Ta praca uczy, cieszy i boli

Monika Łącka

publikacja 21.11.2012 11:55

– Nie chcę być urzędnikiem, choć biurokracja jest częścią tego zawodu. Wolę pomagać ludziom, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie – mówi Rafał Basista, Małopolski Pracownik Socjalny Roku 2012.

Ta praca uczy, cieszy i boli   O tym, że Rafał Basista, Małopolski Pracownik Roku 2012, ma złote serce, wiedzą wszyscy jego podopieczni Monika Łącka/GN I pomaga, od 13 już lat, a jego pomocna dłoń zmieniła na lepsze życie niejednego już człowieka.

– Jako pracownik socjalny wchodzę do różnych mieszkań. Niektóre są bardzo zniszczone, brudne, zaniedbane. To przygnębiający widok, zwłaszcza jeśli w takich warunkach żyją osoby starsze, schorowane, niepełnosprawne, samotne, ubogie. Ludzie, których nie stać na remont. Postanowiłem więc, że zrobię coś, żeby pomóc takim rodzinom – opowiada R. Basista, pracownik socjalny z filii nr 3 Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie. Tytuł Małopolskiego Pracownika Socjalnego roku 2012 otrzymał z okazji święta branżowego (obchodzonego 21 listopada) w konkursie ogłoszonym przez Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej.

Trzy kolory i muzyka

Swoje postanowienie Rafał wypełnia bardzo sumiennie, a – jak przekonuje Marta Chechelska-Dziepak, rzecznik krakowskiego MOPS – niektóre z rodzin, które mieszkają teraz w czystym i pachnącym domu, uważają go wręcz za bohatera narodowego. Tak, jak pani Beata, która z dwojgiem niepełnosprawnych dzieci (16-letnią Karoliną i 21-letnim Łukaszem) do niedawna mieszkała w pomieszczeniu służącym kiedyś do celów gospodarczych. Grzyb, wilgoć, sypiące się ściany i sufit odeszły już w niepamięć. Pragnąca zachować anonimowość firma budowlana, a także osoby prywatne, które włączyły się w tę akcję pomocy, stodołę zamieniły w przytulny dom: z jasnymi ścianami, nową podłogą, meblami, dachem, instalacjami elektryczną i gazową.

– Gdy 8 lat temu zaczynałem remont pierwszego domu, nawiązałem współpracę z jedną z nowohuckim szkół. Później poznałem też Marka Filipczyka, dyrektora Centrum Kształcenia Praktycznego (a także wicedyrektora Piotra Pasternaka), z którym współpraca układa się wspaniale. Dla uczniów Zespołu Szkół Budowanych (za współpracę dziękuję dyrektorowi Andrzejowi Mielczarkowi), którzy remontują mieszkania, to nie jest tylko nauka zawodu. Oni bardzo angażują się w to zadanie, nawiązują dobry kontakt z osobami, które naprawdę bardzo potrzebują pomocy – mówi R. Basista.

Projekt „Trzy kolory”, czyli remonty mieszkań, to niejedyne dzieło Rafała. Utalentowany muzycznie, lubiący wyzwania i pełen nieprzeciętnych pomysłów pracownik socjalny od kilku lat angażuje się też w realizację niezwykłych programów profilaktycznych dla młodzieży. Niezwykłych, bo prowadzonych w ramach występów słowno-muzycznych dla uczniów gimnazjów i liceów.

– Zwykłe przestrzeganie młodych ludzi przed uzależnieniem od alkoholu i narkotyków często ich nie przekonuje. Kiedy jednak słyszą dramatyczne historie osób, które na własnej skórze doświadczyły, czym jest uzależnienie, a potem z nałogiem wygrały, reakcja jest zupełnie inna – opowiada R. Basista. W planach ma już kolejne takie spotkania z młodzieżą, które chciałby urozmaicić muzyką hip-hop (najlepiej wywodzącą się z nurtu muzyki chrześcijańskiej). Zależy mu też, by w projekt zaangażowani byli terapeuci uzależnień.

