Rozdajemy naszym Czytelnikom książki "Cuda Bożego Miłosierdzia". To prezent od wydawnictwa WAM.
Monika Łącka: Gdyby zapytać 100 spotkanych na ulicy kobiet, czy czują się córkami miłosiernego Boga, pewnie byłyby zaskoczone... A Renata Biała tak właśnie o sobie mówi. Musiałaś przejść krętą drogę, by odkryć tę prawdę?
Renata Biała: Z perspektywy czasu widzę, że była to droga dość długa, ale bardzo intensywna i dynamiczna w spotkanie z Chrystusem. Teraz ta prawda, że jestem córką Miłosiernego wybrzmienia we mnie jak drugie imię i nazwisko. Wierzę głęboko, że Chrystus ciągle szuka nas w naszej biedzie. Kiedy natomiast odkrywam swoją godność w Chrystusie, czuję, że jestem sobą - tą osobą, którą Bóg zapragnął mieć w Chrystusie. Córka Miłosiernego - to przecież droga przyjęcia miłości i oddania tej miłości innym. Jestem dziedziczką miłosierdzia, a to znaczy, że Chrystus zostawił mi testament - swoją obecność w Eucharystii, siebie w sakramentach, oddał mnie macierzyńskiemu sercu Maryi. Zbyt wielka cena jest zapłacona, abym żyła jak żebraczka... Jestem też przekonana, że od wiary w żywego Jezusa zaczynają się dziać cuda w naszym życiu. Największym cudem jest zaś pozwolić się pokochać Bogu i odkryć, jaką siłę mamy w sercu dzięki tej miłości. Serce jest wtedy twórcze i pełne wyobraźni miłosierdzia.
Co więc musiało się stać, byś pozwoliła Bogu pokochać się? Był przecież czas, gdy byłaś bardzo daleko od Niego.
Myślę, że zawsze pamiętałam, iż Bóg jest, ale miałam niewłaściwy Jego obraz: uważałam, że On jest daleki, nie widzi mnie, brzydzi się mną, szuka momentu, aby tylko mnie osądzić. Pamiętam, jak bałam się wchodzić do kościoła - myślałam, że z pewnością mój styl życia Jemu się nie podoba i najpierw muszę stać się bardzo poukładana, by przyjść. Dlatego żyłam według swoich wzorców. Wydawało mi się, że Bóg nie ma dla mnie planu i że jestem Mu obojętna, a skoro tak, to zaczęłam szukać piękna i godności w dziwnych filozofiach, wierzyłam w proroctwa wróżek. Odpowiedzi na pytanie: "Kim jestem jako człowiek?" szukałam z dala od Chrystusa i w konsekwencji pogrążałam się w "światowe" rozumienie mojej godności. Byłam wręcz wewnętrznie rozdarta z tęsknoty za prawdą.
Aż w końcu Jezus delikatnie zapukał do drzwi Twojego serca i zapytał: "Otworzysz?".
Poważnie zachorowałam i któregoś dnia, gdy leżałam w szpitalu, do mojej sali przyszedł kapłan, pytając, czy przyjmę Komunię św. I wtedy stało się coś niezwykłego: w sercu usłyszałam ciche, ale wyraźne słowa: "Przyjmij Mnie, a zmienię całe twoje życie". Nie do końca to rozumiałam, ale Pana Jezusa przyjęłam inaczej niż do tej pory: z wiarą w Boga, który jest obecny w tym Ciele, i z oddaniem.
Bóg dotrzymał słowa - sporo zaczęło się zmieniać, aż w końcu zostawiłaś wszystko, czym żyłaś i poleciałaś do Meksyku, by tam wykonał się kolejny etap odbudowy serca.
