kobieta, jest dużo większą siłą, choć trudniejszą do zdobycia, niż definiowanie się przez to, czego mi nie wolno albo czego nie powinnam. Moja optyka jest taka: doceń siebie i swoje bogactwo, zobacz, kim Bóg cię stworzył, rozpakuj całościowo ten dar, którym jesteś, i okaże się, że szczęście jest w tobie.
Jak to się stało, że zainteresowała się Siostra kobiecą duchowością i zaangażowała się Siostra w ewangelizację kobiet, prowadząc różne kursy, warsztaty i rekolekcje? Taki Boży plan na Siostry życie?
Pomysł na taką posługę dojrzewał we mnie już jakiś czas, ale wszystko zaczęło się dopiero w pandemii, gdy świat się zamknął i Kościół szukał nowych sposobów na dotarcie do ludzi. Nie byłam gotowa, aby z dnia na dzień rozpocząć głoszenie w internecie, dlatego pierwszym krokiem były wykłady we wspólnotach sióstr zakonnych (także w mojej, dominikańskiej) dla grup formacyjnych. Zaproponowałam tematykę teologii ciała, która pierwotnie miała pomóc naszym kandydatkom do złożenia ślubu czystości i dojrzałego przeżywania go. Nie można jednak mówić o samej tylko seksualności, jeśli nie dotknie się problemu poczucia własnej wartości, emocjonalności, potrzeb itd. Dlatego przygotowując się do takich zajęć, zgłębiałam też tematy pomocnicze i w ten sposób powstawały ciekawe (wszystko na to wskazuje!) spotkania. Siostry bardzo sobie ceniły zajęcia ze mną i dlatego powoli zaczęłam rozszerzać moją propozycję. Pandemia minęła, a pomysł i tematy ewoluowały. W końcu zdecydowałam, by zaprosić szersze grono odbiorców, czyli również kobiety świeckie, na drogę samorozwoju w oparciu o współpracę z łaską. Zaskoczył mnie fakt, że od razu zainteresowanie było ogromne, a tematyka została uznana za ciekawą, rozwojową i kobiecą. Rozeznanie, jakiego szukałam na modlitwie i podczas moich dorocznych rekolekcji (bo nie chciałam, aby to, co robię, było moje, tylko Boże), było jasne i proste: nie jestem w stanie być ekspertem od wszystkiego i dla każdej grupy docelowej, ale posługa kobietom to jest coś, co rozpoznaję jako mój charyzmat przynajmniej w tym momencie mojego życia.
W książkach "Boska ja" i "Cała ja" sporo miejsca poświęca Siostra potrzebom, jakie każda z nas ma i powinna żyć z nimi w zgodzie. Łatwo powiedzieć, ale dla wielu kobiet to może być bardzo trudne zadanie, skoro świat mówi, że mamy być "naj", że mamy się wszystkim podobać, a nade wszystko cenić wolność, bo ona jest najważniejszą wartością. Można się pogubić...
Zgłębianie tego tematu otworzyło mi oczy na wiele spraw, a nawet zaskoczyło, bo mam wrażenie, że i w moim życiu pewne potrzeby były demonizowane. Dziś widzę, że potrzeby, które w sobie odkrywamy, to część nas, dlatego nieodkrycie tego, czego pragniemy, jest w jakiejś mierze zaprzeczaniem tego, kim jesteśmy. Mam nawet odwagę powiedzieć, że niesłuchanie swoich potrzeb prędzej czy później sprowadzi na nas kataklizm frustracji, a kompensowanie ich w inny, możliwe, że nawet szkodliwy sposób, jest nierozwojową normą. Natomiast poznanie tego, co jest dla mnie ważne, bez czego nie mogę być sobą i żyć w pełni, otwiera piękną przestrzeń rozwoju, właśnie przez realizację tych potrzeb - mojej wewnętrznej siły albo do tego, żeby świadomie z nich rezygnować czy przekierować, gdy droga życiowa, powołanie czy inne warunki uniemożliwiają ich realizację. Nie tylko więc mamy dawać siebie, zapominać o sobie i rezygnować z siebie dla dobra innych, choć to ważne, ewangeliczne i ostatecznie konieczne, by stać się dojrzałym człowiekiem, by "posiąść siebie w dawaniu siebie", jak to zwykł mawiać ks. Franciszek Blachnicki. Jeśli jednak głosimy tylko wyrzeczenie siebie bez świadomości, z czego rezygnujemy i bez odpowiedzialnego przyjęcia konsekwencji rezygnacji, to robimy sobie krzywdę - jest to w jakiś sposób przemocowe względem mnie samej.
