Metropolita krakowski przewodniczył Mszy św. w 40. rocznicę protestu głodowego, który w Bieżanowie Starym trwał aż siedem miesięcy.
Głodówka ta, zorganizowana w 1985 r. m.in. dzięki Annie Walentynowicz, która swoje miejsce znalazła w podziemiach kościoła Narodzenia Najświętszej Marii Panny, miała trwać maksymalnie tydzień. Nikt nie spodziewał się, że z każdym kolejnym tygodniem będzie ona przyciągała kolejnych uczestników, przyjeżdżających do Krakowa z różnych stron Polski, by zjednoczyć się przeciwko komunistycznej władzy, która kilka chwil wcześniej zamordowała ks. Jerzego Popiełuszkę. Wielkim duchowym przywódcą i opiekunem głodujących stał się zaś ks. Adolf Chojnacki - kapłan, dla którego trzy słowa: Bóg, honor, ojczyzna - były życiową dewizą.
19 lutego, w 40. rocznicę protestu, który na kartach historii Polski zapisał się ostatecznie jako najdłużej trwająca głodówka w naszym kraju, w parafii w Bieżanowie Starym odbyły się uroczystości patriotyczne zorganizowane przez Stowarzyszenie Patriotyczne im. ks. Adolfa Chojnackiego, a ich najważniejszą częścią była Msza św. w intencji wszystkich uczestników protestu - zarówno tych żyjących, którzy licznie przyjechali do Krakowa, jak i tych, którzy już odeszli do wieczności. Obecne były także m.in. poczty sztandarowe, przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej, młodzież z klasy wojskowej XXV LO w Krakowie oraz wszyscy ci, którzy później, podczas rozmów, zapewniali, że jeśli trzeba będzie, to i teraz, choć lat przybyło, byliby gotowi stanąć w obronie Polski i Kościoła. Witając zebranych ks. Leszek Uniwersał, proboszcz parafii, zaznaczył również, że tę Eucharystię koncelebruje dwóch kapłanów, którzy przed laty uczestniczyli w proteście: ks. Ryszard Umański i ks. Artur Łyskowski.
W homilii abp Marek Jędraszewski mówił zaś, że protest rozpoczął się 19 lutego 1985 r., w Środę Popielcową, cztery miesiące po bestialskim zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki - kapłana, który swoją duchową siłę od wybuchu stanu wojennego czerpał od Piotra tamtych czasów, czyli od Jana Pawła II. Przypomniał również, że do rozpoczęcia głodówki przyczynił się też tzw. proces toruński (15-28 stycznia 1985 r.), w którym jednak nie sądzono morderców księdza Jerzego, ale osądzano Kościół. - I dlatego ten sprzeciw ludzi, ten bunt przeciwko, wydawałoby się, wszechobecnemu kłamstwu. I stąd ten strajk głodowy w obronie dobrej pamięci o księdzu Jerzym; w obronie Kościoła, wówczas prześladowanego, w obronie wszystkich wielkich, odważnych ludzi tamtych niełatwych 80. lat - zaznaczył abp Marek Jędraszewski. Przypomniał też, że morderstwa ks. Jerzego by nie było, gdyby nie nienawiść wobec niego, która przepełniała serca i jego katów, i tych, którzy wydawali rozkazy. Metropolita przywołał też słowa gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który analizował wówczas, jak można i należy walczyć z Kościołem i czy jest szansa, aby aresztować 1000, 100 lub też jedynie 10 kapłanów. - Podczas procesu toruńskiego ks. Jerzy nie został ukazany jako obrońca wiary, ale jako ten, kto sieje nienawiść. Zniesławiono go - podkreślił arcybiskup.
