Jeśli ktoś z czytelników jeszcze się pospieszy, to szansę, by przeczytać fragmenty listów od Boga spisanych przez Sekretarkę Bożego Miłosierdzia, ma jeszcze tylko dziś, do godz. 21.
Każdy, kto odwiedzi miejsce, w którym przed laty mieszkała św. Faustyna, będzie mógł zobaczyć także jej różaniec i obrączkę. Jest również relikwiarz, którego św. Jan Paweł II używał podczas kanonizacji Heleny Kowalskiego. Są w końcu najróżniejsze wydania "Dzienniczka" - zarówno w języku polskim, jak i językach bardzo egzotycznych - np. arabskim, tajskim, tok pisin czy telegu.
Wszystko to zostało przygotowane z okazji 100. rocznicy wstąpienia Faustyny do Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia - 1 sierpnia. Tego dnia jej współczesne współsiostry świętowały w Warszawie, w klasztorze, do którego zapukała mistyczka, a krakowskie obchody zostały przeniesione na ostatni weekend sierpnia i połączone są ze 120. rocznicą jej urodzin i chrztu (25 i 27 sierpnia), 90. rocznicą objawienia jej przez Jezusa Koronki do Bożego Miłosierdzia (13 i 14 września) oraz 30. rocznicą uznania św. Faustyny za duchową współzałożycielkę Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia (25 sierpnia).
W związku z tym, że łagiewnickie siostry dobrze nagłośniły zaplanowane wydarzenia, przez całą sobotę (od godz. 9 do 21) i niedzielę (również od godziny 9) przy klasztorze ustawiały się (i nadal ustawiają!) imponujące kolejki osób, które chcą zobaczyć celę św. Faustyny, jej różaniec i obrączkę, a nade wszystko rękopisy "Dzienniczka", które u każdego budzą dużą ciekawość. Spoglądając na rękopisy, ma się wrażenie, jakby Faustyna te wszystkie zeszyty (przechowywane na co dzień w klasztornym skarbcu) zapisała drobnym maczkiem dla tych, którzy przyjdą do Łagiewnik dotknąć jej ziemskim śladów.
Co ważne, siostry przygotowując tę ekspozycję, powiększyły i wydrukowały niektóre fragmenty rękopisów, by można je było dokładnie przeczytać i zapisać w sercu płynące z nich przesłanie. Wiele osób na dłużej zatrzymuje się m.in. przy fragmencie: "Powiedział mi Jezus: Sekretarko najgłębszej tajemnicy mojej - wiedz o tym, że jesteś w wyłącznej poufałości ze mną; twoim zadaniem jest napisać wszystko, co ci daję poznać o moim miłosierdziu dla pożytku dusz, które czytając te pisma, doznają w duszy pocieszenia i nabiorą odwagi zbliżać się do mnie. A więc życzę sobie, być wszystkie chwile wolne poświęcała pisaniu".
Idąc dalej klasztorni goście dzielą się przemyśleniami, że to wręcz trudne do zrozumienia ludzkim umysłem, że Bóg dyktował prostej zakonnicy tak głębokie słowa i że "Dzienniczek" jest najbardziej namacalnym dowodem na Jego istnienie. Inni natomiast mówią, że ich uwagę przyciąga styl pisma Faustyny - bardzo staranny, lekko pochylony. Mimo że Faustyna nie posiadała wykształcenia, nie sposób nie zauważyć, że starała się pisać ładnie, wkładając w ten wysiłek serce. A zupełnie nie ma znaczenia to, iż czasem pojawiały się błędy, np. ortograficzne.
Klimat modlitwy i skupienia w sali z ekspozycją tworzy też muzyka oraz płynące z głośników słowa "Dzienniczka". Żegnając się z Faustyną, każdy może też napisać do niej krótki list, intencję.
Warto dodać, że w sobotni wieczór siostry zaprosiły także do klasztornej kaplicy, gdzie rozbrzmiał koncert uwielbienia prowadzony przez Huberta Kowalskiego wraz z jego muzykami, chórzystami oraz siostrami ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia. Wszyscy oni zaśpiewali pieśni inspirowane "Dzienniczkiem". Chętnych do włączenia się w tę modlitwę z serca płynącą nie brakowało - plany popsuła nieco jedynie pogoda, bo koncert był pomyślany tak, by można było w nim uczestniczyć także w plenerze. Niestety - deszcz, który nagle się rozpadał, spowodował, iż w kaplicy musiało się pomieścić mnóstwo osób!