W Kenii bije moje serce

Mija 5 lat odkąd Ewa Korbut, animatorka Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Krakowskiej, zdecydowała, że chce podjąć pracę misyjną w Afryce.

Monika Łącka: W ostatnich tygodniach na profilach Twoich znajomych na Facebooku pojawiły się ich zdjęcia w okularach i apel, by wesprzeć Twój kolejny projekt. Odzew był tak duży, że cel zrzutki jest już prawie osiągnięty, więc dzieci z Shalom Home będą miały przebadany wzrok.

Ewa Korbut: O włączenie się w tę akcję poprosiłam w grudniu, by wirtualnie podarować pod choinkę dzieciom i młodzieży, z którymi pracuję, profesjonalne badania wzroku, a jeśli będzie taka potrzeba - także okulary. Ja okulary noszę już od żłobka, dlatego nigdy nie musiałam mrużyć oczu, patrząc na tablicę, ani przesiadać się do przodu klasy. W związku z tym rozumiem, jak ważna jest wcześnie wykryta wada wzroku i jako "okularnik" postanowiłam zachęcić rodzinę, przyjaciół i znajomych, by taką szansę dać dzieciom z mojego Shalom Home (szkoła-sierociniec i dom dla dzieci z ubogich czy rozbitych rodzin, dla sierot i dzieci porzuconych). Na zrzutce, która potrwa jeszcze dwa tygodnie, jest już 96 proc. niezbędnej do tego kwoty (szczegóły można znaleźć TUTAJ). Cały czas zachęcam więc do wrzucania swoich zdjęć w okularach i o udostępnianie linku do zbiórki, bo warto zrobić wszystko, by kenijskie dzieci miały - podobnie jak dzieci polskie - okulistów na wyciągnięcie ręki.

Akcja "okuliści" nie jest jedyną, którą wymyśliłaś dla dzieci, z którymi pracujesz - dzięki mediom społecznościowym i mediom tradycyjnym udało Ci się m.in. wybudować dormitorium dla dziewczynek w Shalom Home, a ostatnio też zebrać pieniądze na zakup auta, żebyś już nie musiała czekać, aż ktoś zawiezie dziecko do szpitala, albo żebyś mogła zabrać na rekolekcje wszystko, co potrzeba.

To wszystko jest bardzo ważne, za każdą pomoc dziękuję i proszę o wspieranie moich kolejnych pomysłów. Największymi sukcesami są jednak dla mnie nie te wszystkie namacalne sprawy, ale wszystkie rekolekcje, które udało się tutaj zorganizować, każda spowiedź, na którą zdecydowali się uczestnicy tych rekolekcji i słowa "Jezus cię kocha", które usłyszeli. I nawet, jeśli za jakiś czas ich relacje z Bogiem i Kościołem się poplączą, to jest szansa, że bagaż dobra i wiary, który dostali, pozwoli im później do Boga wrócić. Ufam też, że w dzieciach z Shalom Home będzie też w przyszłości procentować świadomość, iż tutaj każde z nich jest zauważone, zaopiekowane i dostaje swoją szansę na rozwój. Cieszę się też z każdej osoby, która kończy już oazową formację, by samodzielnie prowadzić rekolekcje, i z każdego animatora, który już podjął tę posługę. To jest najpiękniejszy owoc tych moich 5 lat w Kenii.

W Kenii bije moje serce   Ewa ma głowę pełną pomysłów, by dać tym dzieciakom lepsze jutro. Archiwum Ewy Korbut

Gdy 5 lat temu wylatywałaś do Afryki rozpoczynała się pandemia – świat właśnie się zamykał, nikt nie wiedział, co będzie dalej, ale Ty postanowiłaś się tym nie przejmować, tylko ruszyłaś tam, gdzie prowadziło Cię serce…

Decyzji o wyjeździe nigdy nie żałowałam, choć zdarzały się momenty, gdy miałam ochotę szybko się spakować i wrócić do Polski. Bo czasem jest trudno, ale znajomy misjonarz powiedział mi kiedyś, że jeśli jest ciężko, to znaczy, że za chwilę będzie jeszcze gorzej, ale później będzie dobrze. I to się sprawdza. Jeśli jest źle, to nie chodzi o jakieś wielkie problemy, tylko o sprawy, które się nawarstwiają i czasem brakuje siły, by sobie poradzić. Ale więcej jest tych rzeczy dobrych, dla których chcę tu być. Dużo osób zwraca już nawet uwagę, że gdy mówię "u nas", to mam na myśli Kenię, a nie Polskę, a dzieci z Shalom Home widzą, że tutaj bije już moje serce, że jestem już coraz bardziej afrykańska. Dlaczego tak się dzieje? Bo ufam, że to Jezus zaprosił mnie do podjęcia tej pracy, a ja tylko pokornie powiedziałam "pragnę służyć!".

Wszystkich, którzy przeczytają tę rozmowę, proszę również o włączenie się w adopcję na odległość, dzięki której już 350 dzieci w trzech ośrodkach objętych wsparciem Ruchu Światło–Życie dostało szansę na lepsze jutro.


Więcej o misyjnej pracy Ewy Korbut piszemy też w najnowszym „Gościu Krakowskim” (na 2 lutego).

« 1 »