Mówiąc o proteście zauważył, że wbrew działaniom władz tzw. "masy wierzące" wiedziały, gdzie leży prawda, kto jest katem, a kto ofiarą, i o jaką stawkę w tych zmaganiach chodzi - o Ewangelię, Kościół, oraz o ojczyznę, dla której warto po raz kolejny w jej dziejach cierpieć i przelewać krew. Protest ostatecznie trwał 194 dni. Wzięło w nim udział 378 osób z 67 miejscowości, a każda przynajmniej przez trzy doby trwała na strajku rotacyjnym. - Głodówkę prowadziło zazwyczaj kilkanaście osób jednocześnie, w porywach dwadzieścia, ale były dni, kiedy nikogo nie było. I wtedy ks. Adolf sam pościł i głodował, żeby strajk nie został przerwany - mówił metropolita, nazywając ks. Chojnackiego "pasterzem na miarę trudnych czasów". - Miał bowiem odwagę na ten trudny czas, w którym przyszło mu żyć, patrzyć oczyma wiary. On nie uprawiał polityki, jak to brzmiało i brzmi do dziś w odniesieniu do niektórych duchownych ze strony sił postkomunistycznych czy lewackich. On patrzył na politykę w świetle Ewangelii i dzięki temu miał jasny obraz sytuacji, w jakiej Polska się znalazła - przekonywał.
Odnosząc te wszystkie sprawy do wydarzeń, które obecnie dzieją się na scenie politycznej stwierdził, że o proteście sprzed 40 lat i o tych, którzy go tworzyli, powinniśmy myśleć z wdzięcznością, dziękując Bogu za ich świadectwo. - Chciejmy na ich przykładzie i na ich wierze budować nasze postawy, zwłaszcza teraz, gdy ogranicza się liczbę lekcji języka polskiego, historii i religii w polskich szkołach, a także gdy chce się - w imię zdrowia - deprawować dzieci i młodzież poprzez programy edukacyjne, które będą niszczyły ich niewinne serca - apelował metropolita krakowski. Jego zdaniem nie ma jednak przypadku w tym, że za to wszystko odpowiada minister edukacji, która niedawno "przejęzyczyła się", gdy publicznie oświadczyła, że "byli polscy naziści, którzy budowali baraki dla Żydów w Auschwitz”.
- Nie może być większej obrazy dla polskiego narodu niż te słowa. Ale można powiedzieć: co za zbieżność - przekłamywanie historii, wyrzucanie Boga, deprawacja sumień. I jest w tym pytanie o przyszłość, o to, jaka będzie Polska? Oraz pytanie o to, czy jest w nas dość siły, by tak jak przed 40 laty, podjąć protest, nawet o chlebie i wodzie, by postawić tamę kłamstwu i złu. Czy jest w nas dość takiej siły? - zakończył abp Jędraszewski.
Po Eucharystii na elewacji kościoła została odsłonięta tablica, upamiętniająca wydarzenia sprzed 40 lat. Odsłonili ją m.in. przedstawiciele uczestników protestu, a poświęcił abp Jędraszewski. Naczelnik Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Krakowie, Maciej Korkuć, odczytał też list napisany do uczestników uroczystości przez Władysława Kosiniaka-Kamysza, wicepremiera i ministra obrony narodowej. "Wszyscy jesteśmy winni wdzięczność i szacunek działaczom »Solidarności« oraz wspierającym ich odważnym księżom, ludziom, dzięki którym Polacy mogą cieszyć się z tego, że żyją w niepodległym i suwerennym kraju należącym do najsilniejszego sojuszu obronnego na świecie, Paktu Północnoatlantyckiego i że w dzisiejszych niespokojnych czasach mogą myśleć o swojej przeszłości z nadzieją i optymizmem" - napisał m.in. wicepremier. - Ten protest pokazuje i powinien stać się dla tych pokoleń, które PRL-u nie pamiętają, symbolem siły bezsilnych. Wydawało się, że ludzie poddani systemowi komunistycznemu nie mają szans. Wydawało się, że nie ma nadziei. A ten protest był dowodem, że jeśli działamy wspólnie, jeśli działamy solidarnie, jesteśmy w stanie zyskać siłę, która niszczy systemy totalitarne. Jesteśmy w stanie zyskać siłę, która kruszy mury - mówił z kolei dyrektor krakowskiego oddziału IPN Filip Musiał.
Dalsza część uroczystości - wykład o ks. Adolfie Chojnackim, odsłonięcie wystawy przypominającej protest oraz spotkania z uczestnikami głodówki - odbyły się w Dworze Czeczów.
Do tematu wrócimy.