Kandydaci na Herostratesów

Rada Miasta Krakowa stosunkiem głosów 23:16 zdecydowała 15 stycznia o zmianie składu Komisji Medalu "Cracoviae Merenti". Z komisji zwanej niegdyś kapitułą, składającej się z każdorazowych: prezydenta miasta, metropolity krakowskiego i rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, usunięto metropolitę krakowskiego, wprowadzając na jego miejsce dyrektora Muzeum Narodowego. Prezentujemy nasz komentarz w tej sprawie.

Projekt uchwały w tej sprawie radni Nowej Lewicy zgłosili już 5 grudnia ub. roku, motywując to w  uzasadnieniu "zapewnieniem neutralności komisji w sprawach religii". W trakcie dyskusji nad projektem, "czarnym ludem" w ustach radnych Nowej Lewicy i większości radnych Koalicji Obywatelskiej, był obecny metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.

W rezultacie uchwały której uchwaleniu sprzeciwili się radni PiS, dwóch radnych KO i jedna radna klubu Kraków dla Mieszkańców, nie tylko obecny metropolita straci miejsce w komisji lecz także jego następcy. Czy rzeczywiście kolejni dyrektorzy Muzeum Narodowego będą zasiadać w komisji? Nie ujawniono, czy były jakieś konsultacje w tej sprawie z obecnym dyrektorem MNK.

Wydawało się, że sprawy przyznawanego od 1992 r. Medalu "Cracoviae Merenti", będącego wg statutu miasta, „najwyższym odznaczeniem Miasta Krakowa”, będą wolne od kanonady partyjniackiej w Radzie Miasta. Poprzednia, nieudana  próba odwołania abp. Jędraszewskiego ze składu Komisji Medalu miała miejsce w 2019 r. RMK odrzuciła wówczas wniosek przy czynnym udziale ówczesnego prezydenta prof. Jacka Majchrowskiego. Obecny włodarz miasta uchylił się od zaopiniowania projektu obecnej uchwały, pozostawiając decyzję co do niej radnym.

Szkoda, że dla ambicji partyjnych i ideologicznych, rozwalono dotychczasowy układ personalny Komisji Medalu odzwierciedlający samorządowe, duchowe i intelektualne tradycje Krakowa. Nie obyło się przy tym bez ujawniania ignorancji. "Świeckość, świeckość i jeszcze raz świeckość" - deklamowała jedna z radnych Nowej Lewicy. Wiele elementów tysiącletniego wkładu Kościoła krakowskiego w życie miasta w tym obecność zabytkowych świątyń i klasztorów, rolę duchowieństwa w osiągnięciach Uniwersytetu Krakowskiego oraz integrującą społecznie, także i teraz, rolę parafii miejskich, może być przecież do zaakceptowania także przez osoby niewierzące.

Dla wnioskodawców omawianej uchwały chyba nie miało to jednak żadnego znaczenia. Gdyby byli konsekwentni w rugowaniu "klerykalizmu" z przestrzeni publicznej, to powinni dopisać jeszcze do projektu uchwały także żądanie natychmiastowego usunięcia z awersu medalu postaci królowej Jadwigi. Przecież ta święta Kościoła katolickiego łamie zasadę osobliwie przez nich pojmowanej świeckości!

Przez bardzo wiele lat mówiło się, że krakowianie  słyną z roztropności w podejmowaniu decyzji publicznych. Ta opinia jest już jednak nieaktualna w świetle tego co się stało. Okazuje się, jak bardzo mylił się niegdyś marszałek Józef  Piłsudski, wystawiając laurkę dla Krakowa w przemówieniu wygłoszonym 19 października 1919 roku na święcie Zjednoczenia Wojsk Polskich. „…Kraków, pamiętajmy, nie jest tylko olbrzymią, czarowną, dźwigającą serce mogiłą wielkiego Narodu. Wszakże to poeta tego grodu - Wyspiański, nakazywał szukać wyzwolenia w trumiennej przeszłości, chociażby za cenę kalectwa. Kraków jest współczesnem miastem i jedną ze stolic Polski. Właśnie Kraków wyróżnia się między innemi miastami naszemi tem, że najłatwiej w niem było zawsze przeprowadzić współpracę ludzi i stronnictw. Najmniej tutaj było wyklinań i stawiania poza nawias narodu, przypisywania sobie tylko przywileju miłości dla Ojczyzny i wyłączności w wytyczonych przez siebie drogach ku zbawieniu. Więcej tutaj było, niż gdzie indziej, wzajemnego szacunku dla zdań różnolitych, zatem zdolności do współpracy. Czy wielka przeszłość Krakowa, jako stolicy Polski, w czasach jej największej chwały i potęgi, czy wielkie imiona i duchy Polski mogiłą swą właśnie z Krakowem związane, czy wreszcie swobodniejsze, niż gdzie indziej warunki wychowania podczas niewoli, czy wszystkie te przyczyny razem wzięte wytworzyły warunki, w których najłatwiej jest o rzetelną zgodę i rzetelne porozumienie się” - powiedział wówczas marszałek.

Niewiele można powiedzieć o dotychczasowych osiągnięciach wnioskodawców niefortunnej uchwały i tych którzy ją poparli. Kto wie, może chcieli zabłysnąć, może chcieli, by wszyscy o nich teraz mówili, tak jak o pewnym szewcu imieniem Herostrates z IV wieku przed Chrystusem, który ogarnięty żądzą sławy, podpalił słynną świątynię Artemidy w Efezie.

Nazwiska  kandydatów na nowych Herostratesów czyli radnego Grzegorza G. z Nowej Lewicy referującego wniosek oraz  tych, którzy ów wniosek poparli w głosowaniu m. in. przewodniczącego RMK Jakuba K., są znane. Wydaje mi się jednak, że powinno się z nimi tak postąpić jak początkowo uczyniono z Herostratesem. Skazano go nie tylko na śmierć ale  i "na wieczne zapomnienie" wraz z usunięciem jego imienia ze wszystkich pisanych dokumentów. Z radnymi ogarniętymi znanym w psychologii "kompleksem Herostratesa", odnoszącym się  osoby wymagającej stale aprobaty i nieustannie podejmującej działania mające zwrócić na nią uwagę otoczenia ze względu na odczuwany brak dowartościowania, może jednak aż tak srogo się nie postąpi. Ich nazwiska pozostaną w archiwach Rady Miasta Krakowa oraz być może, drobnym drukiem, w przypisach przyszłych dzieł historyków podwawelskiego grodu, wspominających  ich jako tych, którzy chcieli zabłysnąć, burząc to co wszystkich nad Wisłą łączyło.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..