Honorowy obywatel Bartoszewski

Bogdan Gancarz

publikacja 06.02.2013 14:07

Władysław Bartoszewski, historyk, publicysta, został Honorowym Obywatelem Krakowa. Wyróżniono go m.in. za przyczynianie się do zachowywania pamięci o przeszłości narodowej.

Honorowy obywatel Bartoszewski Władysław Bartoszewski (po lewej) został w 2013 r. honorowym krakowianinem Grzegorz Kozakiewicz

– W losach Władysława Bartoszewskiego słychać echa młodości w międzywojniu – czasie wielkiego entuzjazmu wobec odzyskanej ojczyzny, jest walka z okupantem, dramatyczne chwile spędzone w Auschwitz, krzewienie wolnego słowa i wsparcie dla więźniów, w tym szczególnie piękną kartę w „Żegocie” – Radzie Pomocy Żydom, trud powojennej odbudowy państwa, wielkie zasługi w opozycji, wieloletnia działalność dydaktyczna, naukowa, publicystyczna, wielka polityka i dyplomacja. Każda z tych kart życiorysu jest dowodem na siłę charakteru, odwagę, patriotyzm, niewzruszone trwanie przy własnych przekonaniach i wartościach – powiedział w laudacji Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa.

91-letni Władysław Bartoszewski nie ukrywał swoich krakowskich sentymentów. – Dla mnie Kraków jest miejscem szczególnym, od 1944 r. miejscem mojej wspólnej z krakowiankami i krakowiakami pracy niepodległościowej i społecznej. Poznałem go bliżej po powstaniu warszawskim, gdy przyjechałem tu na rozkaz moich przełożonych, aby pełnić funkcję sekretarza redakcji głównego organu prasowego AK – „Biuletynu Informacyjnego”. Moim szefem był wówczas sławny krakowianin prof. Kazimierz Kumaniecki, filolog klasyczny – powiedział.

– Przez 25 lat byłem etatowym pracownikiem krakowskiego „Tygodnika Powszechnego”, co zaowocowało znajomością z ważnymi osobami związanymi z tym środowiskiem, m.in. Jerzym Turowiczem, no i Karolem Wojtyłą – dodał nowy obywatel honorowy podwawelskiego grodu. Wspomniał, że nadal jest związany z Krakowem, współpracując m.in. ściśle z Muzeum AK.

Przywołał również rodzinne związki z Krakowem i Małopolską. – Moim ojcem chrzestnym i opiekunem ideowym był mąż siostry mojej matki Jan Cygankiewicz z Bochni, żołnierz I Brygady, potem Wojska Polskiego i Armii Krajowej, mieszkający po wojnie w Krakowie i tu pochowany na cmentarzu Rakowickim. Korzenie małopolskie ma również moja żona Zofia. Jej matka pochodziła z Nowego Sącza, ojciec zaś z Sierszy – wspominał.