Adwent w kolorze karmelu

mkow/mł

publikacja 18.12.2012 08:05

Rodzinne, karmelowe rekolekcje przyciągnęły do kościoła oo. karmelitów bosych ponad 40 mam i ojców oraz prawie twa tuziny dzieci. Dużo dobrego się tu działo!

Adwent w kolorze karmelu Coś dla ducha i coś dla ciała dla mam, ojców i dzieci – Karmelowy Klub Mam zaprasza! Archiwum Klubu Karmelowych Mam

Najpierw, przez trzy dni, na przedpołudniowej Mszy św. oraz spotkaniach „przy herbacie” (i w domowej, przytulnej atmosferze) gromadziły się mamy z pociechami. Małymi, bardzo małymi i nieco większymi. Dotrzeć na czas (nawet z bardzo dalekich zakątków Krakowa), gdy mróz trzaskał pod nogami, a dzieci niekoniecznie chciały wyjść spod ciepłej kołdry, łatwo nie było. Ale na pewno warto było, bo słowa rekolekcjonisty na długo pozostaną w pamięci. Dzień później rekolekcyjne spotkania (również trzydniowe) rozpoczęli ojcowie.

Ci, którzy – z różnych przyczyn – nie dotarli, niech żałują i zachęceni obszerną relacją pojawią się następnym razem.

Rekolekcje okiem karmelowych mam

Dzień pierwszy

Wczesnym rankiem pomysłodawczyni rekolekcji i szefowa „Karmelowych dzieci” (czyli w jednej osobie – Iga Łypczak) krząta się nieco zdenerwowana, przygotowując w przyklasztornej sali św. Anny kanapki i krojąc ciasta. W jej ślady idzie też kilka innych „karmelowych" mam.
– A co, jeśli nikt nie przyjdzie? – myślą głośno niektóre z nich.
– Przyjdą, przyjdą – uspokajają inne.

Miały rację – przyszło bardzo dużo mam. Z dziećmi, rzecz jasna. Tymi, co przyszły na własnych nóżkach, i tymi, co jeszcze malutkie są, więc przyjechały w wózkach lub w ramionach mam – w chustach, nosidłach, specjalnych górskich plecakach... Przyszły też same mamy, bez dzieci, żeby się wyciszyć, posłuchać mądrego kazania, zadumać. Ulokowały się u Matki Bożej Ostrobramskiej. I od razu zrobiło się jasno, radośnie, przytulnie. Kaplica była pełna – mam, dzieci, uśmiechów, pisków. A rekolekcjonista o. Andrzej Cekiera OCD pięknie mówił o Maryi, która stała się matką wcześniej niż my, która miała swoje problemy, inne od naszych, a jednak podobne. Była silna tu, na ziemi, a teraz jest naszą najsilniejszą tarczą w niebie. To Jej, zaraz po Bogu, boi się Lucyfer najbardziej.  A my, kobiety, żony, matki, możemy wypraszać u Niej wszystko, najdrobniejsze nawet łaski. Po Mszy świętej kto tylko chciał mógł wziąć dla siebie i rodziny poświęcony Cudowny Medalik.
Potem przeniosłyśmy się do sali św. Anny, gdzie w czasie Mszy św. bawiły się starsze dzieci pod czujnym okiem opiekunek – studentek. Mamy rozsiadły się na krzesłach, dywanie, przy stole. Zrobiłyśmy herbatę i skupiłyśmy się na poznawaniu tajników „chustowania”. Agata, specjalistka w tym temacie, wytłumaczyła, dlaczego tak ważne jest prawidłowe układanie maleństwa, pokazała też trzy sposoby wiązania chusty. Po godz. 12 na placu boju została już tylko „szefowa”, która wreszcie mogła zrobić wydech (ulgi, bo dzień pierwszy się udał) i zaczerpnąć tchu na nowo. Czy wiecie, jak ciężko jest wytrzymać kilka godzin na wdechu?!

Dzień drugi

Upłynął pod znakiem codzienności – tej zupełnie zwyczajnej, ale jednak świętej oraz tej tylko trochę posrebrzanej. Ojciec Andrzej opowiadał bowiem o małżeństwie Zelii i Ludwika Martinów, rodziców Małej Tereski. O tym, że wypełniając z sercem zwykłe obowiązki i zapraszając Boga do swojego życia rodzinnego, można dojść do świętości.

Później zaś, przy herbacie i cieście, Agnieszka Dubiel (czyli „Pani Łyżeczka”) snuła opowieść  o tym, jak we własnej codzienności wynajduje to, co dobre i radosne, by dzielić się tym z czytelnikami jej książek. Opowieści przeplatane były czytaniem fragmentów książki „Gdy dom jest światem”.

Dzień trzeci
Pierwszego dnia był mróz. Drugiego dnia brnęłyśmy w chlapie i błocie. Trzeciego dnia sypał śnieg. Każdy dzień był więc inny i wyjątkowy.
Dzisiejsza nauka ojca i wspaniałe świadectwo jednej z mam chyba najdłużej zostaną w naszych wspomnieniach i sercach. Zebrałyśmy się w kościele, bo kaplica Matki Bożej Ostrobramskiej już wczoraj okazała się za mała. Ojciec Andrzej mówił o życiu – tym najwspanialszym cudzie, który za naszym pośrednictwem staje się rzeczywistością. Życie nazywane jest niekiedy zygotą, płodem, a czasem dzieckiem – w zależności od tego, jak jest wygodniej temu, kto mówi. Mówił o świętej żonie i matce Joannie Beretcie-Molli. Mówił o poświęceniu, czystości serca, bezwarunkowej miłości. I o tym, że świętość jest drogą dla każdej z nas.
Potem wysłuchałyśmy świadectwa Mai, która została uzdrowiona za wstawiennictwem św. Joanny. Gdy skończyła swoją opowieść – świadectwo odwagi, niezłomności, miłości i bezgranicznego zaufania Bogu – z oczu mam tulących swoje dzieci płynęły łzy. Maja za wstawiennictwem św. Joanny wyprosiła bowiem u Boga łaskę życia dla siebie i swojego dziecka. Dziecka, któremu na imię dała... Joanna.

Iga Łypczak

Rekolekcje dla mężów i ojców – męskim okiem

Męskie rekolekcje zakończone. Wiele nas to kosztowało trudu, stresu, pracy... i modlitwy. Na Mszach św. z nauką bywało od 20 do ponad 40 osób (nie tylko mężczyzn). Brat Paweł Teperski OFMCap przygotował dla nas mocne, męskie słowa. Podczas rekolekcji nietrudno było dostrzec, że ciężko jest skłonić mężczyzn do aktywnego udziału w życiu Kościoła, ale nie poddajemy się! Warto było nieco się natrudzić. Dziękuję wszystkim wspierającym (za modlitwę), uczestnikom (za obecność), współorganizatorom (za włożony trud).

Dominik Łypczak

Homilii z rekolekcji rodzinnych można posłuchać na stronie: www.karmelowedzieci.pl.

Rekolekcjom patronował m.in., „Gość Niedzielny”.