Przede wszystkim odkryłam moc płynącą z Eucharystii i pokochałam sakramenty. Czułam też wewnętrzne pragnienie, by służyć chorym, cierpiącym, najsłabszym, ubogim. Zaczynałam rozumieć, że miłosierdzie ma moc wskrzesić duszę, dać człowiekowi zupełnie nowe serce i nowe pragnienia. Ma w końcu moc nauczyć go prawdziwie kochać. Po nawróceniu zrezygnowałam z tego, co miałam, a mogłam rozwijać swoją karierę zawodową i świetnie zarabiać. Czułam jednak, że nie przynależę do miłości. Dopiero gdy spotkałam Chrystusa, poczułam, że to jest ta miłość, której szukałam, i że w końcu do niej przynależę. Oddawanie życia Chrystusowi jest dla mnie tak wielkim szczęściem, że mój najczęstszy rachunek sumienia robię z miłości - czy na pewno to ona jest motywem moich działań. Sprawdza to również mój kierownik duchowy. Najpiękniejsze i najważniejsze rekolekcje na temat Bożego miłosierdzia oraz Eucharystii przeżyłam zaś... podczas Eucharystii na wysypisku śmierci w Meksyku, w znajdującej się tam niewielkiej kapliczce. W osobach uczestniczących w tej Mszy św. zobaczyłam Chrystusa, który chce posadzić człowieka na tronie swojego Serca. Wyjazd tam był kolejnym pragnieniem serca, a zanim wyruszyłam, większość moich pieniędzy oddałam na rzecz ubogich, by poczuć w sercu wolność od dóbr materialnych. Zabrałam ze sobą sandały, dwie sukienki, brewiarz i różaniec, i dziś nie mam wątpliwości, że choć doktorat z nauk medycznych piszę na wyższej uczelni, to habilitację i profesurę wciąż zdobywam, myjąc ręce ubogim, karmiąc ich, modląc się z nimi i tuląc ich do serca.
Tam, u stóp Matki Bożej z Guadalupe, uczyłaś się nowej rzeczy: ludzie, którym służyłaś, dziękowali, że dałaś im kochające serce.
Zrozumiałam też, że tylko przez miłość mogę mieszkać w sercach innych ludzi, a oni w moim. Odtąd jeszcze bardziej chcę służyć Chrystusowi, zajmować się Jego Sercem, kształcić swoje serce w miłości i opierać się o krzyż. Patrzę na krzyż, wiele rozumiem, ale milczę przed tajemnicą stworzenia człowieka na nowo. Można powiedzieć, że Chrystus jest lustrem mojego serca, a im bardziej otwieram się na Jego miłość, tym więcej tej miłości, która musi wypełniać się w uczynkach miłosierdzia, wylewa się ze mnie na innych ludzi. Badając swoje serce, sprawdzam w końcu, jaki obraz Boga tam tkwi, bo po nawróceniu zrozumiałam, że Bóg jest Ojcem, do którego przychodzę świadoma swojej słabości i otrzymuję miłosierdzie. To miłosierdzie szuka mnie i wciąż chce mnie przemieniać.
W Bogu widzisz kochającego Ojca, lecz na Jezusa patrzysz jak na Oblubieńca...
Jako kobieta odradzam się w oblubieńczej relacji do Chrystusa Miłosiernego. Odkąd mieszkam niedaleko Łagiewnik, nie wyobrażam sobie codzienności bez przyjścia do sanktuarium i bez zanurzenia swojego życia w Sercu Chrystusa Miłosiernego. To miejsce jest dla mnie niczym Jerozolima będąca na wyciągnięcie ręki. Tu wylewają się strumienie miłosierdzia, z których czerpię duchowe siły.
Te siły są także potrzebne do prowadzenia wspólnoty Ogród Maryi?
Założyłam ją we współpracy z łaską Bożą. Od ponad dwóch lat wspólnota rozwija się przy bazylice Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, a jej opiekunem duchowym jest ks. Mirosław Smyrak. Ogród Maryi jest przestrzenią formacyjną dla serca kobiety, która pozwala jej odnaleźć swoją godność przed obliczem miłosiernego Jezusa. To Chrystus wie, co kryje się w kobiecym sercu. Zna jej tęsknoty, rany, ale również potencjał serca. Maryja jest dla nas stałą inspiracją na drodze piękna, którego źródło stale jest obecne w żywej relacji do Chrystusa. Dlatego w Ogrodzie uczestniczki odnajdują źródło życia w Eucharystii. Formacja prowadzi też przez 5 dróg: Drogę Liturgii i Słowa, Miłości, Prawdy, Piękna i Doświadczenia. Mamy również 9-miesięczne rekolekcje w drodze (Pneumatofora) oraz rekolekcje "Drzewo Życia. Uzdrowiona przez krzyż" i "Oblubienica Zmartwychwstałego".