Wiele Czytelniczek w tym momencie otwarło szeroko oczy ze zdumienia, bo nawet w rodzinnym domu nie zostały nauczone nazywania swoich potrzeb. Chciałyby też pewnie wiedzieć, jakie potrzeby były demonizowane w Siostry życiu.
Chociażby potrzeba odpoczynku czy zadbania o siebie. Dziś nikogo już nie dziwi, że katoliczka może być piękna, zadbana, wysportowana, modnie ubrana, że może nosić makijaż i pełnić ważne role kościelne czy społeczne. To jest w porządku. Pytanie tylko, czy każda kobieta tego potrzebuje, w jakim stopniu i czy przypadkiem niektóre z nas nie przeciążają się nadmiernie, podążając za trendami i modą. Żeby to oszacować, to ja muszę wiedzieć, czego chcę, bo realizowanie swojego życia tylko na zasadzie spełniania swoich potrzeb też jest pułapką, i to egoistyczną. Żeby nie obudzić się egoistką, która nigdy niczego dla innych nie zrobiła, bo zawsze realizowała tylko siebie, trzeba poznać swoje potrzeby. Trzeba też zrozumieć, którędy prowadzi droga do pełni rozwoju, polegająca na budowaniu dojrzałych relacji i na rozwijaniu w sobie potencjału miłości, czyli na umiejętności szukania dobra drugiego człowieka często przecież za cenę rezygnacji z siebie.
Pisze Siostra, że gdy rano się budzimy, Bóg patrzy na nas z zachwytem i się z nas cieszy. To kolejna zaskakująca teza.
Ale tak jest! Kobieta, jak każdy człowiek, od Boga pochodzi i jest jego ukochanym dzieckiem. Moim zdaniem, gdy łączymy troskę o piękno ciała z dbaniem o piękno ducha, idziemy w kierunku prawdziwej boskości, czyli świętości. Dlatego uczestniczkom moich warsztatów często powtarzam, że Bóg patrzy na nas z zachwytem, podziwem i czułością, i cieszy się, że jesteśmy, kocha nas miłością bezwarunkową, aż po krzyż i zmartwychwstanie. Modlę się więc i życzę każdej kobiecie, by budując różne relacje, umiała także zbudować relację z Najświętszym, który w niej mieszka. Wtedy odnajdzie swoją pełnię.
Pierwsza, obszerniejsza część rozmowy z s. Małgorzatą ukazała się w numerze 48. "Gościa Krakowskiego" (na 1 grudnia). Z okazji mikołajek mamy zaś dla naszych Czytelniczek trzy książki "Boska ja" oraz trzy książki "Cała ja", podarowane przez wydawnictwo WAM oraz s. Małgorzatę. Aby się o nie postarać, należy do wtorku 10 grudnia, do godz. 12, przysłać na adres: krakow@gosc.pl poprawną odpowiedź na pytanie: kto wprowadził termin "nowy feminizm"? Prosimy również o podanie w treści e-maila swojego imienia, nazwiska, numeru telefonu oraz oświadczeń dotyczących przetwarzania danych osobowych:
Oświadczam, że zapoznałem/łam się z Ogólnym Regulaminem Konkursów Instytutu Gość Media i akceptuję jego warunki. Jednocześnie wyrażam zgodę na kontakt Organizatora ze mną w celu potwierdzenia mojej zgody na podane powyżej dane kontaktowe. Pełny tekst Regulaminu dostępny na stronie internetowej www.igomedia.pl/Regulaminy.
Wyrażam zgodę na podanie do publicznej wiadomości mojego imienia i nazwiska w związku z udziałem w konkursie w informacji o jego wynikach na stronie internetowej krakow.gosc.pl. Wyrażam również zgodę na przetwarzanie przez Organizatora jako administratora danych osobowych w postaci imienia, nazwiska, adresu, numeru telefonu lub adresu e-mail, w celu przeprowadzenia i realizacji konkursu. Jednocześnie oświadczam, że jestem świadoma/y dobrowolności podania danych oraz że zostałam/em poinformowany o prawie dostępu do treści swoich danych oraz o prawie ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, prawie do przenoszenia danych, prawie wniesienia sprzeciwu oraz prawie do wniesienia skargi do organu nadzorczego, a także o prawie do cofnięcia zgody w dowolnym momencie bez wpływu na zgodność z prawem przetwarzania, którego dokonano na podstawie zgody przed jej cofnięciem, w sposób, o którym mowa w Regulaminie.