Jubileusz arcygwiazdy

Bogdan Gancarz

publikacja 07.01.2013 06:00

Wybitna krakowska aktorka Danuta Michałowska ukończyła 7 stycznia 90. rok życia. Wykształciła 900 aktorów. Od czasów wojny przyjaźniła się z Karolem Wojtyłą.

Jubileusz arcygwiazdy Grzegorz Kozakiewicz

– To nie jest gwiazda aktorska. To jest arcygwiazda – powiedział o niej aktor Tadeusz Szybowski, który grał z nią w krakowskim Teatrze Rapsodycznym. – Była dla nas znakomitym przykładem wielkiej sztuki aktorskiej, była naszym przewodnikiem.

Michałowska związała się z teatrem w latach 40. XX wieku, podczas okupacji niemieckiej. Początkowo należała do grupy, której opiekunem był wielki aktor Juliusz Osterwa, w 1941 r. trafiła zaś do teatru Mieczysława Kotlarczyka, zwanego później Teatrem Rapsodycznym.  Z tym ostatnim była związana do 1961 roku, grając m.in. 482 razy rolę Tatiany w „Eugeniuszu Onieginie” Puszkina. Potem stworzyła Teatr Jednego Aktora (przekształcony w 1978 r., po wyborze Karola Wojtyły, w Teatr Jednego Słowa). Przygotowane przez nią monodramy, m.in. „Bramy raju” Jerzego Andrzejewskiego, „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza i „Teatr Pana Sienkiewicza”, cieszyły się wielkim powodzeniem.

Danuta Michałowska była również wieloletnim profesorem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, rektorem tej uczelni na początku lat 80. XX w. Jej uczniami byli m.in. Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Jan Nowicki, Jerzy Stuhr i... Ewa Demarczyk. W sumie wykształciła 900 aktorów.

W czasie wojny poznała w zespole rapsodyków Karola Wojtyłę. Grali razem w podziemnych przedstawieniach teatralnych, m.in. w prapremierze „Króla-Ducha” Juliusza Słowackiego. Michałowska przez wiele lat używała niekiedy jako rekwizytu własnego egzemplarza tego poematu Słowackiego, który młody aktor Wojtyła trzymał w ręku 1 listopada 1941 r. w trakcie prapremierowej recytacji.

Kolega z teatru został już przyjacielem na całe życie, stając się z czasem także przewodnikiem duchowym. Michałowska nie ma wątpliwości, że wybór Karola Wojtyły na papieża zmienił jej życie artystyczne i duchowe. „Doszłam do wniosku, że jedyne, co mogę i co powinnam czynić, to starać się o wprzęgnięcie codziennej pracy do tego samego »wózka«, którego Woźnicą jest On. Muszę zatem robić to, co umiem najlepiej, a więc głosić słowem artystycznym te same prawdy, którymi przeniknięta jest posługa apostolska Jana Pawła II” – napisała w swoich wspomnieniach „Pamięć nie zawsze święta”. Prapremiery jej monodramów, m.in. „Ja bez imienia”, opartego na „Wyznaniach” św. Augustyna, i „Gołębica w rozpadlinach skalnych” na podstawie tekstów biblijnych, odbywały się w prywatnych apartamentach Jana Pawła II.

Danutę Michałowską ceni się najbardziej za wierność słowu, jako pierwszorzędnemu – według niej – elementowi teatru. – To jedna z największych osobowości artystycznych, jakie pojawiły się w teatrze polskim w II poł. XX w. Jest to artystka, która zawsze, mówiąc piękne słowo, zarówno prozy, wiersza, jak i dramatu wierszowanego, potrafi przekazać całą głębię myśli zawartej w tych tekstach – stwierdził prof. Jacek Popiel, teatrolog, prorektor UJ, b. rektor PWST.

– Trzeba słyszeć, jak ta artystka interpretuje „Promethidiona”! Cóż za dykcja, jaka melodyjność głosu, jakie dogłębne zrozumienie tekstu Norwida. Jest dla mnie nieporównywalną z nikim aktorką słowa – dodał Dariusz Domański, krakowski publicysta teatralny.

Dowodem docenienia pod Wawelem tej arcygwiazdy aktorskiej było nadanie jej w 2008 r. obywatelstwa honorowego Krakowa.