O losach żołnierzy Armii Krajowej więzionych w Związku Sowieckim w latach 1944–1947 opowiada nowa wystawa w krakowskim Muzeum AK.
Życie tych akowców pokazano z perspektywy obozu NKWD w Diagilewie koło Riazania, ok. 200 km na południowy wschód od Moskwy. Przetrzymywano tam prawie 3 tys. osób spośród ponad 25 tys. żołnierzy AK trzymanych pod przymusem w wielu obozach. Władze sowieckie - po zajmowaniu w 1944 r. kolejnych terenów na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej, Małopolsce, na Rzeszowszczyźnie i Lubelszczyźnie - dokonywały masowych aresztów akowców, których następnie wywożono.
- Nasza wystawa "Riazańczycy. AK w łagrach" przedstawia dramatyczny los pokolenia Armii Krajowej, które po zakończeniu II wojny światowej nie miało swojej defilady zwycięstwa. Tysiące z nich znalazły się jeszcze w czasie wojny w sowieckich obozach. Przetrzymywano ich tam przez kilka lat. Obóz w Diagilewie odróżniał się od innych tym, że prócz szeregowców i podoficerów siedziało tam ponad tysiąc oficerów, niekiedy wysokich stopni, m.in. komendant Okręgu Wilno-Nowogródek płk Aleksander Krzyżanowski "Wilk", komendant Obszaru Lwów płk Władysław Filipkowski "Janka" i komendant Okręgu Lublin płk Kazimierz Tumidajski "Marcin", który umarł tam w trakcie przymusowego karmienia podczas głodówki protestacyjnej w 1947 r. - mówi Jarosław Szarek, dyrektor Muzeum Armii Krajowej.
Na wystawie na zwiedzających patrzą oczy więzionych żołnierzy, zasępionych, brodatych. Portrety współwięźniów rysowali w obozie przede wszystkim Jan Ptaszyński i Mieczysław Skrzypiński. Udało się je potem przemycić do kraju. Ich kopie znalazły się zbiorach Jerzego Polaczka (1919-1997), przekazane potem zostały do Biblioteki Jagiellońskiej. Polaczek działał w ZWZ-AK na terenie Krakowa, Warszawy i Lwowa. Aresztowany przez Sowietów trafił m.in. do wspomnianego obozu NKWD nr 179 w Diagilewie. Po powrocie do kraju był ekonomistą w Krakowie. Jego cenny, gromadzony przez wiele lat zbiór dokumentów, relacji, rysunków i fotografii stał się kanwą ekspozycji muzealnej, która pokazuje historię obozu i przetrzymywanych w nim żołnierzy (a były wśród nich także kobiety), w tym codzienność ich bytowania. Pokazano także rozmaite pamiątki osobiste, udostępnione przez rodziny więźniów oraz placówki muzealne.
Na wernisażu wystawy 17 czerwca były obecne m.in. dzieci sybiraków: Anna Jóźwik, urodzona w łagrze nr 270 w Borowiczach, gdzie więziono m.in. akowców z Rzeszowszczyzny, córka Sylwii Polakowskiej i Józefa Olczyckiego, Wojciech Habela, syn więzionego w obozie riazańskim ppor. Jerzego Habeli, i prof. Stanisław Krawczyński z Akademii Muzycznej w Krakowie, znany dyrygent, urodzony na zesłaniu w Kraju Krasnojarskim na Syberii, syn zesłańca Wiesława Krawczyńskiego, żołnierza AK.
Wśród dużych portretów rysunkowych jest m.in. portret ppor. Jerzego Habeli "Konrada" (1919-1996), lwowianina, po wojnie zamieszkałego w Krakowie. W czasie wojny służył m.in. w kontrwywiadzie Okręgu Lwowskiego AK. Aresztowany przez Sowietów w 1944 r. był więziony m.in. we Lwowie, w Charkowie oraz Riazaniu. Do Polski wrócił dopiero jesienią 1948 roku. Udało mu się przywieźć do kraju pamiątki obozowe, m.in. wykonany tam przezeń krzyż. Po wojnie Habela nostryfikował swój dyplom Politechniki Lwowskiej, uzyskany podczas okupacji niemieckiej na konspiracyjnych studiach. Ukończył później także studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie i przez prawie 30 lat pracował jako redaktor w Polskim Wydawnictwie Muzycznym. - Miał duży udział w wydaniu wielotomowej "Encyklopedii Muzycznej". Napisał także popularny "Słowniczek muzyczny", który miał do tej pory 26 wydań! Opracował również wraz z Zofią Kurzową zbiór dawnych piosenek lwowskich - mówi jego syn Wojciech, aktor i muzyk, propagujący wraz z zespołem Chawira stare piosenki lwowskie. - Ojciec przez całe życie tęsknił do Lwowa. W czasie mojego dzieciństwa, gdy chodziłem do szkoły podstawowej, nie opowiadał mi o swoich akowskich przeżyciach i pobycie w sowieckich więzieniach i obozach, obawiając się, że mógłbym się o tym wygadać w szkole. Później poznałem dobrze historię jego życia. Na początku lat 80. ub. wieku napisał relację na ten temat. Wypożyczyłem na wystawę pamiątki po nim. Niewykluczone, że podaruję je w przyszłości do Muzeum AK - dodaje syn akowca i muzykologa.
Muzealnicy liczą, że echem przygotowanej przez nich ekspozycji może być poznanie losów dwóch wspomnianych żołnierzy rysowników. - Może odezwą się ich rodziny? - mówi z nadzieją dyrektor Szarek. - Ta wystawa jest elementem obowiązku pamięci o tych, którzy walczyli za Polskę, a potem byli więzieni przez Sowietów. Musimy pamiętać tak jak Adam Mickiewicz, który w III części "Dziadów" - mając na myśli polskich zesłańców w Rosji - napisał: "Jeśli zapomnę o nich - ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie!". Te słowa przywołał w 1955 r. Zygmunt Nowakowski na wiecu emigracyjnym w Manchesterze w obronie zesłańców polskich w Związku Sowieckim. Powtarzali je za nim głośno wszyscy uczestnicy wiecu - dodał J. Szarek.
Wystawa według koncepcji Adama Rolińskiego, z przygotowaniem plansz przez Pawła Zechentera, której kuratorem jest Tomasz Dudek, powstała we współpracy z Biblioteką Jagiellońską i Fundacją "Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego".
Można ją oglądać w siedzibie Muzeum AK (ul. Wita Stwosza 12) w Krakowie do końca maja 2026 roku.