Ta praca uczy, cieszy i boli   Dzięki projektowi "Trzy kolory" mieszkanie tego starszego, niepełnosprawnego mężczyzny znów stało się czyste i przytulne Rafał Basista Obok sukcesów Rafał dobrze zna też smutki pracownika socjalnego. Jak przyznaje, ten rok był dla niego najtrudniejszy. Bo trudno nie wątpić, czy to wszystko ma sens, gdy efektów pracy z tzw. trudnymi rodzinami czasami w ogóle nie widać.

– Są sytuacje, gdy pracownik socjalny, po wykorzystaniu wszystkich możliwych sposobów działania, musi ograniczyć lub wstrzymać pomoc. Ta praca bardzo obciąża psychicznie, bo nie da się wyjść z niej o godz. 16 i zapomnieć o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia. Tak, jak dziś, gdy wiem, że za kilka chwil pójdę na interwencję do rodziny, w której jest podejrzenie molestowania seksualnego dziecka. Tylko ja i moi najbliżsi wiedzą, jak mocno przeżywam swoje obowiązki. Tym, co trzyma mnie w tej pracy, są m.in. ludzie, którzy z czystego, bezinteresownego serca uruchamiają lawinę pomocy. Bez nich wiele rzeczy byłoby niemożliwych – dodaje Rafał Basista.

Życie może być jasne

Wyróżnienie w konkursie organizowanym przez ROPS otrzymała też Maria Pawłowicz (specjalista pracy socjalnej  w Dziale Koordynacji Pracy Filii MOPS). To  weteranka pracy socjalnej, która po prostu kocha ludzi. Weteranka, bo w zawodzie pracuje już 37 lat, choć krakowski Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej świętuje właśnie dopiero 20. urodziny (wcześniej pani Maria zajmowała się opieką społeczną w innych instytucjach).

– Przez te wszystkie lata wiele razy ręce opadały z bezsilności i brakowało sił, by zmierzyć się z kolejnymi trudnymi sytuacjami, ale zawsze chciałam dalej pracować w tym zawodzie. Ta praca uczy cierpliwości, empatii, życzliwości i otwartości. Te cechy są kluczem do nawiązania dobrego kontaktu z drugim człowiekiem, zwłaszcza jeśli jest to człowiek chory i bardzo wrażliwy. Bycie pracownikiem socjalnym wciąga i obciąża emocjonalnie, ale też daje radość i satysfakcję, gdy uda się zmienić czyjeś życie na lepsze. Natomiast boli, gdy wszystkie próby nawiązania z kimś kontaktu kończą się porażką, a chorego trzeba umieścić w szpitalu lub w domu pomocy społecznej – bez jego zgody, ale na pewno dla jego dobra, bo tylko tak można mu pomóc – mówi M. Pawłowicz. Jej specjalność to pomoc osobom z zaburzeniami psychicznymi oraz ich rodzinom.

To dzięki niej w 2008 r. jedna z filii krakowskiego MOPS rozpoczęła realizację projektu socjalnego dla osób cierpiących na różnego rodzaju zaburzenia psychicznie. – Zauważyłam, że rodziny tych osób potrzebują wsparcia, szukają informacji o tym, jak dobrze opiekować się swoim bliskim. Tak powstał projekt „Życie może mieć jaśniejszą stronę”. Na spotkania z rodzinami (które wymieniały się doświadczeniami, uczyły się, jak mądrze pomagać i jak dobrze porozumiewać się z chorym) zapraszaliśmy gości, m.in. lekarzy, psychologów, prawników, ekspertów w dziedzinie psychiatrii – opowiada M. Pawłowicz.

Z czasem powstawały kolejne projekty: „Sprostać wyzwaniu”, „Odkrywanie naszych możliwości” oraz „Znaczenie Rodziny”. Ten ostatni od 2012 r. prowadzony jest już we wszystkich filiach MOPS, w całym Krakowie. Obecnie działa w nim pięć grup edukacyjno-wspierających dla rodzin, dwie grupy samopomocowe oraz jedna grupa wsparcia dla osób zaburzonych psychiczne. W projekcie łącznie uczestniczy ponad 100 osób.

– To wspólny sukces wszystkich, którzy w projekt się włączyli. Dziękuję za to moim kolegom po fachu, czyli pracownikom socjalnym, psychiatrom, psychologom, zespołom lekarzy środowiskowych, stowarzyszeniom rodzin, pacjentów – mówi Maria Pawłowicz.