O charyzmacie i aktywnościach trynitarzy, którzy 340 lat temu przybyli do Polski i od 25 lat działają w krakowskim Płaszowie, rozmawiamy z o. Rafałem Piechą OSST.
Jaki jest główny charyzmat Waszego zgromadzenia?
O. Rafał Piech OSST: Początek naszej historii wiąże się z wyprawami w celu wykupu uczestników krucjat krzyżowych z niewoli muzułmańskiej. Kiedy oficjalnie zniesiono niewolnictwo, zakon musiał poszukać nowych form swojej obecności i misji w Kościele. Bardziej skupiliśmy się na kulcie Trójcy Świętej i jej głoszeniu na całym świecie, w tym przez misje, czyli swego rodzaju wykup z niewoli nieznajomości Boga.
A jak realizujecie go w Krakowie?
Aktualnie przede wszystkim poprzez służenie tym, których wiara jest zagrożona na skutek różnych życiowych sytuacji. Od lat prowadzimy dom pomocy społecznej i dom studencki, jak i angażujemy się w duszpasterstwo więzienne. Jesteśmy też częścią SIT, czyli Solidarieta Internazionale Trinitaria, a więc Międzynarodowej Solidarność Trynitarskiej, która wspiera realnie prześladowanych chrześcijan poprzez różne projekty, w tym edukacyjne czy pomoc w odbudowie domów i szkół chrześcijańskich, które uległy zniszczenia w czasie różnych aktów prześladowań.
Czy praca z więźniami jest trudna?
W zamknięciu, będąc opuszczonym i narażonym na różne pokusy, można zapomnieć o Bogu, dlatego przede wszystkim staramy się zapewnić osadzonym dostęp do Eucharystii, spowiedzi czy rozmowy z kapłanem. Kara pozbawienia wolności ma oczywiście znaczenie resocjalizacyjne i pokutne, ale nie może w niej zabraknąć także wsparcia. To ważne, by człowiek siedzący w więzieniu czuł, że jego los może się odmienić, a jego życie nie jest innym obojętne. Daje to niezwykłe poczucie nadziei. Jej kolejnym znakiem jest organizowana przez nas co roku w grudniu „Paczka dla więźnia”. To realne wypełnianie uczynku miłosierdzia o pocieszaniu więźniów. Osadzeni czują wtedy, że nie są sami, że wspólnota wierzących jest naprawdę z nimi. Do paczek trafiają też życzenia świąteczne i pobłogosławiony opłatek.
Jest Was niewielu w Krakowie, bo tylko czterech zakonników - czy macie jakieś wsparcie od świeckich?
Tak, wspomaga nas niewielka, ale bardzo nam bliska i prężnie działająca trzyosobowa Świecka Rodzina Trynitarska. To właśnie z nimi realizujemy nasze inicjatywy, nie boimy się także trudnych rozmów o Kościele, jak i staramy się żyć jak w rodzinie. Spotykamy się co dwa tygodnie, a raz na jakiś czas wspólnie wyjeżdżamy na dni skupienia. Zapraszamy serdecznie do tej grupy wszystkich, dla których troska o szeroko rozumianą wolność, jak i tajemnica Trójcy Świętej jest ważna w ich rozwoju duchowym.