Działalność wspólnoty obejmuje także niesienie Ewangelii do miejsc dość nietypowych?
Formacja w Ogrodzie pomaga nam dostrzec ślady Zmartwychwstałego oraz fakt, że im większe są ubóstwo, samotność, grzech, cierpienie, tym większe jest działanie Boga. Ślady Chrystusa prowadzą nas do chorych, którym Pan przywraca zdrowie, a odkrywając w sobie ogród duszy odrodzony przez miłosierdzie, niesiemy paschalne orędzie Chrystusa m.in. do więzienia, ośrodka dla kobiet bezdomnych, przytuliska dla kobiet ubogich. Organizujemy także "Dni Piękna" dla kobiet ubogich. Co ważne - nigdy nie traktowałam posługi dla ubogich jako działalności charytatywnej. Widzę w tym służbę mistycznemu Ciału Jezusa. W sercu mam też coraz większe pragnienie, by zanieść orędzie o Zmartwychwstałym do serc symbolizujących pustynię. Doświadczamy wtedy Zmartwychwstałego wśród nas, bo dla Niego nie ma takiej nędzy, do której nie chciałby wejść ze swoimi łaskami. Z kolei by pomagać ubogim bardziej skutecznie, i żeby ta pomoc była usystematyzowana, jak również po to, by łatwiej rozpowszechniać wiedzę na temat Płomienia Miłości Niepokalanego Serca Maryi (orędzie E. Kindelmann, z którego piszę obecnie rozprawę doktorską na UPJPII), założyłam Fundację "Flamma Amoris". Chcę także zabierać kobiety do Medjugorja i na odpłatne rekolekcje, chcę umożliwić im udział w ciekawych kursach samorozwoju oraz ułatwić znalezienie dobrej pracy zawodowej. Uczestniczki Ogrodu również są dziedziczkami królestwa Bożego, córkami Maryi należącymi do Kościoła. Serdecznie zapraszam do tworzenia Ogrodów Maryi razem z nami - można to robić również jako krąg sympatyków. Więcej na www.ogrodmaryi.pl.
Wraz z Wydawnictwem WAM chcemy rozdać naszym Czytelnikom 3 egzemplarze książki "Cuda Bożego Miłosierdzia", w której opisana jest m.in. historia Renaty. By otrzymać jeden z nich, wystarczy napisać do nas w środę 30 kwietnia pod adres: krakow@gosc.pl, podając swoje imię, nazwisko i adres. Prosimy także, by w kilku zdaniach napisać nam odpowiedź na pytanie: "Czym jest dla mnie Boże miłosierdzie?".
W treści e-maila trzeba także koniecznie dołączyć oświadczenia dotyczące przetwarzania danych osobowych:
Oświadczam, że zapoznałem/łam się z Ogólnym Regulaminem Konkursów Instytutu Gość Media i akceptuję jego warunki. Jednocześnie wyrażam zgodę na kontakt Organizatora ze mną w celu potwierdzenia mojej zgody na podane powyżej dane kontaktowe. Pełny tekst Regulaminu dostępny na stronie internetowej www.igomedia.pl/Regulaminy.
Wyrażam zgodę na podanie do publicznej wiadomości mojego imienia i nazwiska w związku z udziałem w konkursie w informacji o jego wynikach na stronie internetowej krakow.gosc.pl. Wyrażam również zgodę na przetwarzanie przez Organizatora jako administratora danych osobowych w postaci imienia, nazwiska, adresu, numeru telefonu lub adresu e-mail, w celu przeprowadzenia i realizacji konkursu. Jednocześnie oświadczam, że jestem świadoma/y dobrowolności podania danych oraz że zostałam/em poinformowany o prawie dostępu do treści swoich danych oraz o prawie ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, prawie do przenoszenia danych, prawie wniesienia sprzeciwu oraz prawie do wniesienia skargi do organu nadzorczego, a także o prawie do cofnięcia zgody w dowolnym momencie bez wpływu na zgodność z prawem przetwarzania, którego dokonano na podstawie zgody przed jej cofnięciem, w sposób, o którym mowa w Regulaminie.