W 2024 r. sanktuarium pasyjno-maryjne w Kalwarii Zebrzydowskiej odwiedziło ponad 1,8 mln pielgrzymów i turystów.
Czas, w którym można podziwiać kalwaryjskie Betlejem (w tym roku potrwa on aż do końca lutego!), czyli jedną z największych i najpiękniejszych szopek w Polsce, należy do tych kilku okresów w roku, gdy sanktuarium pasyjno-maryjne odwiedza naprawdę sporo pątników, zwłaszcza rodzin z dziećmi, które potrafią zachwycać się każdym detalem szopki. - Mamo, zobacz, ten rybak wyciąga na wędce rybę ze stawu! I tam, obok, jest drugi wędkarz - mówi kilkuletni chłopiec i dodaje ze zdziwieniem: - W tej szopce prawie każda figurka robi coś ciekawego. Tylko niektóre śpią i jakby nie widzą, że tam, na sianie, śpi mały Jezus.
Obok tego chłopca stoi zaś rodzina z nieco już starszymi dziećmi, które również wymieniają się spostrzeżeniami: - Ciekawe, ile czasu potrzeba, żeby przygotować tak piękną szopkę? I jak delikatnie trzeba ustawiać te figurki, żeby był taki superefekt? To takie jakby małe miasteczko, w którym każdy jest czymś zajęty - ktoś piecze chleb, ktoś inny wypala garnek, ktoś coś niesie, mama karmi dziecko, a obok jest Święta Rodzina.
Każdego roku odwiedzający szopkę szukają, które elementy są tym razem nowe. Monika Łącka /Foto GośćWszyscy też robią szopce zdjęcia i ustawiają się do pamiątkowych fotografii na jej tle. - Szopka zajmuje powierzchnię 30 m kw., a jej tło stanowi panorama Betlejem o wymiarach 8 na 11 m. Jest wykonywana z wielką starannością i dbałością o wiele detali - wyjaśnia o. Tarsycjusz Bukowski OFM, rzecznik sanktuarium. Zgodnie z kalwaryjską tradycją, i tym razem pojawiły się nowe elementy. - Są to trzy ruchome figury sprzedających na rynku oraz jedna przedstawiająca niewidomego żebraka. W nowy sposób zaaranżowano także pastwisko, pojawiła się nowa grota, w której jest Święta Rodzina, i dwie bramy miejskie. Elementy zabudowy miasta wykonali sami zakonnicy, a figury, jak zwykle, przybyły z Neapolu - dodaje o. Bukowski.
Co ważne, dekoracja jest wykonana zgodnie z franciszkańską tradycją i nie ma odniesień do współczesności - przedstawia Betlejem, zamek Heroda, różne codzienne zajęcia i zawody, wśród których rodzi się Mesjasz. - Bóg przychodzi bowiem do ludzkiej codzienności, w której czasem ktoś śpi, gdy dzieje się coś ważnego. Dlatego w Kalwarii modlimy się, by uśpione serca doświadczyły bliskości żywego Boga - tłumaczy o. Tarsycjusz i cieszy się, że w ubiegłym roku sanktuarium odwiedziło o ponad 200 tys. osób więcej niż w roku 2023. Przybyło turystów zagranicznych, nawet z najbardziej odległych stron świata (Chile, Japonia, Indie, Nikaragua, Portoryko, Singapur czy Filipiny), a największą grupą z zagranicy okazali się pielgrzymi z USA. - Wielotysięczne tłumy nawiedziły sanktuarium w Wielkim Tygodniu (ponad 170 tys.) oraz w sierpniu, podczas uroczystości Zaśnięcia i Wniebowzięcia NMP. Na Pielgrzymkę Rodzin Archidiecezji Krakowskiej przyjechało natomiast aż 85 tys. osób. - Wierni przybywali, by zostawić tutaj ciężary swojego życia, a wyjechać umocnieni łaską Boga. Sanktuarium żyje modlitwą i jest miejscem sprawowania kultu Bożego, czyli najważniejsza jest w nim chwała Boga Wszechmogącego, który jest Panem czasu i historii. Kalwaryjskie drogi, "omodlone" przez tysiące pielgrzymów, oraz bazylika z cudownym obrazem NMP Kalwaryjskiej są świętym miejscem oddanym Bogu, gdzie On przemawia do ludzkiego serca. W ciągłym wzroście przybywających do Kalwarii widać, jak bardzo człowiek potrzebuje modlitwy i mocy Boga - nie ma wątpliwości o. Bukowski.
W ustanowionym niedawno sanktuarium Pana Jezusa Cierpiącego "Ecce Homo" w Alwerni nie ma tak wielkich tłumów, jak w Kalwarii - to miejsce znajduje się bowiem nieco bardziej na uboczu, dlatego docierający tutaj, zwłaszcza teraz, w zimie, szukają ciszy, w której można wyraźniej usłyszeć głos Boga. Znajdują ją nie tylko przed łaskami słynącym obrazem "Ecce Homo", ale również przy pięknej, ruchomej szopce. - Pierwsza taka instalacja na dużą skalę powstała w 1968 r. w prawym transepcie świątyni. Miała już wówczas ruchome postacie, wykonane w większości przez braci zakonnych i rodzimych elektryków. W scenografii można było znaleźć drewniane domki, kościół z dzwonnicą oraz figurki zwierząt. Najstarsi mieszkańcy Alwerni z nostalgią wspominają m.in. figurkę aniołka, który co chwilę przyfruwał z nieba do stajenki, aby pokłonić się Panu Jezusowi - opowiada o. Filip Czub OFM, wikariusz klasztoru oraz parafii pw. Stygmatów św. Franciszka z Asyżu.
Nad całą instalacją widnieje ogromna panorama Betlejem. Monika Łącka /Foto GośćObecnie szopka zajmuje prawy transept kościoła i mierzy ok. 20 m kw. - Nad całą instalacją widnieje ogromna panorama Betlejem. Scenografia stajenki jest wzorowana na tzw. szopce neapolitańskiej, czyli przedstawieniu narodzin Zbawiciela wśród życia codziennego mieszkańców miasta. Dlatego w alwernijskiej szopce znajdziemy m.in. kowala, praczki, sprzedawcę wędlin, żebraka, wędkarza i wiele, wiele innych ruchomych figur, sprowadzonych z Włoch, których w całości mamy 54. Oprócz ruchomych figur w szopce znajduje się także ok. 50 statycznych - głównie są to figury zwierząt - wyjaśnia o. Filip.
Głównym budowniczym i "odnowicielem" alwernijskiej szopki jest br. Kleofas Gerlak OFM. Buduje ją z pomocą parafian, na których zawsze można liczyć. - W roku 2024 sanktuarium wzbogaciło się także o drugą, tym razem nieruchomą, szopkę, która została ustawiona w wirydarzu klasztornym - zaprasza do odwiedzin Alwerni o. Filip. Z kolei w Kalwarii druga, również nieruchoma szopka, znajduje się na klasztornym dziedzińcu, a że ustawione w niej figury (także zwierząt) są bardzo duże, to zdjęcia w niej chętnie robią sobie zarówno dzieci, jak i dorośli.
Warto dodać, że zarówno sanktuarium w Kalwarii, jak i w Alwerni znajdują się na mapie jubileuszowych świątyń naszej diecezji, a to oznacza, że modlitwa w tych miejscach może dać owoce w postaci konkretnych duchowych łask.
Druga szopka w Alwerni znajduje się w wirydarzu klasztornym. o. Filip Czub OFM