Pomimo upalnej pogody krakowianie i turyści zebrali się licznie w czwartek 27 czerwca na trasie tradycyjnego pochodu Lajkonika przez stolicę Małopolski. Harcował od wczesnego popołudnia do wieczora!
Pochód Lajkonika to jedna z najstarszych i najpiękniejszych tradycji Krakowa. Jest to także jedno z kilku krakowskich zjawisk wpisanych na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. - Co roku w oktawę Bożego Ciała orszak włóczków i Tatarów, prowadzony przez jeźdźca na sztucznym koniku, przemierza trasę ze Zwierzyńca do Rynku Głównego w rytmie krakowskich melodii. Jest barwnie, kolorowo, rodzinnie i - co najważniejsze - Lajkonik przynosi towarzyszącemu tłumowi szczęście - podkreśliła Małgorzata Niechaj, kustosz Muzeum Krakowa.
Każdy bowiem z widzów oczekuje na uderzenie buławą od Lajkonika, co ma mu przynieść powodzenie na cały kolejny rok. - Chętnych nie brakuje. Pomimo upału zaczepiło mnie już tak wiele osób... Mam nadzieję, że to szczęście będzie się ich rzeczywiście trzymać. Widać, że ludzie szukają powodzenia, radości i - co ważne - wracają do folkloru i pięknych krakowskich tradycji - zaznaczył Mariusz Glonek, który wcielił się w główną postać widowiska.
Czwartkowy pochód wyruszył z siedziby Wodociągów Miasta Krakowa, gdzie zatrudnionych jest wielu członków orszaku, w tym właśnie M. Glonek. Konik zwierzyniecki ze swoją świtą przeszedł następnie ulicą Senatorską, przez pl. Na Stawach, do klasztoru sióstr norbertanek, gdzie miały miejsce taniec z chorągwią i spotkanie z dziećmi z krakowskich szkół i przedszkoli.
Później Lajkonik harcował na ul. Tadeusza Kościuszki oraz odwiedził bulwar Rodła, aby spotkać się z krakowskimi flisakami. Potem wyruszył w dalszą drogę przez skrzyżowanie z alejami Trzech Wieszczów, ul. Zwierzyniecką do skrzyżowania pod Filharmonią Krakowską, gdzie odbył się taniec Lajkonika z chorągwią w wielkim kole stworzonym przez orszak i widzów.
Następnie pochód przeszedł ul. Franciszkańską, a przy dźwiękach "Barki" Lajkonik złożył pokłon przed pomnikiem św. Jana Pawła II na dziedzińcu Pałacu Arcybiskupów Krakowskich. Później konik zwierzyniecki odpoczął w piekarni i kawiarni "Lajkonik". - Cieszymy się, że mogliśmy ugościć Lajkonika i członków jego orszaku po raz pierwszy w naszej historii. Mamy nadzieję, że stanie się to zwyczajem na trasie jego pochodu - mówił Piotr Para, dyrektor generalny miejsca.
Potem Lajkonik udał się ul. Grodzką do Rynku Głównego. Tam, na scenie pod wieżą Ratuszową, miał miejsce finał imprezy. Konik zwierzyniecki odebrał "haracz" z rąk prezydenta Krakowa, wzniósł toast za pomyślność krakowianek i krakowian oraz wykonał finałowy taniec, zwany urbem salutare, co oznacza "pokłon miastu".
- Jesteśmy pierwszy raz i żałujemy, że zdecydowaliśmy się dopiero w tym roku. Ten pochód to niesamowite zetknięcie z historią Krakowa i superlekcja przeszłości dla młodszych pokoleń - oceniła pani Monika, która w uroczystym pochodzie Lajkonika uczestniczyła wraz z mężem Marcinem i córką Matyldą.